Rozdział 27

1.8K 100 10
                                    

      Obudziłam się zlana potem. Znowu zaczęłam śnić o wypadku moich rodziców, lecz tym razem nie doszłam do samego końca wydarzeń. Wyrwałam się ze snu w momencie, w którym mieli wsiadać do samolotu. Nie musiałam śnić dalej, by wiedzieć dokładnie co się później wydarzy. Przerabiałam ten sam scenariusz miliony razy.

     Otworzyłam powoli oczy. Dookoła mnie panowała ciemność. Musiał być środek nocy. Starałam się zebrać myśli. Z marnym skutkiem. Strasznie bolała mnie głowa, czułam piekielną suchość w gardle, ale nie chciało mi się wychodzić z ciepłego i wygodnego łóżka po coś do picia.

      Powoli wracały do mnie fragmenty wczorajszego wieczoru. Jedyne co pamiętam to to, że się upiłam. Przez Jorge'a. Reszta jest dla mnie zagadką. Nie potrafiłam sobie nawet przypomnieć, w jaki sposób znalazłam się w łóżku. Mam nadzieję, że nic upokarzającego mnie nie spotkało.

      Wyciągnęłam rękę w lewą stronę i od razu ją do siebie z powrotem przyciągnęłam. Dotknęłam czyjejś skóry. Co jest grane?

      Zerknęłam jednym okiem w tamtą stronę. Minęło trochę czasu, zanim zaczęłam cokolwiek widzieć. Dostrzegłam zarys czyjejś sylwetki. To mężczyzna. Różne myśli zaczęły przepływać przez mój umysł. W końcu zdołałam tego kogoś zidentyfikować. Obok mnie leżał Jorge. Nie miałam zielonego pojęcia, co on tu robi. Dlaczego spał ze mną? Czyżby do czegoś między nami doszło? Oboje jesteśmy w ubraniu, więc na pewno nic poważniejszego się nie wydarzyło.

     Wzięłam głęboki oddech, jednocześnie zamykając oczy. Zamiast się zamartwiać, upajałam się jego obecnością. Przez ten jeden moment mogłam w spokoju się nią delektować. Bez zbędnych docinek, spojrzeń, których nie potrafię rozszyfrować. Patrzyłam na niego oczarowana. Jest uroczy, gdy śpi. Wróć. Uroczy to nie jest odpowiednie określenie mojego szefa. Uroczy może być piesek, a on jest najseksowniejszym mężczyzną jakiego kiedykolwiek widziałam.

     Zauważyłam, że się nieznacznie poruszył. Po zaledwie kilku sekundach uniósł powieki i spojrzał na mnie. Utonęłam w jego oczach. Nic, oprócz niego, nie istniało.

      - Dzień dobry - otrząsnęłam się z transu, na dźwięk jego zachrypniętego głosu. -Jak się czujesz?

      - Nie za dobrze - wymamrotałam. Na jego ustach dostrzegłam cień uśmiechu.

      - Poczekaj chwilę - wyszeptał i wyszedł z mojego pokoju.

     Po krótkiej chwili do niego wrócił. Zaświecił lampkę, stojącą na stoliku nocnym. Usiadł na skraju łóżka, podając mi szklankę soku i jakąś tabletkę. Bez słowa ją połknęłam, popijając sokiem, który gasił moje pragnienie. Oddałam mu szklankę. Pragnęłam zadać mu kilka nurtujących mnie pytań. Jak się tu znalazłam? Co się wczoraj dokładnie wydarzyło? Dlaczego ze mną spał? Jednak nie znalazłam w sobie wystarczająco dużo odwagi, by to zrobić. Spuściłam głowę na dół. Czułam się mocno zawstydzona i onieśmielona jego obecnością, ale również zdziwiona. To wygląda tak, jakby się o mnie troszczył. Nie - zbeształam się w myślach. Znowu zaczynam sobie coś wyobrażać.

     W końcu odważyłam się na niego spojrzeć. Przeniosłam wzrok z moich dłoni, na jego twarz. Było już za późno by się wycofać. Nie potrafiłam oderwać od niej oczu. Moją uwagę przyciągnęły jego piękne usta, w tej chwili nieznacznie rozwarte. Nie mogłam skupić się na niczym innym. Chciałam, żeby mnie pocałował. Pragnęłam poczuć jego wargi na swoich. Miałam zamiar zacząć się do niego przybliżać, gdy rozległo się pukanie do drzwi. Podskoczyłam przestraszona.

      - Martina, jest tam Jorge? - usłyszałam głos Mercedes.

     Gdy wypowiadała moje imię, jej głos był przesączony jadem, ale kiedy miało paść "Jorge" znacznie się ocieplił.

     - Jestem - powiedział.

      W tej chwili drzwi się otwarły, ukazując kobietę w satynowym szlafroku.

      - Wszędzie cię szukałam. Co ty tu robisz?

      - Już wychodzi - powiedziałam, zanim zdążył cokolwiek wykrztusić.

     Dziwnie na mnie spojrzał, po czym wstał i na potwierdzenie moich słów wyszedł z mojego pokoju, ciągnąc za sobą blondynkę. Opadłam na poduszki. Ból głowy trochę minął, jednak nadal czułam tępe pulsowanie w skroni. Spojrzałam na wyświetlacz mojego telefonu. Dochodziła szósta rano. Czego Mercedes, chciała od mojego szefa o tak wczesnej porze? Pokręciłam głową. To nie jest moja sprawa. Ale chciałabym, żeby była...

     Wstałam i skierowałam się do łazienki. Zrzuciłam z siebie ubrania. Weszłam pod prysznic. Ciepła woda po raz kolejny była ukojeniem dla moich skołatanych nerwów. Odprężyłam się i poczułam świeżo. Starałam się, przypomnieć sobie zdarzenia poprzedniego wieczoru. Z marnym skutkiem. Wszystko było jakby za mgłą. Nieosiągalne dla mojego umysłu. Zamiast tego zaczęłam zastanawiać się nad zachowaniem szatyna. Może on ze mną tylko pogrywa? Ale dlaczego, by ze mną spał? Czyżby chciał, żebym sobie coś pomyślała? Wyobraziła rzecz nierealną? Udało mi się powstrzymać łzy. To nie pora na rozklejanie się. Zakręciłam wodę i wyszłam spod kabiny. Wytarłam się dokładnie ręcznikiem i wróciłam do pokoju. Założyłam bieliznę. Szybko ubrałam się w zwykłe dżinsy i szarą bluzę. Włosy związałam gumką. Nie miałam ochoty na strojenie się. Wszystko przez mojego kaca.

      Zaczęłam powoli otwierać drzwi, prowadzące do głównej części apartamentu. Nikogo nie spostrzegłam. Spokojnie więc, ruszyłam w stronę kanapy. Rozłożyłam się na niej wygodnie i włączyłam telewizor. Skakałam z kanału na kanał, gdy rozległo się głośne pukanie. Wstałam i ruszyłam w kierunku głównego wejścia. Gdy otworzyłam, ujrzałam jakiegoś faceta z jedną, czerwoną różą i kilkoma kartkami w ręku.

     - Panna Stoessel?

      - Tak, to ja - odpowiedziałam zdezorientowana.

      - Proszę tu podpisać - odparł bez emocji.

       Gdy tylko to uczyniłam, podał mi kwiat i białą kopertę.

     - Miłego dnia - rzucił i już go nie było.

     Z przesyłką w ręku usiadłam na sofie. Odłożyłam kwiat na stolik i zajęłam się otwieraniem koperty.

Czekam na wasze opinie ♥

Amor es lo que sientoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz