Dzień dwunasty

4.1K 265 12
                                    

Stałam wtulona w Mike'a już od kilku minut. Chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie. Mimo, że mój przyjaciel miał zaraz samolot, to nie chciał mnie puścić. Byliśmy na lotnisku od siódmej rano, minęły już dwie godziny, a my nadal nie potrafiliśmy się rozstać.

-Będę pisał codziennie - powiedział brunet.

-A strefy czasowe? Nie chcę byś zarywał nocki dla mnie - szepnęłam. Mike odsunął się tak, że teraz dzieliło nas kilka centymetrów i spojrzał mi prosto w oczy.

-Jane, obiecaj, że nie będziesz tak wydziwiać. Dam sobie radę, nawet z zarwanymi nocami. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką i nie mam zamiaru przestać się odzywać, bo ty tak chcesz. Ja też mam coś do powiedzenia, czyż nie? - Mike lekko się uśmiechnął i pocałował mnie w czoło.

-Ale, Mike... - Uniosłam głowę do góry, jednak widząc jego spojrzenie, zrezygnowałam z walki. - Dobrze, niech będzie po twojemu.

-Muszę już iść - odparł, patrząc na zegarek. Z jego oczu wyczytałam, że był smutny. Oczywiście mu się nie dziwiłam, bo sama zaczęłam płakać. - Kochanie, będzie dobrze. Przylecisz do mnie w wakacje, dobrze? - zapytał spokojnym głosem, a ja pokiwałam głową.

-Kocham cię - szepnęłam, kiedy otarł łzy z moich policzków.

-Ja ciebie również - odparł i złożył pocałunek na moich ustach. Może zachowałam się niezbyt rozsądnie w tamtym momencie, ale przyciągnęłam go bliżej siebie i pogłębiłam pocałunek.

-Przepraszam - powiedziałam, kiedy skończyliśmy się całować.

-Nic się nie stało. To najlepsze pożegnanie, dziękuję. - Mike przytulił mnie ponownie i, mimo że zaraz mieliśmy się rozstać, na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech.

-Do zobaczenia - powiedziałam, mocniej go przytulając.

-Wszystko będzie dobrze, cześć. - Mike się uśmiechnął i spojrzał na mnie ostatni raz. Po chwili brunet wszedł w tłum ludzi i straciłam go z oczu. Gdyby nie to, że mój telefon zaczął dzwonić, stałabym nadal w tym samym miejscu i wpatrywała w ludzi, spieszących się na samolot.

Wyjęłam urządzenie z kieszeni spodni i spojrzałam na wyświetlacz. Widniało na nim zdjęcie Hailee. Miałam ochotę odrzucić połączenie, jednak nie potrafiłam tego zrobić. Właśnie straciłam jednego przyjaciela, czy na pewno chciałam stracić również ją?
Przesunęłam palcem po ekranie i przyłożyłam telefon do ucha.

-Jane! Całe szczęście. - Nawet nie zdążyłam się przywitać.

-Chcesz coś konkretnego? - zapytałam, starając się ukryć smutek.

-Dlaczego nie ma cię w szkole? Co się stało z Mike'iem?

-Mike właśnie wsiada do samolotu, a ja będę wracać do domu - odparłam.

-Mogłabyś mi poświęcić trochę czasu? - zapytała z nadzieją.

-Teraz? Nie powinnaś być w szkole?

-Powinnam, ale właśnie idę na swoje pierwsze wagary, więc... - Nie dowierzałam jej słowom. Hails i wagary? Musiało wydarzyć się coś naprawdę niezwykłego, żeby zwolniła się z jakiejś lekcji, a co dopiero uciekła?

-Przyjdź do tej kawiarni w centrum, którą ostatnio otworzyli - powiedziałam i się rozłączyłam. Wzięłam z krzesełka czarny sweter i założyłam go, a następnie zarzuciłam plecak na jedno ramię i skierowałam się do wyjścia z lotniska.

Na dworze było naprawdę ciepło, dlatego cieszyłam się, że założyłam krótkie spodenki. Droga do umówionego miejsca zajęła mi tylko dziesięć minut. Hailee nadal nie było, więc to ja mogłam wybrać stolik. Usiadłam tam, gdzie nie było prawie ludzi. Zawsze, gdy miałam zdecydować gdzie usiądę, wybierałam stoliki w rogu, oddalone od wszystkich.
Nie planowałam niczego zamawiać dopóki nie było Hailee, dlatego przeglądałam tylko menu. Dziewczyna pojawiła się dziesięć minut po mnie i zaczęła rozglądać po pomieszczeniu. Nie było ono duże, jednak nie mogła mnie znaleźć przez liczbę osób tutaj obecnych. Nie ułatwiałam jej niczego, nadal siedziałam na swoim miejscu i nawet nie pomachałam, by mnie zobaczyła.

-Cześć - usłyszałam jej cichy głos, kiedy siadała obok. Spojrzałam na nią, była cała zdyszana.

-Co się stało? Pies cię gonił? - zaśmiałam się sztucznie.

-Nie, chciałam jak najszybciej się tu znaleźć, więc pobiegłam - wydyszała.

-Zamawiasz coś? Po co chciałaś się spotkać? - zapytałam.

-Nie wiem, może wezmę kawę, ale to zaraz. Chciałam cię przeprosić, źle zrobiłam - odparła smutno.

-Aha.

-Tylko tyle? - Jej twarz zrobiła się jeszcze bardziej czerwona od złości.

-Co chcesz usłyszeć? Że będzie zajebiście i zapomnimy o sprawie? To nie mnie powinnaś przepraszać, tylko Mike'a. Mój najlepszy przyjaciel wyjechał przez ciebie - powiedziałam z irytacją.

-Najlepszy przyjaciel? To kim ja dla ciebie jestem?

-Nie zaczynaj, okey? Dobrze wiesz kim dla mnie jesteś - odparłam cicho, patrząc w bok.

-Jane, nie chciałam tego zrobić.

-Wiem, po prostu dajmy już temu spokój. Chcę tylko, żeby Mike był szczęśliwy - powiedziałam.

-Chciałabyś pomóc mi jutro w zakupach na imprezę? Mój tata, by nas zawiózł. Nie chcę być tam sama.

-Jasne, możemy pojechać.

-Dziękuję, będę ci naprawdę bardzo wdzięczna - odparła Hailee z lekkim uśmiechem.


Misie! Jesteście niesamowici :) I like girls z każdym dniem jest na wyższym miejscu! <3

I like girlsWhere stories live. Discover now