Dzień szósty

4.8K 299 25
                                    

Hailee przyszła od razu po szkole. Była jakaś markotna, a w jej oczach zauważyłam smutek.
Kiedy już opowiedziała mi, co się dzisiaj działo, mogłam ją zapytać o samopoczucie.
Jej odpowiedź była dla mnie wielkim zaskoczeniem. Czułam na raz smutek i radość.

-Trochę się załamałam. To chyba koniec, z Jasperem - odpowiedziała na moje pytanie. Patrzyła cały czas w okno, dlatego nie mogła zobaczyć, jak przez moją twarz przeleciał lekki uśmiech.

Po raz kolejny powtarzałam sobie, że nie chcę, by czuła się źle, ale rozpad ich związku byłby zbawieniem dla wszystkich.
Już nie chodzi tylko o mnie, ale również naszą paczkę.

-Jasper zatruwa tylko otoczenie, sama to ostatnio zauważyłaś. Ma jakiś problem do wszystkiego i wszystkich, ale ludzie nadal go lubią. Jak to w ogóle możliwe? - burknęłam. Hailee odwróciła głowę w moją stronę i lekko się uśmiechnęła.

-Bałam się o ciebie, Jane - powiedziała i usiadła na łóżku. - Nigdy nie chciałam cię zranić, ale to chyba moja wina.

-O czym ty mówisz?

-O imprezie. O pocałunku. Wierz mi lub nie, ale dla mnie też coś to znaczyło.

Nie mogłam uwierzyć w to, co właśnie usłyszałam. Czyżby Hailee coś do mnie czuła? Może jej się jednak podobam? Nadzieja pojawiła się we mnie na nowo. Uśmiechnęłam się do niej nieśmiało.

Blondynka pochyliła sie w moją stronę i delikatnie musnęła moje usta swoimi. Widząc, że nie protestuję, złączyła nasze usta. Kiedy się całowałyśmy, położyłam swoje dłonie na jej biodrach, a ona trzymała mnie za kark. Przysięgam, że chciałabym, aby ta chwila trwała wiecznie.
Jej usta jak zawsze miały ten malinowy smak, były delikatne.

Nieoczekiwanie do sali ktoś wszedł, a Hailee odskoczyła ode mnie. Nasze serca biły naprawdę szybko, jednak to był tylko Mike.

-Widzę, że nieźle się bawicie - zaśmiał się nasz przyjaciel.

-Cholera! Mike, nie mów nic Jasperowi - powiedziała Hailee.

-Nie martw się, Mike jest gejem - odparłam, a brunet skinął głową.

-Naprawdę? Ale jak to? Przecież... - Hailee wydawała się zdezorientowana.

-Naprawdę, naprawdę - zaśmiał się Mike. A następnie podszedł do mnie i pocałował mnie w czoło. - Jak się czujesz, kociaku?

-Ewwww, nie nazywaj mnie kociakiem - powiedziałam ze śmiechem. - Bardzo dobrze, ale wkurzają mnie już, pakując ki jedzenie do buzi.

-Rozumiem. Na szczęście ja jestem mądry i przyniosłem ci żelki - odparł Mike z uśmiechem.

-Dziękuję, jesteś taki kochany. - Uśmiechnęłam się do przyjaciela.
-Ja wam może nie będę przeszkadzać - powiedziała obojętnie Hailee.

-Daj spokój, Hails, zostań. Możemy porozmawiać o czymś - powiedział Mike.

-Nie pasuję do waszego towarzystwa - powiedziała cicho blondynka.

-Bo co? Bo Jasper tak mówi? - zapytał zbulwersowany Mike.

-Nie! Nikt mi nie mówi, gdzie pasuję, a gdzie nie! - krzyknęła i wybiegła z sali.

Zamknęłam oczy i pokręciłam głową.

-Po co ją wkurwiasz? Już wystarczająco ten dupek jej miesza w głowie - powiedziałam, lekko zirytowana.

-Przepraszam. Wiem, że nie powinienem tak do niej mówić - odparł Mike i westchnął ciężko.

-Cieszę się, że już jutro mnie wypisują.

-Czyli w poniedziałek wracasz do szkoły?

-Na szczęście tak - powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam.

Nigdy nie myślałam, że tak bardzo ucieszę się z powodu szkoły.

I like girlsWhere stories live. Discover now