Rozdział 3

7K 307 18
                                    

Gdy Archer zniknął w lesie zaproponowałam Kayli, abyśmy weszły do domku, ale ona odmówiła, mówiąc, że spróbuję przekonać Nate do wymiany. - Dobrze wiedziałam, że się nie zgodzi,a nawet jeśli to Archer tak łatwo nie zmieni zadania.

W między czasie, kiedy nie było mojego "współlokatora" postanowiłam się wypakować i wziąć odświeżający prysznic. Dlatego, gdy schowałam ostatnią rzecz do szafki, zabrałam z łóżka ręcznik i ruszyłam do "jedynej" łazienki w domku.

Prysznic dobrze mi zrobił i wychodząc byłam w pełnij zrelaksowana, ale gdy tylko przekroczyłam próg pokoju, cały stres powrócił. Na łóżku jak gdyby nic z rękami pod głową leżał sobie Archer i bacznie mi się przyglądał.

- Jeju ! - złapałam się za serce i momentalnie wróciłam do łazienki, gdyż moje ubrania leżały obok Archer'a na łóżku. - Mogłeś mnie poinformować, że wróciłeś ! - krzyknęłam do niego przez drzwi,a gdy odpowiedziała mi cisza powoli ponownie otworzyłam drzwi, za którymi zastałam chłopaka.

- Pukałem do drzwi, ale widocznie nie słyszałaś  - odpowiedział spokojnie, podając moje rzeczy.

- Jakoś w to nie wierzę. - powiedziałam.

Podniósł na mnie swój wzrok i dokładnie otaksował całe moje ciało.

- Możesz mi nie wierzyć, ale po co miałbym kłamać ? - spytał unosząc jedną brew i opierając się swobodnie o framugę drzwi.

- Ja...- spuściłam wzrok na swoje stopy,a po chwili poczułam jak moje policzki robią się czerwone. - Bo jesteś facetem,a każdy facet, gdyby tylko miał okazję zobaczyłby kobietę bez ubrań.

- To prawda. - przyznał z uśmiechem. - Ale jak sama zauważyłaś bez ubrań,a ty miałaś na sobie ręcznik.

Na te słowa jeszcze mocniej owinęłam się moim okryciem i zawstydzona oraz zła wróciłam do łazienki w akompanięcie jego śmiechu.

-Call me, baby, if you need a friend
I just wanna give you love
Come on, come on, come on
Reaching out to you, so take a chance
No matter where you go, know you're not alone  

When you're weak I'll be strong
I'm gonna keep holding on
Now don't you worry, it won't be long
Darling, if you feel like hope is gone
Just run into my arms.

***

Wieczorem, gdy siedziałam już wygodnie na swojej połowie łóżka i przeglądałam plan obozu, Archer postanowił wziąć prysznic, więc dla zrobienia mu na złość, zabrałam jego rzeczy z łazienki i teraz czekałam na efekt.

- Serio ? - spytał, wychodząc w samym ręczniku i stając centralnie przed łóżkiem. - Nie mogłaś wymyślić czegoś lepszego ?

- Nie, po prostu chciałam się pośmiać, a to było najprostsze. - wyjaśniłam śmiejąc się pod nosem.

- Śmieszy cię to, tak ? - nawet nie wiem kiedy popchnął mnie do pozycji leżącej i zawisł nade mną, na co od razu spoważniałam. - Co teraz nie jest już tak zabawnie ? - spytał sunąc swoim nosem po moim policzku, co dawało efekt łaskotania i jeszcze czegoś przyjemnego.

- Zejdź ze mnie. - powiedziałam stanowczo próbując go zepchnąć, ale on unieruchomił moje nadgarstki i jeszcze bardziej się przybliżył.

- A teraz posłuchaj...- jego wypowiedz przerwał dźwięk dzwoniącego telefonu, po którym próbowałam sięgnąć, ale chłopak zrobił to pierwszy - i tak miałam to uniemożliwione.

Zerknął na ekran, a jego dobry humor od razu wyparował.

- Kto jest Simon ?! - zapytał przez zaciśnięte zęby.

Wykorzystałam moment jego nieuwagi i wyszarpałam się z jego uścisku,a następnie rzuciłam na podłogę, przy okazji sama wstając.

- Ciebie nie powinno to interesować, ale proszę bardzo, Simon to mój brat. - wyjaśniłam, od razu przypominając sobie o tym, że miałam zadzwonić do rodziców, ale cóż będę musiała zrobić to jutro, ja na razie wystarczy SMS do Simon'a.

Wszystko w porządku. Zadzwonię jutro. 

Odwróciłam się w stronę chłopaka, który zdążył się podnieść i teraz mierzył mnie gniewnym spojrzeniem.

- Nie musiałaś mnie rzucać. - powiedział z wyrzutem, kładąc się na łóżku i sięgając po pilota.

- Musiałam, bo jesteś dupkiem. - powiedziałam również wracając na swoje miejsce i jeszcze bardziej odsuwając się od chłopaka.

- Nie gryzę ! - warknął ,obrzucając mnie spojrzeniem.

- Wolę nie ryzykować. - wymamrotałam. - Dobranoc.

- Dobranoc. - usłyszałam jeszcze jak coś powiedział pod nosem ,a później zapadłam w głęboki sen.

.........................................................................................................

Witam was :*

Przyznaję - ten rozdział jest dziwny, ale zrobiłam to specjalnie,aby ukazać zmienność nastroju u Archer'a.

660 słów - wypadek przy pracy :)))

Do zobaczenia w następną sobotę.



Desire✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz