#36

1.5K 116 9
                                    

Wreszcie nadszedł dzień naszego ślubu. Sei był już w garniturze, a ja byłam w totalnej rozsypce. Nie byłam pewna co do tego ślubu. A jeśli on w ostatniej chwili zmieni zdanie i nie będzie chciał być z taką sierotą jak ja?

Moje pesymistyczne myśli przerwało pukanie do drzwi.
Otóż w drzwiach stał nie kto inny jak mój przyszły mąż.

- Coś się stało? Czemu nie jesteś w sukni? - zapytał.

Nie wiedząc co powiedzieć, wyrzuciłam wszystko co leżało mi na wątrobie.

- Nie zostawisz mnie przy ołtarzu? -

Zaniemówił i zaczął się śmiać.

- Nigdy. - pocałował mnie. - Ubieraj się bo spóźnisz się na własny ślub. - powiedzial nadał nieco rozbiawiony.

Zdjęłam sukienkę z wieszaka i włożyłam ją.

- Zapniesz mi? - spytałam Seijūrõ.

Kiwnął głową, i chwilę potem byłam gotowa.

- Wyglądasz pięknie. Nie mogę uwierzyć że za jakieś półtorej godziny będziesz moją żoną. - uśmiechnął się w ten swój uroczy sposób.

Nic nie odpowiedziałam, byłam spięta, zestresowana lecz strasznie szczęśliwa.

Wsiedliśmy do białej limuzyny i udaliśmy się w kierunku Kościoła.

Sei cały czas trzymał mnie za rękę. Dopiero teraz uświadomiłam sobie że właśnie nadszedł czas aby zacząć myśleć o założeniu prawdziwej rodziny.

10 minut później dojechaliśmy na miejsce. Moje nogi były jak z waty, a głowa pełna nie potrzebnych myśli.

Sei podał mi rękę i wyszliśmy z limuzyny. Byliśmy tuż przed wejściem do Kościoła.

- No to widzimy się za chwilę. - cmoknął mnie ostatni raz w czoło i wszedł do budynku.

Nagisa wzięła mnie pod ramię.

- Już czas. - szepnęła mając łzy w oczach.

- Proszę cię, nie płacz bo ja się popłaczę i rozmażę sobie makijaż. - powiedziałam.

- Wybacz. - otarła łzy. - Ale właśnie dziś moja mała siostrzyczka wychodzi za mąż. Chodź już czas. - wchodziłyśmy w rytm melodii weselnej, jednak ja jej nie słyszałam. Przed oczami miałam mężczyznę moich snów czekającego na mnie na ślubnym kobiercu.

Niestety moje rozmyślenia zostały przerwane, ponieważ właśnie dotarłam tuż przed Seijūrõ. Głos zabrał ksiądz.

- Zebraliśmy się tutaj, aby połączyć związkiem małżeńskim tych dwoje młodych ludzi. Zaraz wygłoszę przysięgę małżeńską którą będziecie powtarzać razem ze mną. - powiedział kapłan.

Kiedy Seijūrõ powtarzał słowa przysięgi widziałam w jego oczach bezgraniczną miłość i oddanie.

Zaraz potem nadeszła moja kolej. Powtórzyłam wszystko.

- Seijūrõ Akashi, Tadauchi Yuno wasz związek małżeński został zawarty. Możecie... - jednak to co ksiądz chciał powiedzieć zostało mu przerwane, ponieważ wprost rzuciłam się na usta Seijūrõ.

Po wyjściu z Kościoła przyjęliśmy wszystkie życzenia, prezenty i udaliśmy się na nasze wesele, które swoją drogą było wesołe aż za bardzo Aomine, Kise i Midorima zrobili sobie konkurs na picie wódki. Ostatecznie wygrał Midorima. Całą noc byłam w ramionach Sei'a na parkiecie. Byliśmy w naszym wspólnym świecie.

Ten dzień był najlepszym w moim życiu.

-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-
Na wstępie... tak wiem zwaliłam zakończenie ale nie zabijajcie mnie.

Może choć małym pocieszeniem będzie to, iż mam już zaczęte kolejne opowiadanie na które serdecznie was zapraszam. Jest ono już na moim profilu.

Mordki moje dozobaczenia ;*

Akashi Seijūrõ - Nie lubię cię!Where stories live. Discover now