Three

156 14 2
                                    

Na wstępie chciałabym was poinformować, że druga część rozdziału to tak jakby sen- wspomnienie Sophie. Miłego czytania :*

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Gdy tata poszedł się przewietrzyć na świeże powietrze, zostałam sama i nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Próbowałam zasnąć, ale nie było to takie proste. Słońce wpadające przez niedokładnie spuszczoną roletę straszliwie raziło moje oczy. Z każdą minutą wierciłam się niespokojnie. Nie wytrzymałam. Zabłądziłam ręką na szafkę koło łóżka. Łapałam każde przedmioty wpadające w moje dłonie. Centy, szklanka, tabletki, opakowanie chusteczek... Nie, to nie to. To musi być coś, co popłynie wraz z moimi myślami. Otworzyłam górną szufladkę i znalazłam starą gazetę o politykach, którą kiedyś czytał mój tata. Wyciągnęłam też zwykły, stępiony ołówek.

Chciałabym napisać coś prawdziwego, oderwanego od rzeczywistości. Coś mojego.

Na jednej wolnej stronie napisałam pierwsze słowo. Jestem. Skreśliłam.
Szukam! Tak, o to mi chodziło.

Dawno nie pisałam i wyszłam już z wprawy. Kreatywny mózg stał się zwykłym, zakurzonym schowkiem pamięci i wspomnień. Nikt w nim nie sprząta pajęczyn i ciężkich kamieni. Opustoszał. Muszę na nowo obudzić go do życia.

Nakreśliłam, to co przychodziło mi do głowy. Było to cholernie trudne.
Odetchnęłam i przeczytałam na głos.

Szukam dobrego anioła w swojej duszy
by wznieść się ponad chmury
Szukam wolności, miłości i braku cierpienia
Gdzie są moje skrzydła?
Czy zapomniały o mnie?
Jestem przy tobie, kiedy patrzysz, marzysz i oddychasz
Gdy ty śnisz na jawie,
mnie głęboki dół wciąga na sam spód zapomnienia i bezczucia
Samotności aniołów
Słucham cię uważnie każdego dnia,
Nie obwiniam
Żyję chwilą, gdy moje marzenia sięgają do gwiazd, a łzy na dno morskich otchłani.

Nie. Przecież to wszystko nie trzyma się kupy! Ten pseudowiersz to jedna wielka mieszanina wszystkiego. Nic mi już nie wychodzi. Nie potrafię. Nie umiem. Nie czuję.

Zaciągnęłam mocno powieki i ze złości zrobiłam z papieru kulkę. Wrzuciłam ją pod łóżko, aby nie musieć dłużej na nią patrzyć.

W tym samym czasie do mojego pokoju wparował tata. Zimne, rześkie powietrze oblało moją skore. Dotknął mojej ręki, ale widząc skrzywienie na mojej twarzy od razu ją cofnął. Przysiadł na stołku poprawiając zaparowane okulary.

- Co się stało, aniołku?- zapytał czułym głosem.

- Nie rozumiem nic. Nie rozumiem każdego słowa. Jestem do niczego, tato....

***

-Sophieeee!!!- usłyszałam, jak ktoś woła moje imię. Odwróciłam się do tyłu i zobaczyłam zdyszaną Olivię. Podeszłam bliżej.- Sophie- przytuliła mnie mocno i uśmiechnęła się promiennie.

- Coś się stało, Liv?- zapytałam trochę zdziwiona jej zachowaniem.

- To się stało, że nie odbierasz moich telefonów. Próbuję się dodzwonić do ciebie już od trzech godzin. Myślałam, że to tobie coś jest.

Wyjęłam telefon z kieszeni i na ekranie wyświetliło się 10 nieodebranych połączeń oraz 6 wiadomości. Jeśli od godziny nie daję żadnego znaku życia, moja przyjaciółka myśli, że ktoś mnie porwał albo obraziłam się.

- Przepraszam... Byłam na spotkaniu o prace i zapomniałam ci o tym powiedzieć. Potem nie włączyłam już głosu w telefonie- odparłam łagodnie.

Do or dieWhere stories live. Discover now