Rozdział 17

95 8 2
                                    

Musieliśmy znaleźć Leo. Z tego właśnie powodu udaliśmy się pod jego dom. Charlie powiedział, że nie musimy dzwonić i żebyśmy się czuły jak u siebie w domu. Chłopak chwycił za klamkę i skierował się do najbliższego pomieszczenia - kuchni. Ruszyłyśmy za nim i po chwili spotkałyśmy się twarzą w twarz z panią Devries. Z uśmiechem na twarzy się z nami przywitała, więc grzecznie się jej przedstawiłyśmy. Porozmawiała chwilę z nami, ale stwierdziła, że nie chce nas zatrzymywać i Leo jest w swoim pokoju. Po raz kolejny Charlie posłużył nam jako przewodnik. Najwidoczniej bardzo często tu przebywał. Zatrzymaliśmy się przed drzwiami. Blondyn zwrócił się do mnie.

- Może ty z nim porozmawiasz? Z naszej trójki tylko z tobą się najlepiej dogada.

- Skoro mus to mus...

Zapukałam delikatnie do drzwi, ale nie usłyszałam odpowiedzi. Zebrałam się na odwagę i powoli je otworzyłam. Nie zwracałam nawet uwagi na wystrój, skupiłam się na chłopaku, który siedział na podłodze odwrócony tyłem do mnie, opierając się o łóżko ze słuchawkami na uszach i notatnikiem do kolanach. Podeszłam po cichu do łóżka, położyłam się na nim i sięgnęłam po słuchawki. Gdy tylko znalazły się w mojej ręce, brunet odskoczył jak oparzony.

- Co ty tu robisz?! Nikt miał tu nie wchodzić.

- Leo, spokojnie. Co ci się dzisiaj dzieje?

- Nic... - odburknął

- Nie ma czegoś takiego, jak nic. Coś się z tobą dzieje i każdy to widzi. Charlie serio się o ciebie martwi.

- Nic się nie dzie...

- Leo! Do cholery jasnej!!! Albo mi powiesz o co chodzi, albo będę zmuszona stać tutaj cały czas i będę się po tobie drzeć.

- Ughhh... No dobra...

- To dawaj.

- No bo... Byłem wkurzony, bo oni się z ciebie śmiali, a ty stałaś tam cała czerwona i zawstydzona. Jak chciałem ich doprowadzić do porządku, to ty ich broniłaś.

- Ale zrozum, że nie miałeś o co być wkurzony. Mnie to naprawdę nie uraziło, ani nic, tylko po prostu nikt nigdy nie interesował się moimi fotografiami  Jesteście pierwszymi osobami, oprócz Caro, które widziały to, co udało mi się osiągnąć.

- ...

- Więc... Teraz już jest ok? Nie jesteś już na nikogo obrażony?

- Jest OK. Chodź, idziemy do reszty. Moja mama pewnie zrobiła już obiad.

Wyszliśmy na korytarz, a Charlie popatrzył się na mnie ze zdziwieniem i z ruchu jego ust wyczytałam pytanie: "Jakim cudem?" Wzruszyłam ramionami i jak przechodziłam obok niego, szepnęłam mu ciche "Tak jakoś". Całą czwórką zeszliśmy do kuchni.

ωωωωωωωωω

Witam wszystkich ponownie na kolejnych wirtualnych kartkach tej opowieści.
Ostatnio wspominałam o nowym bohaterze i podjęłam decyzję, że chłopak będzie mieć na imię Nolan. Myślę że to imię będzie ok C:  Także no... Na dzisiaj już koniec, bo jest 23:04, a mnie czeka jeszcze randka z fizyką.

Dobranoc

                  MyEmblem3

W Poszukiwaniu Szczęścia |L.D.| |C.L.| - ZAWIESZONEKde žijí příběhy. Začni objevovat