#15

1.8K 150 5
                                    

*Perspektywa Nagisy*

Nie mogę zasnąć. Ciekawe co u Yuno. Sumienie mnie ściska jak na nią patrzę. To przeze mnie, rozdzieliłam ich.

Otworzyłam drzwi i zamarłam. Yuno leżała na łóżku w plamie krwi.

- Yuno! Yuno, obudź się. Cholero, nie zostawiaj mnie tutaj! - krzyczałam. W końcu pomyślałam o telefonie. Wstukałam numer alarmowy. (nwm jaki jest w Japonii ;p)

Zadzwoniłam, podałam adres i czekałam. Resztką racjonalnego myślenia posłużyłam się do zatrzymania krwotoku. Jedynym pocieszeniem było to, że Yuno oddychała i miała wyczuwalny puls. Pogotowie przyjechało po 10 minutach. Postanowiłam zadzwonić do Akashi'ego. Co jak co, ale on powinien wiedzieć co z Yuno.

Po raz kolejny chwyciłam za telefon.

- Halo? - usłyszałam zaspany głos.

- Akashi? -

- Tak. O co chodzi jest 4 w nocy. Kim jesteś? -

- Tadauchi Nagisa... -

Przerwał mi.

- Jak narazie Yuno mnie nie obchodzi. -

- Powiem krótko. Yuno sobie podcieła żyły. Sądzę że powinieneś o tym wiedzieć. -

Rzuciłam słuchawką.

Co za gnój z niego. Pokłócili się? A może to przez niego Yuno próbowała się zabić. Ciekawe o co im poszło. Lecz nie daruję mu tego.

*Perspektywa Akasza*

Nagisa rzuciła słuchawką. Yuno podcieła sobie żyły. Jak to? Ona nie mogła tego zrobić.

Po mojej twarzy spłyneła łza. Chwyciłem za telefon i zadzwoniłem do naszego prywatnego pilota. Korzystamy z jego usług tylko i wyłącznie w nagłych sytuacjach. Za godzinę miał być gotowy.

Teraz nie liczyło się ani moje zmęczenie, głód czy wygląd. Liczyło się tylko życie Yuno.

Otworzyłem szafę i wyciągnąłem z niej torbę podróżną. Zacząłem wrzucać do niej najpotrzebniejsze rzeczy. Do kieszeni włożyłem portfel z dokumentami i telefon. Od razu udałem się ba umówione miejsce.

- Akashi- sama. - odezwał się nasz pilot Reji.

- Lecimy do Tokio. Staraj się dolecieć jak najszybciej. - powiedziałem i wpakowałem się do samolotu.

- Ruszajmy więc. Kierunek Tokio. - włączył silnik.

W mojej głowie jak na filmie przewijały się moje chwile spędzone razem z Yuno. Te dobre i troche gorsze, jak naprzykład nasze pierwsze spotkanie w liceum. Każdy spacer, trening. Przypomniałem sobie także każdy jej uśmiech. Nieważne czy ten uśmiech był złośliwy, szczery czy sarkastyczny. Kochałem każdy z nich. Kochałem... Kocham ją.

Włączyłem telefon. Ujrzałem nasze pierwsze wspólne zdjęcie. W moim oku zakręciła się łza.

Dolecieliśmy pół godziny później. Biegłem w stronę najbliższego szpitala. Zaczął padać deszcz. Jeżeli ona nie przeżyję, ja umrę razem z nią. Nie przejmowałem się deszczem biegłem dalej. Gdybym jej wtedy tego nie napisał, nic by się jej nie stało. Powinienem był jej wysłuchać. Zachowałem się jak ostatni dupek.

10 minut później byłem na miejscu. Byłem przekonany że Yuno jest w tym szpitalu. Podszedłem do recepcji.

- Przepraszam, czy w tym szpitalu leży Tadauchi Yuno? - zapytałem uprzejmie.

- Chwileczkę. - kobieta zaczęła przeglądać jakieś papiery.

- Pani Tadauchi leży na 5 piętrze, sala 345. - odpowiedziała kobieta.

Podziękowałem i udałem się na 5 piętro. Zauważyłem Nagisę, więc podszedłem do niej.

- Nagisa? -

- Akashi, co ty tu robisz? - zapytała nieco zaskoczona.

- No cóż... przyjechałem do Yuno. W końcu ją kocham. Co z nią? - nadal nie wiedziałem w jakim jest stanie.

- Godzinę tamowali krwawienie. A tak poza tym to jest nieprzytomna. Wiem tylko tyle, ponieważ oni nie chcą powiedzieć nic więcej. - Nagisa była na granicy płaczu. Usiadłem obok niej i objąłem ją ramieniem, aby dodać jej otuchy.

Dopiero jakieś 30 minut później wyszedł lekarz. Nagisa się zerwała.

- Doktorze co z nią? - spytała.

- Pani jest siostrą pacjentki? - kiwnęła głową. - A pan? -

- Jestem jej chłopakiem. - odpowiedziałem.

- Zatamowaliśmy krwawienie. Tylko na chwilę się obudziła, a później zapadła w śpiączkę. Próbowaliśmy ją wybudzić, jednak nic nie mogliśmy zrobić. Przykro mi. - Jak ja nienawidzę tego wymuszanego współczucia u lekarzy. To samo było jak zmarła moja matka.

- Czy możemy ją zobaczyć? - teraz pozostawało być przy niej i czekać aż się obudzi.

Lekarz pokiwał głową i wpuścił nas.

Wszedłem, i ujrzałem ją po raz pierwszy z tak bliska od czasu jej przeprowadzki. Usiadłem przy jej łóżku. Jej skóra była taka blada, usta spierzchnięte. Wyglądała jakby była na granicy życia i śmierci. Jednyną rzeczą na potwierdzenie tego że żyje była aparatura. Co ja zrobiłem? Nie kontrolowałem już swoich emocji. Z moich oczu sączyły się słone łzy, a w gardle miałem gorzką gulę. Pocałowałem jej zimną rękę i szepnąłem.

- Nie skazuj się na śmierć przez takiego dupka jak ja. Wiem że nie zasługuję na ciebie. Walcz Yuno. Walcz i nie poddawaj się. -

-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-

Przepraszam za dosyć długą nieobecność, lecz za to macie rozdział.

Jeny... uznaję że najlepiej mi się piszę takie rozdziały.

Do następnego.

Akashi Seijūrõ - Nie lubię cię!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz