Rozdział 24

1.7K 102 17
                                    

- Witaj piękna - wyciągnął dłoń i chyba chciał musnąć nią mój policzek, ale nie dane mi było się o tym przekonać, ponieważ szybko się wycofał i opuścił rękę.

- Cześć.

Odsunął dla mnie krzesło, na którym niepewnie usiadłam. Mój wzrok co chwilę podążał do podłużnego pudełeczka, leżącego w zasięgu mojej dłoni.

Wzięłam do ręki MENU, aby nie patrzeć na ten przedmiot. Clement uczynił to samo. Przejechałam wzrokiem po liście dań. Wszystkie nazwy brzmiały zachęcająco. Ostatecznie zdecydowałam się na zwykłe spaghetti.

Po chwili do naszego stolika podszedł kelner. Położył na nim dwa kieliszki oraz czerwone wino. Nalał po trochę każdemu z nas, po czym odstawił butelkę na stół.

- Nie przeszkadza ci, że już wcześniej zamówiłem?

- Nie - zaśmiałam się delikatnie, na co on mi zawtórował.

Jego aksamitny śmiech sprawił, że kilka głów płci pięknej odwróciło się w naszą stronę. Wszystkie oczy podążyły w kierunku mojego towarzysza. Wzbudził w nich zainteresowanie. Wcale się temu nie dziwiłam. Był przystojny, niczego mu nie brakowało. Złożyliśmy zamówienie i kelner odszedł w stronę kuchni.

- Mam coś dla ciebie - zaczął. - Gdy tylko go zobaczyłem, od razu pomyślałem o tobie - podał mi przedmiot, który tylko wzbudzał mój niepokój.

Biorąc głęboki wdech, ostrożnie podniosłam wieko. Moim oczom ukazał się niewielki, zrobiony z autentycznego srebra naszyjnik z zawieszką w kształcie serca. Zwykły i niepozorny, ale jednak coś się za nim kryło.

Ten prezent bardzo mi się spodobał. Czułam się wyróżniona i trochę zakłopotana. Najpierw róże, wspólny obiad, a teraz to. Musi na mnie przeznaczać sporą sumę pieniędzy, a jedyne co ja mu mogłam zaoferować to przyjaźń.

Chyba zaniepokoiło go moje długie milczenie, bo zmarszczył brwi.

- Nie podoba ci się.

- Wręcz przeciwnie. Jest piękny - powiedziałam przytłumionym wzrokiem, przejeżdżając opuszkami palców po drobiazgu.

Słyszałam jak wypuścił powietrze. Pewnie mu ulżyło. Wzięłam do ręki naszyjnik i próbowałam go założyć. Bezskutecznie. Nie potrafiłam go zapiąć. Gdy Clement spostrzegł moje bezsensowne zmagania z zapięciem, zerwał się z krzesła i podszedł do mnie od tyłu.

Delikatnie odgarnął moje włosy, tym samym przejeżdżając palcami po szyi. Pod wpływem jego dotyku moje ciało przeszył dreszcz. Nie spodziewałam się takiej reakcji. Zapiął naszyjnik, po czym lekko się schylił.

- Pasuje do ciebie - wyszeptał wprost do mojego ucha, na co moje serce zaczęło bić w szaleńczym tempie.

Odsunął się ode mnie i ponownie usiadł na swoim miejscu. Siedziałam jak zaczarowana, nie spuszczając z niego oczu. Zaskoczyło mnie to. Nie sądziłam, że mogę tak reagować na innego mężczyznę niż Jorge.

Sięgnęłam po wino. Wychyliłam pół kieliszka, nie czując żadnego smaku. Byłam zbyt wstrząśnięta tym co się przed chwilą wydarzyło. Nie może podobać mi się Clement. Przecież moim ukochanym jest Jorge - tylko i wyłącznie on. Pomimo, że jest taki gburowaty i niemiły, czasem potrafi być uroczy. Ja go przecież kocham, prawda?

A może tak tylko mi się wydaje? Zupełnie nie wiedziałam, co czuję. Nie byłam pewna co powinnam zrobić. Dać zielone światełko Clement, zapomnieć o Jorge'u i spróbować czegoś, co na pewno będzie dla mnie bezpieczniejszym rozwiązaniem czy do końca życia żyć marzeniami o gorących ustach mojego szefa?

Nadeszło nasze zamówienie. Próbowałam zmusić się do jedzenia, jednak nic z tego nie wyszło. Grzebałam widelcem w talerzu. Nic nie miało smaku i to nie miało nic wspólnego z umiejętnościami tutejszego szefa kuchni. Przez cały czas rozmyślałam nad moimi uczuciami. Co jest prawdziwe, a co tylko zwykłym złudzeniem?

- Tini, wszystko w porządku - zapytał wyraźnie zaniepokojony, Clement.

- Tak - wysiliłam się na uśmiech.

Dalej jedliśmy w ciszy. W powietrzu nie czuło się napięcia. Było po prostu przyjemnie. Rozkoszowałam się tą błogą ciszą. Odepchnęłam od siebie nieprzyjemne myśli i skupiłam się wyłącznie na jedzeniu, które pomimo tego nadal nie miało smaku.

Dyskretnie spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Dochodziła godzina szesnasta. Powinnam już się zbierać. Powiedziałam o tym Clement'owi na co on się uśmiechnął i zaoferował, że odprowadzi mnie pod drzwi apartamentu.

Wstaliśmy i skierowaliśmy się w stronę wind. Niespiesznie przeszliśmy przez zatłoczony hol. Przystanęliśmy, czekając, aż jedna z nich zjedzie na dół. Rzuciłam mu spojrzenie spod rzęs, na co jego usta uformowały się w lekkim uśmiechu. W końcu drzwi się rozsunęły.

Clement przepuścił mnie pierwszą. Poza nami, w środku nie było nikogo. W powietrzu unosił się przyjemny zapach wody kolońskiej mężczyzny. Zignorowałam ukradkowe spojrzenia, jakimi mnie obrzucał. Kabina stanęła. Dojechaliśmy na górę.

Okazało się, że jego apartament znajduje się tuż obok tego, który obecnie zajmowałam, razem z dwójką niezbyt przyjaźnie nastawionych do mnie osób.

Stanęłam pod drzwiami. Chciałam się pożegnać z mężczyznę, więc wspięłam się na palce by złożyć delikatny pocałunek na jego policzku. On jednak uniemożliwił moje plany, chwytając mnie w pasie i przyciągając blisko do siebie.

Uniósł dłoń i musnął nią moją twarz. Zadrżałam. Uśmiechnął się widząc moją reakcję i w tym momencie zaczął błądzić po moim policzku smukłymi palcami. Kciukiem musnął moją dolną wargę. Patrzył mi prosto w oczy, a ja nie uciekłam spojrzeniem w bok. Byłam jak zahipnotyzowana. Gdy nasze usta miały się zamknąć pocałunku, usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi.

- Co wy robicie?!

Uwielbiam kończyć w takich momentach xD

Clement i Tini. Tini i Clement. Ta dwójka się coraz bardziej do siebie zbliża, ale czy będzie z tego coś więcej? A co z Jorge?

Dziękuję za wszystkie gwiazdki i komentarze <3

Kocham Was <3


Amor es lo que sientoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz