Rozdział 1

331 19 1
                                    

Pamiętasz, jak mówiłam, że nie mam rodziców. Nie? Miałam 3 dni kiedy oddano mnie do domu dziecka. Tam wybrano mi imię. Clarissa. Nienawidzę go. Przypomina mi o braku najbliższych. Ale jeszcze tylko 3 miesiące i wreszcie będę mogła opuścić ten nieszczęsny dom dziecka. Tak, dokładnie 6 października skończę 16 lat i osiągnę wolność. Tutaj, gdzie się aktualnie znajduję (czyt. W Walii), pełnoletność osiąga się w tym wieku. Nareszcie będę mogła się usamodzielnić, znaleźć pracę, wyjechać do mojego przyjaciela Luka do Sydney, pójść z nim do klubu i upić się do nieprzytomności. Jestem mu bardzo wdzięczna, bo dzięki niemu jeszcze jestem tutaj. Dzięki jego rozmowom nie zrobiłam głupich rzeczy jak cięcie się czy wzięcie zbyt dużej ilości tabletek.
Oprócz niego, pomagała mi muzyka. Kiedy znalazłam piosenki Bars and Melody, poczułam że nie ma sensu użalać się nad sobą. Chłopcy pokazali mi, że każde przeciwności można przezwyciężyć. Wystarczy być silnym, uśmiechać się i być pełnym nadziei.*

Dzisiejszy dzień jest taki sam jak zwykle - szary, monotonny, smutny. Z jednym wyjątkiem... Siedząc sama w najdalszymkącie świetlicy, zauważyłam wchodzącą zapłakaną blondynkę. Na oko miała jakieś 14-15 lat i była bardzo wysoka. Ukradkiem rozglądnęła się po sali poszukiwaniu miejsca. Kiedy popatrzyła się na mnie (dosłownie czułam jej wzrok na sobie), podniosłam głowę i spojrzałam prosto w jej oczy. Spłoszona odwróciła wzrok i miała odejść w inną stronę... Poczułam coś w sercu i musiałam zareagować. Wstałam (o mało co nie przewracając krzesła) i pobiegła w jej stronę.
- Hej. Mam na imię Clary. Wybacz, że zapytam wprost, ale... Co się stało, że tutaj jesteś? - zaczęłam trochę zbyt gwałtownie zasypywać ją pytaniami.
- Hejka hej - zaczęła dążącym od płaczu głosem. - Mam na imię Caro... - zacięła się na chwilę - to znaczy Caroline, ale zdecydowanie wolę Caro.
Blondynka uśmiechnęła się przez łzy. Coś mi podpowiadało, że ją też spotkało coś ciężkiego i to zbliży nas do siebie. Zaprowadziłam ją do mojego stolika, a ona kontynuowała swoją opowieść.
- Mam 15 lat, ale za niedługo kończę 16.
- Wybacz że ci przerywam, ale kiedy dokładnie, bo ja kończę hot 16 już 6 października i chce się już stąd wynieść.
- No to jak widać obie mamy urodziny w październiku bo moje są 27.
- Wtedy co Charls - powiedziałam pod nosem sama do siebie.
- Znasz go?
- Oczywiście, dzięki BAM jeszcze tutaj nie zwariowałam.
Dopiero teraz zauważyłam, że na jej ręce znajduje się biała wstążka z napisem "BAMBINO ♡♥♡"

Dopiero teraz zauważyłam, że na jej ręce znajduje się biała wstążka z napisem "BAMBINO ♡♥♡"

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Mam taką samą, bo Bambino jestem od samego początku ich istnienia. Z uśmiechem pokazałam jej moją:

- Od teraz jesteśmy siostrami - pisnęła prosto w moje ucho

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Od teraz jesteśmy siostrami - pisnęła prosto w moje ucho.
Kiedy tak sobie skakałyśmy z radości, Caro nagle przypomniała sobie, o czym chciała mi opowiedzieć.
- Kiedy miałam 14 lat i mieszkałam w Londynie, moi rodzice mieli wypadek. Załamana czuwałam przy nich w szpitalu. Po dwóch tygodniach walki o życie, zmarli oboje prawie w tym samym czasie. Załamałam się jeszcze bardziej. Wróciłam do domu, w pośpiechu spakowałam swoje najpotrzebniejsze rzeczy, opróżniłam konto bankowe rodzicówvi wyjechałam do Bournemouth. Miałam tam kuzyna, z którym utrzymywałam dobry kontakt i zajęłam się jego mieszkaniem. Niestety musiał nagle wyjechać i nie mógł wziąć mnie ze sobą. Przyjechałam tutaj. Zaopiekowała się mną starsza ciotka Laura. Ona też mnie zostawiła, zmarła miesiąc temu. Przez ten czas ukrywałam się przed policją, nocowałam w opuszczonych budynkach. Pieniądze zaczęły się kończyć, a ja byłam w kropce. I tak oto znalazłam się tutaj i...
Blondynka popatrzyła się na mnie i zaniemówiła. Dopiero w tym momencie zauważyłam, że płaczę. Przez całe wyznanie bez słowa słuchałam dziewczyny, trzymając ją za rękęvi nawet nie zauważyłam swoich łez.
- Dlaczego płaczesz?
- Booo... dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że ją nigdy nic nie straciłam, bo nie miałam niczego. Wychowałam się w tej dziurze. A ty... miałaś dom, rodziców, rodzinę, kochałaś ich, a oni ciebie. Rozumiem cię. Straciłaś wszystko, co było dla ciebie najważniejsze.

Rozmowę przerwał nam donośny głos opiekunki.
- Dzieciaki, na dzisiaj już koniec, czeka was tylko kolacja, kąpiel i do łóżek. Ma być cisza, żadnych rozmów, spacerów i szelestów.
Bez słowa ruszyłyśmy wraz z tłumem ma stołówkę. Nie będę komentować reszty, bo żarcie jest tutaj beznadziejne. Po porządnej kąpieli i przydzielania Caro do mojego pokoju, złamałyśmy zasady i całą noc rozmawiałyśmy.

Była 3 w nocy, gdy nagle...

▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪
Witam znowu i znowu dziękuję za te pierwsze ★ odsłony i komentarze :)
Mam nadzieję, że pierwszy rozdział wam się spodoba i wgl.. XD
Mam do was jedną prośbę: jeśli wam się spodoba to rozsyłajcie linki do tego ff C: Myślę że im więcej będzie czytelników, tym częściej bd dodawać kolejne rozdziały :* Całuje was gorąco ♡♥♡

Piosenka Frances - "Don't worry about me"


W Poszukiwaniu Szczęścia |L.D.| |C.L.| - ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz