Życie niesie za sobą mnóstwo niespodzianek

777 46 3
                                    


Następny dzień od początku nie należał do łatwych, w końcu wczoraj przez pół dnia pili z Lukazem, wampir specjalnie spił chłopaka żeby ten się nie przejmował przemianą, Voldemortem i tym że prawdopodobnie szuka go większość Magicznej Anglii. Wiedział że ten sposób zapomnienia działa, zawsze. Jak dziś pamiętał gdy ojciec mówił mu o ich darze, a także ich przekleństwie, miał tylko to na głowie a jednak, był tak zdenerwowany jakby zaraz miał walczyć ze stadem dzikich wilkołaków, wtedy też pierwszy raz wypił alkohol – sam – pił do lustra, ale już po kilku kieliszkach zrobiło mu się lżej na duszy, od tej pory to w butelce topił smutki i żale, na szczęście nie zawsze pozwalała mu na to sytuacja, już kilka razy w końcu był bliski alkoholizmu, gdy zmarli jego rodzice w walce z Voldemortem gdy umarła jedna z jego miłostek bo należy zaznaczyć że Lukaz choć może się wydawać wampirem o sercu z kamienia był bardzo kochliwy, miał dziesiątki dziewczyn i z każdą mógł się ożenić od zaraz. Tak alkohol zawsze był jego sprzymierzeńcem w trudnych chwilach, był trochę jak szpieg, albo raczej jak podwójny agent, z jednej strony pomagał i wyciszał z drugiej strony powoli wpędzał do grobu, dodawał zmartwień rodzinie, czasem warto było się upić, ale nie mógł doprowadzić Harrego Pottera do takiego stanu w jakim on niegdyś się znajdował, gdy nie zasługiwał na szacunek nawet głupich mugoli. Gdy obudził się pierwszą rzeczą jaką ujrzał był Chłopiec który przeżył, spał spokojnie, jak dziecko, wampir nie miał serca go budzić postanowił więc iść do jakiejś restauracji i wziąć coś na śniadanie. Gdy wrócił Harry leżał na kanapie i pił wodę, widać było że wczorajsza zabawa dawała się we znaki.
- Siemasz Harry
- Cześć Lu, co Ty taki wesoły? Główka Cie nie boli?
- Nie, a co?
- Jak kurwa może Cie nie boleć? Wypiłeś ze dwa litry ognistej! I jeszcze jakiś mugolski trunek!
- Nie jakiś mugolski trunek tylko prawdziwą Polską Śliwowice 80%! to nie jest byle co! A jeśli chodzi o ból głowy jest taki specjalny eliksir robi się go...
- Nie gadaj mi jak się go robi tylko go daj bo zaraz zdechnę! Nie chcesz mieć chyba Złotego Rycerza na sumieniu!
- Ej ej nie szantażuj młody, masz – i podał Harremu fiolkę z ciemnobrązowym płynem, który Wybraniec natychmiast wypił.
- Wiesz że uratowałeś mi życie? – zaśmiał się Potter
- I to już nie po raz pierwszy! Chodź kupiłem coś na śniadanie potem ładnie się spakujesz i lecimy zrobić z Ciebie wojownika!
- Ok
———————————————
Jakiś czas później
———————————————
- Potter do cholery rusz się ile można pakować te graty? – wrzeszczał wściekły wampir
- No już czekaj moment, wiesz że nie mogę zaklęć używać!
———————————————
Jeszcze chwilę później
———————————————
- Skończyłem! – krzykną młody Potter – możemy już lecieć.
- Kto mnie obudził? Zamorduje! – krzyczał Lukaz wstając z kanapy
- Yyyy wiesz... my mieliśmy lecieć to tego królestwa wampirów więc no ja Cię obudziłem – wyjąkał Harry
- No tak, sorry, tyle musiałem na Ciebie czekać że chyba trochę mi się przysnęło – Powiedział Lu – No to jak gotowy do drogi?
- Tak!
