Rozdział 31 - Coś się zmieniło

Zacznij od początku
                                    

- Jeśli to pierwsze, to na twoim miejscu trochę bym przystopował, bo mamy dopiero – podniósł rękę i zerknął na zegarek, znajdujący się na jego lewym nadgarstku – osiemnastą czterdzieści.

Kompletnie oniemiała jego dziwacznym zachowaniem, uniosłam tylko brwi w górę i wypuściłam z ust powietrze z niedowierzania.

- W takim razie na zdrowie. – Podniosłam kieliszek jak do toastu, skinęłam głową i zatopiłam usta w półsłodkim winie, uciekając wzrokiem gdzieś w bok, niestety nadal czułam na sobie palący wzrok Louisa. To wszystko było co najmniej niepokojące. Tak bardzo odbiegało to od wszelkich przyjętych przez nas norm, że nie miałam pojęcia jak się zachować.

- Przeczytałem fragment twojej nowej książki – oznajmił nagle ni stąd, ni zowąd, a ja aż zachłysnęłam się alkoholem, natychmiast odciągając kieliszek od ust i powracając wzrokiem na chłopaka. Musiałam wyglądać doprawdy komicznie, sądząc po jego minie. Brwi wystrzeliły mi jeszcze wyżej niż wcześniej, oczy miałam zapewne ogromne jak talerze, a i przerażenie w nich ukryte pewnie raziło z siłą laserów.

Od razu wiedziałam o co chodziło, stąd tak gwałtowna reakcja. To musiało być TO skoro wspomniał o fragmencie, to było słowo klucz w jego wypowiedzi, które miało mnie łatwo i szybko naprowadzić na trop. Nic innego nie wchodziło w ogóle w grę. Przy okazji mogłam się już powoli domyślać dlaczego się do mnie odezwał.

Po prostu zamarłam. Absolutnie się tego nie spodziewałam, bo niby czemu? Nową powieść zaczęłam pisać, żeby odciągnąć swoje myśli od ciągłej nieobecności Harry'ego i w ramach przerwy od nauki do egzaminów i pisania ostatnich rozdziałów do debiutu. Co więcej, miałam wizje kilku konkretnych scen i zarysy niektórych postaci; nawet nie pisałam tego po kolei, tylko opisywałam wyrwane z kontekstu rzeczy. Nie pokazałam tego ani Minnie, ani Milesowie. Wysłałam to jedynie na prywatnego mejla Harry'ego, więc niby jak mogłam przewidzieć, że wpadnie to w ręce osoby, o której poniekąd pisałam?

Od razu się we mnie zagotowało. Jak Harry mógł mu to pokazać?! Przecież rozmawialiśmy na ten temat, wyjaśniłam mu skąd pomysł oparcia jednego z bohaterów na osobie Louisa. Nie mogłam zatem zrozumieć co strzeliło mu do głowy, że mu to pokazał?

Patrzyłam na chłopaka z niemałą konsternacją, próbując wyczytać cokolwiek z jego twarzy. Nic z tego.

- Który fragment? – spytałam dla jasności. Skoro zaczął ten temat musiało chodzić o te kilka stron poświęconych postaci wzorowanej na nim, ale i tak wolałam się upewnić.

Znów się zaśmiał.

- Nie jesteś ciekawa skąd go miałem?

Jego zuchwałość zawarta w tym pytaniu przypomniała mi przed kim stałam.

- Na hakera mi nie wyglądasz, więc raczej nie z mojego komputera, a zważywszy na to, że wysyłałam go tylko Harry'emu stawiam, że ma to związek właśnie z nim – odparłam niemiło, ale za to bardzo pewnie, a on tylko zrobił minę pełną uznania.

- Na zdrowie, mistrzu dedukcji. – Tym razem to on uniósł kieliszek jakby chciał wznieść toast i napił się tego, co tam miał; wino, szampan, nie obchodziło mnie to, bo czułam tylko wzrastającą irytację. – Wyobraź sobie, że byłem na tyle bezczelny, że pod jego nieobecność wysłałem go sobie na mejla.

Zmarszczyłam brwi, nie do końca rozumiejąc jego słowa, a i negatywne emocje mimochodem jakby zelżały.

Skąd wiedział o książce i po co miałby się tym w ogóle zainteresować? Jeśli byłam mu obojętna, nie lubił mnie i drażniło go wszystko, co ze mną związane, po co chciał to przeczytać? To się po prostu nie trzymało kupy. Wyjaśniało jedynie tyle, że Harry nie był niczemu winny.

The Hesitate | h. s. ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz