Rozdział 25

1.8K 99 15
                                    

     Podskoczyłam przestraszona, wyrywając się przy tym z objęć Clement'a. Widok mojego szefa był dla mnie jak cios, wywołujący nieznośne ukłucie w klatce piersiowej.

     Zebrałam się na odwagę i zerknęłam na niego z niepokojem. Spojrzał na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Wyglądał na opanowanego. Jednak, gdy po chwili rzucił spojrzeniem na mężczyznę - który jeszcze przed chwilą trzymał mnie w objęciach, próbując pocałować - z jego twarzy bił chłód, a jego oczach mieszało się wiele niepokojących emocji.

     Wyglądał naprawdę groźnie, przez co nieznacznie się skrzywiłam. Przebiegłam wzrokiem po obliczu Clement'a. Wyglądał na niewzruszonego.

     - To ja już pójdę - rzucił zwięźle i pocałował mnie w policzek. Śledziłam jego ruchy, dopóki nie zniknął na końcu korytarza.

     - Nie powinnaś była się z nim spotykać - wzdrygnęłam się, słysząc wrogi ton w głosie Jorge'a.

     - Nie masz prawa mówić mi co mogę, a czego nie! To moje życie! - krzyknęłam rozzłoszczona.

     Nic nie mówiąc, złapał mnie za łokieć i pociągnął do wnętrza apartamentu. W miejscu w którym mnie trzymał, poczułam delikatne mrowienie.

     Gdy tylko zamknął za nami drzwi, wyszarpnęłam rękę z jego uścisku. Piorunując go wzrokiem, obróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę mojego pokoju z wysoko uniesioną głową.

     - Kochanie, co się stało? - usłyszałam damski głos, należący do Mercedes.

     To przeważyło szalę. Trzasnęłam drzwiami najmocniej jak tylko potrafiłam. Byłam wściekła. Roztrzęsiona oparłam się o zamknięte drzwi. Zsunęłam się po nich, objęłam rękoma nogi, oparłam na nich brodę i po prostu się rozpłakałam.

     Serce mnie kuło, a w głowie czułam pulsowanie. Zakryłam mokrą od płaczu twarz obiema rękami. Rozmyślałam o mojej tragicznej sytuacji. Zakochana po uszy w Jorge'u. Bez wzajemności. W tym dupku, który na każdym kroku mnie rani. Dlaczego nie potrafię o nim po prostu zapomnieć? Milion pytań i podejrzeń kłębiło się w mojej głowie, ale tylko jedno z nich wybiło się ponad resztę. Dlaczego On? Miliony różnych mężczyzn, którzy o wiele bardziej zasługują na moją miłość, a ja musiałam wybrać akurat jego. Arogancki, zbyt pewny siebie i tajemniczy. Ile bym dała, by choć raz pomyślał o mnie w ten sposób. Ale jestem tylko sekretarką. Jest tysiące piękniejszych kobiet, które mogą należeć do niego. Jest też kilka, może nawet kilkadziesiąt, które już do niego należały. Ta myśl zraniła jeszcze głębiej moje i tak już podrapane serce. Podrapane, nie złamane. Jeszcze nie. Wciąż mam nadzieję...

      Na każdym kroku się łudzę, że być może to jest ten dzień, ten moment, w którym się zmieni, zacznie coś do mnie czuć. Teraz wiem, że tylko się kompromituję.

     Odczekałam chwilę, pozwalając by łzy dokończyły wolną wędrówkę po moich policzkach, po czym wstałam i weszłam do łazienki.

     Spojrzałam na siebie w lustrze. Wyglądałam okropnie. Cały makijaż zamienił się w dwie czarne plamy pod oczami. Odkręciłam kran i przemyłam twarz zimną wodą. Wzięłam do ręki mleczko do demakijażu i zmyłam z siebie to wszystko.