- Chwyć mnie mocno za ramię, ostrzegam to nie będzie przyjemne
—————————————————
Sekundę później gdzieś w innym wymiarze
—————————————————-
Dwójka ludzi wylądowała przed wielkim lasem las był jasny i wyglądał na spokojny, tak jakby nie było w nim żadnych niebezpieczeństw tak jakby dziesiątki tysięcy stworzeń dbało o ład i porządek.
- Nigdy więcej – wysapał czarnowłosy
- Ostrzegałem! Teraz pójdziemy do króla mam nadzieję że przeczytałeś jak w takiej sytuacji się zachowywać? W książce którą Ci wysłałem był o tym cały rozdział – Powiedział Lukaz
- To było w tym rozdziale o rodzinie królewskiej?
- Tak właśnie! Skoro wszystko wiesz to chodźmy
- Czekaj! No bo widzisz yyy tego rozdziału nie przeczytałem. – powiedział z niewinnym uśmiechem Harry
- Ehh, znasz podstawy savoir-vivre?
- Tak Dursleyowie tego mnie nauczyli
- No to trochę nam ułatwia, pamiętaj! Przed królem trzeba klęknąć, królowej obecnie nie mamy więc obok króla będzie jego córka jeżeli ona wyciągnie dłoń należy podejść uklęknąć i ją ucałować, jeżeli nie, masz się nie ruszać. W razie co patrz co ja robię! Jak podpadniesz królowi...będziesz miał ciężkie szkolenie – powiedział lekko drżącym głosem Lukaz
- Postaram się, może król mnie nie zabije. – zaśmiał się Potter – Chodźmy!
I poszli ramie w ramie szli przez las krętą ścieżką, Harry cały czas rozglądał się nie mógł przestać podziwiać tych majestatycznych drzew wysokich i twardych buków, nabitych igłami sosen i wyglądających na słabe choć w gruncie rzeczy bardzo silnych lip, kwiaty wokół kwitły tak jakby wczoraj zaczęła się wiosna, krajobraz był tak piękny że Wybraniec nie zauważył że dochodzą do pięknego marmurowego zamku który swym ogromem przewyższał Hogwart bez trudu, w niektórych miejscach złocone gotyckie wierze które świetnie komponowały się z sąsiadującymi im wieżami barokowymi tak pełnymi przepychu jak gdyby całe złoto świata należało tylko do nich.
Gdy młody Potter zauważył wyłaniający się spośród drzew zamek westchnął, nigdy bowiem nie był w tak urokliwym miejscu.
- Młody nie wzdychaj tak jeszcze Ci to miejsce zbrzydnie
- No już idę.
Przed zamkiem była dość duża wioska widać było że mieszkańcy nie przejmują się Voldemortem ani innymi sprawami związanymi z planetą czarodziei, gdy doszli do bram zamku zatrzymał ich strażnik
- Ja i Pan Potter idziemy do króla – Powiedział Lukaz a strażnik skinął lekko głową i przepuścił ich dalej
Zamek w środku był ogromny wykończony złotem i srebrem choć jednak z przewagą tego pierwszego kruszcu w zamku jak w Hogwarcie była wyczuwalna magia, nie ona w tym zamku była prawie namacalna! Było jej tak wiele, jakby ten zamek żył swoim życiem, jakby nikt ani nic nie mogło zakłócić jego naturalnej harmonii. Szli korytarzami, na początku Potter próbował zapamiętać drogę lecz za trzecim skrętem w prawo i czwartym w lewo zgubił rachubę. Gdy doszli do wielkich mahoniowych drzwi Lukaz jeszcze raz przypomniał Potterowi zasady zachowania, po czym weszli do olbrzymiej sali utrzymanej w zdecydowanie ciemnych tonach. Naprzeciw drzwi na wielkim tronie siedział mężczyzna o jasnej a wręcz bladej cerze, miał on jasne włosy i haczykowaty nos.
- Witaj Harry Potterze i Ty Lukazie, dawno tutaj Cię nie było.
