Cierpienie wymaga więcej odwagi niż śmierć.*

685 40 1
                                    


Nad lasami wschodziło słońce, dla wielu symbol nowego życia, bo jak to mawiają, nowy dzień jest jak nowe życie, i tym razem dla naszego bohatera ten dzień był jak nowe życie. Wiedział on że w tym życiu musi wykazać się niebanalną wolą, wiedział że to co przynosi jego nowe życie, dzień nie będzie należeć do łatwych. Tak Harry Potter z pewnością nie będzie miał lekkiego dnia, zaczyna się bowiem jego szkolenie, szkolenie na wojownika, jednak to szkolenie nie przyniesie mu tego czego pragnie, nie przyniesie śmierci Voldemorta bez większych starań, Wybraniec zdawał sobie z tego sprawę w końcu jego rodzice też przechodzili przez takie szkolenie, a jednak oboje nie żyją już od szesnastu lat.
Z dość pesymistycznym nastawieniem Harry wstał z wygodnego łóżka znajdującego się w jego komnatach, jak każdy w tym zamku miał praktycznie mieszkanie. Gdy po raz pierwszy Potter wszedł do komnaty był nią zauroczony, ciemne meble kontrastowały z jasnymi ścianami których koloru nie umiał określić, po prostu były piękne, naprzeciw wejścia znajdowały się drzwi do jego sypialni z której bez trudu mógł przejść do łazienki czy prywatnego gabinetu, całość była urządzona w przytulnych, jak dla wampira ciemnych barwach.
Śniadanie całej czwórce minęło w miłej atmosferze, tylko Harry był jakiś nieobecny.
- Harry a Ty co myślisz na ten temat? – zapytała Alice – Hej Harry, HARRY- krzyknęła już trochę zdenerwowana blondynka.
Młody Potter upadł na ziemię, ostatnią rzeczą jaką zarejestrował był głos Alice – urwał mu się film.
Dookoła Wybrańca zebrał się spory tłum ludzi nie wiedzących co się dzieje, tylko król zdawał się drwić z całej sytuacji, on znał prawdę i musiał się nią z kimś podzielić, ale ten ktoś właśnie zemdlał i obudzi się dopiero o północy, jak na prawdziwego wampira przystało.
—————————————————–
Było ciemno dookoła nie paliły się żadne świece, był w skrzydle szpitalnym, tylko czemu. Nie pamiętał zbyt dobrze co działo się zanim upadł, wiedział tylko że coś jest inaczej.
Ból...krzyk...oczy....ciemność...
Nie zemdlał, czuł ból jego oczy piekłu nie miłosiernie, usłyszał krzyk, tym razem nie jego, znał ten głos, ale nie mógł zidentyfikować, do kogo należy zaraz dołączyły kolejne dwa głosy, ten dźwięk byłby symfonią dla Lorda Voldemorta.
Wrzaski ustały tak nagle jak się zaczęły. Zemdlał.
Było jasno leżał na łóżku w tej samej komnacie co w nocy na sąsiednich łóżkach widział Carmen, Draco, i Alice. To ich głosy wczoraj złączyły się w operę męki, i cierpienia. Ktoś wszedł do sali, Harry od razu rozpoznał sylwetkę Lukaza.
- Witaj Harry, jak się czujesz?
- Cześć, nie najgorzej, co się stało.
- Widzisz Harry od jakichś 12 godzin jesteś wampirem, tak jak Twoi znajomi.
- To dlatego mnie tak wszystko bolało?
- Tak, od teraz masz piękne lśniące kły, i czerwone oczka, jesteś trochę bardziej blady, masz lepszy refleks węch i słuch, no i jak zapewne zauważyłeś nie musisz już nosić okularów.
- Nie muszę? – Zapytał ze zdziwieniem Harry próbując zdjąć swoje gogle, ale nie mógł ich nigdzie wyczuć, rozejrzał się, leżały na szafce nocnej obok łóżka. – Wow, a kiedy oni się obudzą – spytał wybraniec wskazując na młodych wampirów
- Pewnie nie długo, a teraz się odwróć, przy przemianie każdy dostaje tatuaż na plecach z unikatowym napisem, zobaczymy co tam masz – Powiedział Lukaz – Vivere militare est. To z łaciny – Życie jest walką.
W tym momencie na zaczęła się budzić reszta nowych wampirów, każde z nich wyglądało teraz trochę inaczej – Chłopcom wyostrzyły się rysy twarzy, a dziewczęta nabrały damskich kształtów, wszyscy również mieli śnieżnobiałe kły, bladą cerę a także czerwone oczy.
- O kurwa, ale jasno – Powiedział Draco
- Nie jasno tylko Ci się wzrok wyostrzył! – sprostował Lukaz