      Włosy upięłam wysoko w zwykły kok. Kilka pasm wymknęło się z niego, okalając twarz. Nałożyłam tusz na rzęsy, a na usta truskawkową pomadkę. Włożyłam czarne spodnie i zwykłą jasną koszulę, ozdobioną kilkoma ćwiekami na kołnierzyku. Taki strój był odpowiedni na prezentację.

     Odetchnęłam głęboko kilka razy, przygotowując się mentalnie na spotkanie z szefem. W końcu zdobyłam się na odwagę i weszłam do salonu.

***

     Nie było tak źle. Jorge nie zaszczycił mnie nawet spojrzeniem. Starałam się to jakoś przeboleć. Mercedes nie mogła się do niego zalecać, co mnie podnosiło na duchu. Gdy tylko ekran zgasł, a wszyscy biznesmeni zaczęli się zbierać, wyszłam razem z nimi. Od razu skierowałam się do hotelowego baru.

     Przecisnęłam się między wszystkimi ludźmi, których było sporo. Nie zdziwiła mnie ich liczba. Nadchodzi pora, że wszyscy zaczynają zbierać się w takich miejscach. Potańczyć, zabawić się, wypić. Ściągnęłam gumkę z włosów i usiadłam na jednym ze stołków.

     - Poproszę tequilę - powiedziałam do kelnera, rzucając na blat kilka banknotów. Zgarnął je i podał mi trunek.

     Wiedziałam, że alkohol to nie jest dobre rozwiązanie. Ale w tym momencie chęć zapomnienia o moim problemie, wszystko mi przysłoniła. Powtarzałam sobie, że ten jeden jedyny raz, mogę sobie pozwolić na odrobinę "szaleństwa".

     Po sześciu kieliszkach przestałam liczyć. Wiem tylko tyle, że wypiłam już dosyć sporo. Zaczynało kręcić mi się w głowie. Jednak nie przestawałam z tego powodu pić. 

     W obu dłoniach trzymałam kieliszek alkoholu. Obracałam go od czasu do czasu, oglądając drobne zdobienia na szkle.

     - Co taka śliczna dziewczyna robi tu sama? - podskoczyłam przestraszona, na dźwięk głosu jakiegoś mężczyzny.

     Spojrzałam na niego. Wyglądał przeciętnie. Zwykłe dżinsy, ciemna koszulka. Włosy postawione na żelu. Nie był przystojny, ale wyglądał na przyjaźnie nastawionego. Jego twarz rozświetlał uśmiech.


     - Pije - uniosłam kieliszek i jednym łykiem wypiłam całą jego zawartość.


     - To może spędzimy ten wieczór razem - kiedy tylko wypowiedział te słowa, zmieniłam zdanie na jego temat.

     Jedną rękę położył na moim kolanie. Wzdrygnęłam się i od razu ją strzepnęłam.

     - No nie daj się prosić - ujął moją brodę.

        Próbowałam go o siebie odepchnąć, co mi się nie udało. Był zbyt silny i dopiero teraz zauważyłam jak bardzo pijany. Palce wsunął w moje włosy i unieruchomił mi głowę. Ogarnęła mnie panika. Jeśli zaraz czegoś nie zrobię, skończy się to tragicznie. Przybliżył swoją twarz do mojej.

     - Będzie fajnie, zobaczysz - wyszeptał wprost w moje usta.

     Oddech miał nieprzyjemny. Można w nim było wyczuć woń papierosów zmieszaną z alkoholem.

     - Nie - błagam.

     Po raz kolejny spróbowałam wyszarpać się z jego uścisku.

      - Wydaje mi się, że pani powiedziała "nie" - nagle odezwał się ktoś za mną.


I tak oto w ten piątkowy wieczór oddaję w wasze ręce rozdział 25.Jestem z niego zadowolona. Szczególnie z końcówki ;D Kim według was jest wybawca Martiny?

Jak zawsze czekam na wasze opinie, przemyślenia i gwiazdki. Dziękuję za to, że jesteście ♥

Amor es lo que sientoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz