Rozdział drugi

54 2 0
                                    


W środku było duszno i tłoczno. Było tam pełno nastolatków, którzy pewnie wymkneli się z domu bez wiedzy rodziców. W tle leciał remix piosenki Drake'a i automatycznie zaczęłam ruszać biodrami. Mimo moich wcześniejszych postanowień uznałam, że nie zaszkodzi mi raz się zabawić. Podeszłam do baru i zawołałam barmana.
-Czystą proszę- powiedziałam.
Nagle na moim ramieniu poczułam czyjąś dłoń. Była to Scarlett, jest już lekko wstawiona tak samo jak Rey, ale halo! To impreza. Spojrzałam w stronę baru i moje zamówienie juz tam było. Wypiłam i ruszyłam na parkiet. Chciałam się dzisiaj dobrze bawić.

Tańczyłam na początku ze Scarlett,lecz potem gdzieś mi zniknęła. Uznałam, że to dobry moment aby wziąć kolejna kolejkę i ruszyłam do barmana. Siedząc tam i pijąc kieliszek za kieliszkiem poczułam nagła potrzebę skorzystania z toalety. Kiedy weszłam usłyszałam jęki. Nic dziwnego, przecież wiele ludzi przyszło tu kogoś po prostu zaliczyć. Załatwiłam swoją potrzebę i powędrowałam zatańczyć. Po chwili poczułam na moich biodrach czyjeś ręce. Alkohol buzował juz w moich żyłach, a ja nawet nie odwrocilam się żeby zobaczyć osobę która za mną stoi. Nagle nad moim uchem usłyszałam głos. Był taki delikatny i seksowny.
-Hej, Shawty- mruknął mój towarzysz. Automatycznie się odwrocilam i spojrzałam w jego stronę. Był wyższy ode mnie przynajmniej o 10 centymetrów co wcale mi nie przeszkadzało. Miał jasne jeansy z dziurami i czarna koszulkę w serek, idealnie dopasowana, która eksponowała jego mięśnie. Swoim wzrokiem dotarłam do jego twarzy. Miał kasztanowe włosy i piękne oczy. Był cholernie przystojny i seksowny. Musiałam wyglądać dziwnie tak przypatrujac się mu, ale co na to poradzę. Alkohol wziąć nade mną władze i zupełnie pewnie odpowiedziałam
-Hej, przystojniaku. - puściłam mu oczko, a on uśmiechnął się i ukazał swoje idealnie proste białe zęby.
Czy jest tu jakiś lekarz?
Tańczyłyśmy razem jeszcze kilka następnych piosenek po czym mój towarzysz zniknął. Tak jakby wyparował. Ale przecież nie będę go szukać. Spojrzałam na telefon, było grubo po 2 w nocy wiec postanowiłam wracać do domu. Zadzwonilam po taksówkę i postanowiłam, że zazekam przed budynkiem. I wtedy pożałowałam swojej decyzji.

Life is not easy Where stories live. Discover now