- Lepiej mi powiedzcie ile spaliśmy – Stwierdziła Carmen
- Jakieś 12 godzin – Odparł Harry
- No dobra dzieciaki wstawajcie zaraz zaczynamy trening!
- To może przynajmniej pozwolisz się spokojnie przebrać – Spytała Alice
- No tok sorry, świeże ciuchy są na krzesłach. Za godzinę macie być przed zamkiem – Powiedział Lukaz i wyszedł z sali.
- E Harry co to za dziara na plecach? – Zapytał Draco
- Napis – Vivere militare est – życie jest walką, wy też macie jakieś napisy, takie dodatki do bycia wampirem – zaśmiał się Potter
- A mnie co tam pisze – Zapytała Alice
- Śpiesz się powoli- odpowiedzieli chórkiem
- Draco Ty masz napis Draco dormiens nunquam titillandus.
- To nie jest motto Hogwartu?
- Chyba tak, kurde Draco ciekawy napis
- A ja co mam – zapytała zniecierpliwiona Carmen
- Fortuna favet fortibus – Los sprzyja dzielnym – powiedział Draco a wszyscy patrzyli na niego zdziwieni – No co jestem arystokratą znam trochę łaciny.
- To może się ruszmy na ten cały trening – Powiedział Draco
————————————————————–
Kilkanaście minut później
————————————————————–
- Mówiłem Ci Malfoy że trzeba było skręcić w prawo, i iść z dziewczynami!
- Zamknij sie Potter przez Ciebie zgubiłem drogę po tym pierdolonym zamku!
- Ja zawracam, do zobaczenia na obiedzie.
- Potter stój! I patrz tam. Przy okazji zamknij usta bo dziwnie wyglądasz.
- No nareszcie jesteście – powiedział Lukaz – Harry to Twój nauczyciel Silver
- Draco Twoim nauczycielem będzie Ann zaraz powinna się pojawić
Harry gdy tylko zobaczył swojego nowego nauczyciela, wiedział że lekcje z nim nie będą ani troszkę lżejsze od eliksirów ze Starym Nietoperzem. Silver z wyglądu był w zasadzie troszkę podobny do Snape'a miał on czarne włosy ale nie przetłuszczone, krótkie czarne włosy postawione na żelu, czarne jak noc oczy, w których nie można było wyczytać żadnej emocji, ogólnie był dość wysoki i bardzo, ale to bardzo dobrze zbudowany – takiej budowy ciała niejeden mieszkaniec Nowej Huty mógłby mu pozazdrościć!
- Potter rusz się – zimny głos przerwał rozmyślania Wybrańca – Potter do cholery, nie mam zamiaru niańczyć Cie jak bachora! Rusz się idziemy trenować! – Tak teraz Harry był pewien Silver nie będzie delikatnym nauczycielem, on chyba w ogóle nie zna takiego słowa jak delikatność, jedno jest pewne Potter nie wyrobił sobie dobrego „Pierwszego wrażenia" a ono jest ponoć najważniejsze.
Chwilę później nasz główny bohater stał wraz ze swoim nauczycielem w ogromnym parku.
- Potter widzisz tamto drzewo – Powiedział mistrz do Gryfona
- Tak proszę Pana
- To dobrze za nim skręcisz w prawo przebiegniesz do tamtego drzewa gdzie również skręcisz w prawo później do tego krzaka i wrócisz tutaj na początek żebyś nie ruszał się jak żółw powiedzmy 50 okrążeń
- Ale jedno okrążenie to jakieś pięćset metrów! Ja nie dam rady!
- Za ociąganie się 55 kółeczek
Potter chcąc nie chcąc wystartował, przy 15 okrążeniu zdziwił się bo nie czuł wcale zmęczenia, ale już przy 23 padł jak martwy na ziemię pod nogami Silvera.
- Potter nie ociągaj się! To że jesteś wybrańcem nie znaczy że masz prawo się obijać jak nie wystartujesz w ciągu 5 sekund dostaniesz Crucio!
Niestety nasz wybraniec nie dał rady wstać z ziemi i pobiec dalej dlatego po kilku sekundach usłyszał głos nauczyciela – Crucio – To był niewyobrażalny ból resztkami świadomości słyszał głos – Nie przerwę póki nie wstaniesz i pobiegniesz! – Zbawca naszego świata który wyglądał jak po spotkaniu z bandą śmierciorzerców zebrał trochę siły wstał i przebiegł 100 metrów, gdy tylko zaczął biec zaklęcie przestało działać ale skrajne wyczerpanie pozostało – Wybraniec zemdlał
——————————————————–
Obudził się w tym samym pomieszczeniu co ostatnio – te same białe ściany to samo łóżko ale tym razem sam, zobaczył na szafce kartkę.