- Tak panie miałem kilka spraw do załatwienia w świecie czarodziei. – Odpowiedział grzecznie Lukaz
- Ach tak rozumiem, wstańcie wiesz Lukazie, że nie lubię jak mi się ktoś kłania
- Oczywiście Panie
- Harry nareszcie mam okazję Cię poznać, największa sława świata czarodziei – zaśmiał się król – Muszę Ci przydzielić kogoś kto Cię wyszkoli na wojownika cóż najlepszy chyba będzie, tak najlepszy będzie Silver
- Dobrze panie.
- Lukazie daj Panu Potterowi mapę zamku powiedz co i jak i zaprowadź do reszty.
Harry waz z Lukazem wyszli z komnaty
- Ten król to całkiem fajny facet – stwierdził Harry
- Jak się nie złości, to owszem jest fajny – odparł Lukaz
- Mówił że mam poznać resztę, o kogo mu chodziło?
- No, chyba nie myślałeś że będziesz się szkolił sam? Jest jeszcze kilka innych osób. Tutaj masz mapę ten czerwony pokój jest Twój zielone pomieszczenie to jadalnia, żółte miejsce spotkań do którego teraz się udasz, a na fioletowo zaznaczyli Ci miejsca gdzie będziesz trenował. Teraz grzecznie udasz się do Twojego celu a ja pójdę załatwić parę spraw, i pamiętaj odporowadziłem Cie pod same drzwi!
- Spoko, jak się zgubie to nie ja będę miał rozmowę z królem!
- Ty mnie młody nie szantażuj, znikaj.
—————————————————
Po pięciu zakrętach w lewo i trzech w prawo
—————————————————
Harry Potter nie mógł się nadziwić piękna tego zamku droga do pokoju spotkań okazała się zadziwiająco krótka, Harry wszedł do pokoju.
- Malfoy!? Co Ty tu do cholery robisz?!
- Potter? Czyżby Złoty Chłopiec miał drugie oblicze
- Może i Złoty Chłopiec ma drugie oblicze ale wiedz, Fredko, że nie chcesz tego drugiego oblicza poznać.
- Nie bądź taki pewny siebie Potter, chyba dawno nikt nie dał Ci nauczki
- Hej spokojnie – odezwała się dziewczyna o jasnych ciemnych włosach i błękitnych oczach
- A Ty kto? – Wypalił bezczelnie Wybraniec
- Potter, Potter, Black nie nauczył Cie kultury, jak Ty się zwracasz do damy – zakpił Draco
- Spierdalaj Drakuś – odparł Harry – Sory, ten palant może ma trochę racji ale trochę się wkurzyłem
- Nic nie szkodzi, jestem Carmen a Ty?
- Harry, Harry Potter
- Ten Potter? Zbawiciel świata?!
- Tak ten, a jak jeszcze raz mnie nazwiesz zbawicielem świata to Cię chyba zamorduje.! A ten elegancik z którym wymieniłem argumenty to Dracon Malfoy syn śmierciożercy.
- Nie Mów O Moim Ojcu Potter! Nie waż się mnie z nim porównywać!
Potter był zdziwiony, choć może to słowo za słabo oddaje emocje jakie panowały w umyśle Harrego.Czy to ten sam Malfoy? Syn śmierciorzercy Lucjusza?! Przecież on on zawsze popierał tego samozwańczego Lorda. Co tu się kurwa dzieje!?
- Co Potter zdziwiony? Zdziwiony że nie popieram Czarnego Pana? – Wrzeszczał Draco – Co Potter odpowiedz, no czekam!
- Tak.
- No widzisz Potter jak mało wiesz o świecie, jak mało wiesz o tym gnoju który zabił mi matkę?! O tym skur...
- Drętwota – Harry obezwładnił Malfoya – Trzeba dać mu coś na uspokojenie bo zaraz nas tu zabije w tej furii.
- Zdecydowanie masz racje – odparła Carmen – Wiesz może na co tutaj czekamy?
