Prolog

107 6 0
                                    


Oczami Kowelana

Strach w ich oczach był cudowny. Za każdym razem mijając to robactwo, widać w ich mowie ciała tą pokorę, która wypełnia mnie zadowoleniem, którą przeistaczam w moją demoniczną moc. Przemyślenia przerwał mi jeden z nauczycieli, zatrzymał mnie na korytarzu.

- Kowelanie, niedługo do szkoły dojdzie nowy wampir... - zaczął mi opowiadać pan Rezz tym smętnym i wyblakłym tenorem.

Zaintrygował mnie... wampir? Od nich mam największą moc... a nie było dużo wampirów w tej szkole. Ale dalsze paplanie pana Rezza mnie zdenerwowała. Ta jego bezsensowna paplanina usypiała najbardziej nabuzowane wilkołaki w szkole.

- Niech pan przejdzie do sedna - przewróciłem z premedytacją oczami, by pokazać, że chcę mieć to już z głowy.

- Jako przewodniczący Stworów Nocy masz oprowadzić nową wampirzyce po szkole i pomóc jej się zaaklimatyzować.

- Ależ oczywiście. - oczywiście, że pomogę zaaklimatyzować się nowemu kozłowi ofiarnemu.

***

Wszedłem do gabinetu Szarriny. W  krześle naprzeciwko niej siedziała niska dziewczyna z ciemnymi włosami. Nie mogłem powiedzieć, że mi się nie podobała.

- Och, Kowelanie, jesteś. - Szerrina wstała.

Ja tylko skinąłem głową. Nie miałem do niej za grosz szacunku, a tym bardziej sympatii od pewnego incydentu...

Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie. Uśmiechnąłem się do niej szelmowsko.

- Rachel, to jest Kowelan, przewodniczący Stworów Nocy, oprowadzi cię po szkole. Kowelanie, to jest Rachel, wampirzyca. Oprowadź ją, proszę.

- Chodź, mała.

Wyszliśmy na korytarz.

Ta szkoła zawsze sprawiała jak dla mnie ponure wrażenie. Nie przejmowałem się tym jednak. Mi to nawet pasowało.

Ruszyliśmy korytarzem, zacząłem jej opowiadać.

- Dobra, mała, tam jest stołówka, to zachodnie skrzydło. O, tam jest biblioteka, wyglądasz mi na mądrą dziewczynkę. A korytarzem tym do końca po prawej dojdziesz do boiska - na wspomnienie połamanych kości uczniów uśmiechnąłem się. - Coś jeszcze chcesz wiedzieć, mała? - obdarzyłem ją najbardziej olśniewającym uśmiechem, na jaki było mnie stać.

- Nie, chyba nie - uśmiechnęła się. Chyba zaczynała mi już ufać.

- To dobrze. Tymi krętym schodami dojdziesz do swojego dormitorium. Jakby co, szukaj mnie - puściłem jej oko. - No i... witamy w Liceum Hadesa!


Oczami Rachel

Dyrektorka, Szarrina była bardzo miła. Mówiła, że od czasu, gdy zostałam przemieniona, co nie było przyjemne, będzie już tylko lepiej, moce, nowa szkoła. Miałam taką nadzieję. Ona sama też była wampirzycą.

Nagle przez drzwi gabinetu wszedł chłopak. Miał brązowe włosy, widać było, że o nie dba. Oszołomił mnie, bo widocznie nie był wampirem.

- Och, Kowelanie, jesteś - dyrektorka wstała. On tylko skinął jej głową. Nie miał chyba zbytnio do niej szacunku. Uśmiechnęłam się do niego. On odwzajemnił uśmiech.

- Rachel, to jest Kowelan, przewodniczący Stworów Nocy, oprowadzi cię po szkole. Kowelanie, to jest Rachel, nowa wampirka. Oprowadź ją, proszę.

- Chodź, mała - powiedział do mnie. O dziwo, nawet mi się to podobało.

Wyszliśmy na korytarz. Już od pierwszej minuty w tej szkole czułam się dziwnie. Było tu jakoś mrocznie, jakoś... nie wiem, ale na pewno pasowało do wszystkich, co tu mieszkali. Szliśmy korytarzem, zaczął mi opowiadać.

- Dobra, mała, tam jest stołówka, to zachodnie skrzydło. O, tam jest biblioteka, wyglądasz mi na mądrą dziewczynkę. A korytarzem tym do końca po prawej dojdziesz do boiska - uśmiechnął się, nie wiem czemu. - Coś jeszcze chcesz wiedzieć, mała? - uśmiechną się do mnie szelmowsko.

- Nie, chyba nie - uśmiechnęłam się.

- To spoko. Tymi krętymi schodami dojdziesz do swojego dormitorium. Jakby co, szukaj mnie - puścił mi oko - No i... witamy w Liceum Hadesa!

Liceum HadesaWhere stories live. Discover now