Harry!
Z racji że zemdlałeś już po tych 20kilku kółeczkach i zaklęciu Crucio nie było z Tobą najlepiej, przeniosłem Cie tutaj, odwiedzę Cie około 17. Silver jest lekko zdenerwowany ze względu na Twój beznadziejny stan fizyczny, i to że będzie Cie musiał długo pod tym kątem trenować! Nie daj się!
Lukaz

Młoda latorośl rodu Potterów nie była zadowolona, nie dość że musi tu leżeć przez tego całego Silvera to jeszcze się denerwuje że nie przebiegł całej odległości! Jak on sobie kurwa wyobraża że po TYM zaklęciu ktoś przebiegnie kilka kilometrów!
——————————————
W innej komnacie
——————————————
- Silver! Czy Ty sobie zdajesz sprawę do jakiego stanu doprowadziłeś tego chłopaka!? On jest na skraju wyczerpania! Mógł zginąć przez te Twoje widzi-mi-się! Czyś Ty do końca zwariował?! – Krzyczał Lukaz
- Jest silny, da rade. – Silver wyszedł z komnaty wiedział jak duże pokłady mocy ma w sobie Potter, wiedział też że musi nauczyć go jak przezwyciężyć ból, tak, ten chłopak był wyjątkowo wytrzymały, w końcu nie każdy przebiegł 23 okrążenia i w dodatku dał rade wstać po jego zaklęciu. – Dał rade, musiał dać – powiedział do siebie zmęczony całym zamieszaniem jakie panowało wokół nie tylko wokół Pottera, ale po treningu również wokół niego, tak to potrafi być naprawdę męczące.

—————————–
Z punktu widzenia Lukaza
—————————–
Jak on mógł wyjść z komnaty w tym momencie, czy on nie widzi że życie Harrego wisi na włosku! Nie każdy był od dziecka szkolony na wojownika! Ten chłopak ma naprawdę pod górkę najpierw ten cały Voldemort potem jakiś Miłośnik Dropsów a teraz jeszcze jego własny nauczyciel ma wobec niego dziwne zamiary – Pomyślał i schował twarz w dłoniach. – Czas zobaczyć jak czuje się młody, może już się wybudził.

————————————————–
*Napoleon Bonaparte

Harry Potter i Instynkt ZabójcyWhere stories live. Discover now