3. "Mnie się nigdy nie pozbędziesz kochanie."

396 15 0
                                    

     Gwiazdka/Komentarz=motywacja

*Selena*

  

    Rano obudziłam się cała w skowronkach. Nie dość, że pogodziłam się z Jazzy, to jeszcze jedziemy dziś razem na zakupy. Jeśli chodzi o wczorajszą sytuację z Justinem, to opowiedziałam o tym Jazmyn i  ona uświadomiła mi, że jej brat wcale się nie zmienił. Jest jeszcze gorszy. Pali, zdarza się, że ćpa, pije, bawi się dziewczynami...  Jakim trzeba być człowiekiem, żeby tak się zachowywać? Nie rozumiem co mu to daje. Stwierdziłam, że nie będę sobie zawracała głowy takim palantem.

     Pełna pozytywnej energii zeskoczyłam z łóżka i powędrowałam do szafy. Stałam przy niej dobre 10 minut i zastanawiałam się co by dziś założyć. W końcu postawiłam na długą białą przewiewną spódnicę i bordowy obcisły crop-top. Wzięłam poranny prysznic oraz załatwiłam swoje potrzeby w toalecie i po 15 minutach byłam gotowa.

-Dobry!- przywitałam się z rodziną, którzy jedli śniadanie.

-Dobry!- odezwali się wszyscy, w takim samych humorze co ja.

-Sel. Idę dziś do Justina, prawdopodobnie zostanę na noc nie chciałabyś iść ze mną? - zapytał Max na co zmarszczyłam niezrozumiale brwi.-Znaczy ty byś poszła do Jazmyn.- wytłumaczył, a ja odwróciłam swój wzrok na rodziców i popatrzyłam błagalnie.

-Mogę?- zapytałam niczym mała dziewczynka.

-Tylko grzecznie mi tam- zaśmiała się mama siadając do stołu.

-Aaa! Dziękuję!- pisnęłam i zabrałam się za jedzenie mojego śniadania.

    Poranek minął mi bardzo przyjemnie. Chociaż mam wrażenie, że południe i noc będą jeszcze lepsze. Już nie mogę się doczekać. Mamy tyle spraw do obgadania z Jazzy. Tak dawno się nie widziałyśmy, że musimy to wszystko nadrobić. Zadowolona wyszłam z domu i udałam się dom obok czyli do domu Bieberów. Stojąc pod bramą wysłałam brunetce sms'a, żeby wychodziła. Około minutę później w domu wyszła Jazzy ubrana w czarne szorty i pudrowo różowy top. Na nogach miała białe converse. Zaraz za nią z domu wyszedł również dobrze ubrany Justin. Posłałam dziewczynie zdziwione spojrzenie na co ta uśmiechnęła się przepraszająco.

-Hejka!- przytuliłyśmy się i pocałowałyśmy w policzek na powitanie.

-Ja też mogę liczyć na takie miłe powitanie?- zza drobnej brunetki wyłonił się Juss i rozłożył ramiona zmierzając w moją stronę. Przegrana przytuliłam się do szatyna i niechętnie musnęłam jego policzek, co odwazjemnił.

-Justin będzie dziś naszym szoferem i będzie również nam nosił zakupy, kiedy my będziemy szaleć po sklepach.- powiedziała moja przyjaciółka i pokazała ręką abym wsiadała do samochodu. 

 Justin jechał jak szalony. Praktycznie wogóle nie zwracał uwagi na znaki drogowe i do tego strasznie głośno słuchał muzykę. Nie to, że nie lubię muzyki bo ją kocham, no ale ludzie my nawet słowa nie dałyśmy rady z Jazzy zamienić...

-Jesteśmy.- ogłosił kiedy zaparkował samochód na podziemnym parkingu.-Mam nadzieję, że odwiedzicie Victoria's Secret. - mruknął zadziornie się uśmiechając i zerkając na mnie. 

-Jak tylko ciebie gdzieś zgubimy to możemy tam zaglądnąć. - burknęłam na co szatyn się tylko zaśmiał.

-Mnie się nigdy nie pozbędziesz kochanie.- szepnął mi do ucha kiedy już opuściliśmy pojazd. Wzdygnęłam się na jego słowa. Co to miało wogóle znaczyć. Chciał mnie nastraszyć czy co? 

My Friend's Brother [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz