Rozdział 1

217 12 1
                                    

Mój dom się pali, uciekam jak najszybciej mogę. Te wszyskie zdjęcia pamiątki płoną.. Ale cóż ja przynajmniej przeżyłam.. Nagle upadam trace siły, jestem 3 cm od chodnika i..
Budze się..
Otwieram oczy, jestem cala zapłakana, schodzę na dół wszyscy śpią, nalewam sobie szklankę soku jabłkowego i ide na góre ale, z moim szczęściem wchodząc na góre potykam się o schodek i szklanka momentalnie wypada mi z rąk na szczęście się nie zbiła ale, wylał się cały sok..
Często tak mam... Wytarłam plame po soku i nałam sobie go jeszcze raz, tym razem wypiłam go w kuchni na dole .
Idę na górę patrzę 01:43 o nie.. Nie zasnę, biore telefon i przeglądam media społecznościowe i nagle przychodzi mi powiadomienie że Leondre dodał zdjęcie na Instagrama.. Przygladam się temu zdjęciu z 10 minut z nie dowierzeniem. Przecierz to zdjęcie było robione w galeri która jest zaledwie 10 minut ode mnie.. Ja to mam szczęście wtedy kiedy jestem w tej galerii to go nie ma a jak on jest to mnie nie ma.. Dalej przeglądam Ig, Fb, Snapa, Tt.. I tak mijają 2 godziny.. I w końcu zasnęłam oczywiście z telefonem w ręku..
...
Z ledwością otwieram oczy gdy słyszę piosnkę 7 yeras - Bars And Melody .. Tak to mój budzik nastawiłam go na 11 żeby nie spać do 15 znowu .. :((
Wstaje z nie chęcia z łóżka wykonuje poranne czynności w toalecie.. Ubieram się i schodzę na dół, ale to co widze w salonie mnie przeraża....



Hmmm... 242 słowa chyba nie tak źle, dopiero zaczynam..
Co sądzicie pisać dalej to ff czy nie ma sensu? ;(((

Hello | L.D. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz