Rozdział I - Sprzeczka

64 5 1
                                    

Oczami Rachel

Przyznam, że pierwsza osoba którą poznałam w tym Liceum jest najdziwniejszą jaką spotkałam w moim dotychczasowym życiu. Nie wiedziałam co sądzić o Kowelanie... Wydawał się miły, ale jego oczy mówią co innego o jego osobie. Byłam zestresowana trochę (mówiąc trochę mam na myśli bardzo) nowym otoczeniem osobami i nauczycielami, bo nie ma to jak w połowie roku szkolnego przenieść się z Alice Spring's do Belfastu. Zauważyłam iż Kowelan mówi z typowym Angielskim akcentem, ale jednak słyszę wyraźnie, że nie wychowywał się tutaj. Z drżącą ręką chwyciłam klamkę i weszłam do pokoju. Diametralna zmiana wnętrza i aranżacji. Me oczy poraziła mieszanka kolorów różowych i fioletowych. Na jednym z dwóch łóżek siedziała dziewczyna z czerwonymi włosami. Kiedy mnie ujrzała obdarzyła mnie jednym z piękniejszych uśmiechów jakie widziałam. Jej oczy były koloru czystej zieleni.
- Ty zapewne jesteś moją współlokatorką z którą będę zarywać nocki! - podbiegła do mnie i przytuliła mnie cholernie mocno. - Jestem Kathryn Evans, ale wszyscy mi mówią Kat, a jeśli powiesz do mnie Kicia to ci twą śliczną twarz obiję.- po jej wyrazie twarzy wydedukowałam, że mówi to bardzo poważnie. - Ale wyglądasz na mądrą dziewczynę i zapewne nie popełnisz tego błędu. Sorry, że tyle gadam, ale to takie ekscytujące.
- No hej jestem Rachel Sarmin i masz bardzo mocny uścisk jak na dziewczynę.-
od razy mnie puściła a ja mogłam spokojnie oddychać.
- Przepraszam Cię po prostu cieszę się że tu jesteś i tyle.
- Spoko, ja też -
uśmiechnęłam się do niej. Wniosłam walizkę do mojego nowego pokoju i usiadłam z Kat na jej łóżku by czegoś dowiedzieć się o niej.
Kathryn Evans Czarodziejka (za Czarownice by mnie w kotle ugotowała) której moce pojawiły się w wieku 13 lat gdy miała wypadek samochodowy w którym złamała rękę.Okazało się że jej wytrzymałość zawdzięcza swej mocy która uratowała ją przed poważniejszymi obrażeniami. Przeprowadziła się tutaj z Cambery i do tego czasu była w tym oto lokum sama aż do tej chwili. Usłyszałam że coś uderzyło w okno i razem z Kat podeszliśmy do niego i otworzyliśmy by wyjrzeć przez nie. Na samym dole stał Kowelan i patrzył na mnie z uśmiechem
Roszpunko spuść tu swe włosy.- zaśmiał się ze swojego żartu i posłał mi oczko...Albo coś mu wpadło do oka co jest bardzo prawdopodobne. - A jeśli nie na włosach zejdziesz to schodami bo muszę się z tobą rozmówić w cztery oczy. Teraz. - a potem pobiegł w stronę boiska.
-No no no...- zaklaskała Kat z uznaniem.- Twój pierwszy dzień a za tobą już biega Kowelan Hale.
- To nic takiego on chcę być dla mnie tylko miły... A co o nim wiesz?
- może się w końcu coś dowiem o moim ''prześladowcy''.
- Jest on najprawdopodobniej jedyną osobą o zdolnościach demonicznych i nigdy, ale to NIGDY dla nikogo nie był miły i się nikim tak nie interesował.- Wnioskując z tego zdania i zamaszystych gestów Kat zrozumiałam że mówi poważnie.- Najprawdopodobniej czegoś od ciebie chce.
- Dobra dzięki za ostrzeżenie, ale by pokazać że nie zawodzę w ważnych sprawach pójdę się z nim spotkać...- wyszłam bez pożegnania z Kat i pobiegłam krętymi schodami w dół. Kiedy byłam już na zewnątrz zaczęłam się rozglądać za Kowelanem, ale zobaczyłam że przygląda mi się jakiś chłopak. Miał czarne włosy i chorobliwie jasne oczy i obserwował mnie. Nie zawracałam sobie specjalnie nim głowy i pobiegłam w stronę boiska.
- Mała szkoda że nareszcie! -od tyłu złapał mnie Kowelan za ramiona i pociągnął do tyłu. - Wiem, że dziewczyny muszą nałożyć tone make up'u na twarz i dwadzieścia razu zmienić ciuch ale bez przeginania! Powiedziałem, że masz przyjść teraz, a ja nie lubię czekać.- odwrócił mnie do siebie przodem by spojrzeć mi w oczy. Nie wiem dlaczego ale przeszedł mnie dreszcz przerażenia.
- Umh... No dobra... O czym chciałeś ze mną pogadać? - Dobra przyznam się szczerze że zaczynał mnie trochę przerażać. Podszedł do nas chłopak który wcześniej mi się przyglądał.
- Kowelan zostaw ją w spokoju...- podszedł do niego i go odepchnął ode mnie.
- A co Aaron kozaczysz przed nową? - uśmiechnął się do przybyłego ale nie w miły w sposób jaki można się spodziewać po spokojnym chłopaku... No ale cóż on nie jest normalny. Jest Demonem.
- Wiesz że nie lubię się bić ale w obronie nowych i niedoświadczonych zawsze.- i rzucił się na Kowelana i zaczęła się bitwa o... Mnie?... Nie wierzę... Kowelan zaczął okładać Aaron'a po twarzy a ten nie miał się jak bronić. Wyglądało to strasznie, ale najgorszy był uśmiech Kowelana... Uśmiech satysfakcji...
- Błagam przestańcie! -podbiegłam do nich i odepchnęłam jednego który poleciał parę metrów do tyłu.
Okazał się nim mój ''prześladowca'' który z wielkim zdziwieniem patrzył na mnie jak na szczura z dwiema głowami. Pierwszy raz użyłam mojej siły wampirzycy przeciw drugiej osobie... -Chcesz z nim trzymać? OKEY ale to twój wybór! Ale nie oczekuj litości ode mnie. - rozwścieczony poszedł do swojego dormitorium. To był dla mnie szok... Chłopak który był dla mnie miły właśnie pałał do mnie wściekłością... Zapowiadał się piękny semestr...

Liceum HadesaWhere stories live. Discover now