- Niezbyt
Harry i Carmen rozmawiali i żartowali przez jakiś czas, Potter dowiedział się że Carmen straciła rodziców w katastrofie samolotu dwa lata temu teraz dziewczyna ma 16 lat i wybiera się do Hogwartu – bo według jej opiekunów to teraz najbezpieczniejsze rozwiązanie dla dziewczyny z niemagicznej familii. Wcześniej chodziła do Szkoły Czarodziei w Sydney. Gawędziliby tak pewnie jeszcze dłuższy czas gdyby nie wejście szczupłej blondynki o brązowych oczach i jakiegoś faceta.
- A temu tutaj co się stało – Zapytał mężczyzna wskazując na Dracona
- Miał napad agresji, nie mieliśmy nic na uspokojenie więc go obezwładniliśmy – Powiedziała Carmen a Harry kiwnął potwierdzająco głową.
- To ja skocze po coś na uspokojenie dla niego a wy się poznajcie.
- Cześć jestem Alice Ravenclaw Smith
- Harry Potter
- Carmen Hufflepuff Brown, a ten na ziemi to Draco Malfoy
Po krótkiej rozmowie nasi bohaterowie dowiedzieli się że Alice ma również 16 lat i uczyła się w Ameryce – w Salem
Po około 10 minutach do pomieszczenia wrócił ten sam mężczyzna który przyprowadził Alice, szybko postawił młodego Malfoya na nogi i zaczął swoją przemowę.
- Witam was jestem Mike, tak jak wy jestem wampirem szlacheckim będę waszym jakby opiekunem, możecie do mnie iść z każdą sprawą w końcu spędzicie tu parę ładnych lat. Jutro macie się stawić o 8 w jadalni, gdzie zastaną przedstawieni wam wasi nauczyciele, oni dadzą wam plany zajęć i od nich zależy ilość waszych ćwiczeń więc radze wam nie podpaść – powiedział z dziwnym błyskiem w oku Mike – No dobra ferajna to by było na tyle! Jeśli chcecie zrobić sobie jakiś wieczorek zapoznawczy proponuję wam sobotę bo niedziele są wolne!
Mike wyszedł z pomieszczenia, a młodzi jeszcze przez jakiś czas rozmawiali tylko Draco siedział nie odzywając się do nikogo.
- Draco – brak reakcji – Ej Malfoy – znów to samo – MALFOY
- Czemu drzesz mi się do ucha Potter? Chciałeś zasugerować że jestem głuchy?!
- Jak do Ciebie normalnie mówiłem to nie reagowałeś, i nie, nie chce nic sugerować. Ja, ja po prostu chciałem Cie przeprosić za to co się działo w Hogwarcie.
Draco był dobrym aktorem, zresztą jak każdy arystokrata, ale na takie sytuacje nie był przygotowany
- Że co proszę?!
- Przepraszam – powtórzył Potter wyciągając w kierunku srebrnookiego rękę – Może zaczniemy naszą znajomość od nowa? – zapytał wybraniec z wyczuwalną nutką nadziei w głosie.
- Cześć jestem Draco Malfoy – Powiedział i uścisnął dłoń czarnowłosego.
- Ja jestem Harry Potter – Najmłodszy i zarazem jedyny z Potterów wydusił te słowa z wielką ulgą, obaj wiedzieli że zaczął się nowy rozdział w ich życiu, które niesie za sobą mnóstwo niespodzianek, w końcu kto by pomyślał dwóch najbardziej skłóconych chłopców w Hogwarcie właśnie po raz pierwszy od lat nie miało wobec siebie złych zamiarów. Obaj poszli do swoich sypialni, wiedzieli że to początek prawdziwej przyjaźnie, oni nie byli w przeciwieństwie do Rona czy Hermiony marionetkami w rękach starca, byli kowalami swojego losu. Ale kto wie? Co przyniesie jutro?

Harry Potter i Instynkt ZabójcyWhere stories live. Discover now