Dzień 4

473 54 7
                                    

Czwartek - czy Szatan wymyślił ten dzień specjalnie by wyrwać mnie z łóżka głosem idioty Minhyuka?
- Minlee, czy będziesz taka łaskawa i w końcu się obudzisz? - spytał z irytacją w głosie Rocky. Jak ci coś nie pasuje to możesz sam iść do tej cholernej szkoły, panie "mam długopis zamiast pitonga".
- Hyukkie, jeszcze 2 minuty, proszę.
Szatyn przewrócił oczami.
- Albo się obudzisz, albo będę musiał cię pocałować, panno Kim. - w tej samej sekundzie wstałam z łóżka i byłam gotowa do wyjścia. Rocky uśmiechnął się.
- Możemy już iść!
- W piżamie? - spojrzałam do lustra w moim pokoju. Zapomniałam, że przecież śpię w piżamie, a nie mundurku szkolnym. Brawo Minlee, twoja inteligencja cofa się do rozwoju palanta Bina i idioty Minhyuka.
- Masz w ogóle zamiar wyjść z mojego pokoju?
- Zastanówmy się... Nie - co za wyjątkowo głupi pomidor. Spróbowałam wypchnąć go z pokoju, lecz to nie poskutkowało.
- Nie przebiorę się przy tobie, idioto!
- No okay, rozumiem. Wyjdę, jeśli mnie pocałujesz. - och, bawimy się w szantaż, panie Park? Podeszłam do niego. Na jego twarzy zagościł szatański uśmiech. Zaraz ci go zetrę, Park Minhyuku. Objęłam go w pasie i stanęłam na palcach. Na swojej twarzy poczułam jego ciepły oddech. Nie wierzę, że to robię.
- Jeśli w tym momencie stąd nie wyjdziesz, powiem wszystkim o twoim "długopisie". - odsunęłam się od niego. Widziałam, że trochę go to zamurowało, jednak bez słowa wyszedł z mojego pokoju. 1:1, Hyukkie.

Po kilku minutach wyszłam z pokoju. Hyuk uśmiechnął się na mój widok.
- Nono, Minlee, mam nadzieję, że tym razem nie zadowolisz swoim wyglądem Bina. - nono, czyżby Rocky zrobił się chorobliwie zazdrosny? Czy muszę ci już kupić moją tekturową podobiznę, czy może za 5 minut? Ciągle nie wierzyłam w to, że moja mama tak po prostu wpuściła do mojego domu Hyuka. Przekonały ją słowa "jestem chłopakiem Minlee". A co jeśli to byłby MJ? Albo jeszcze gorzej - zboczony, bakłażański palant Bin? Mogłabym wtedy wyprawić pogrzeb własnemu dziewictwu...
- Idziemy?
- Idziemy. - Rocky złapał moją dłoń i wyszliśmy z domu. "Pa, mamo" rzuciłam wychodząc.

Droga do szkoły ponownie zapowiadała się być cicha. O nie, jak już muszę z tobą spędzać czas, to przynajmniej porozmawiaj ze mną.
- Słyszałam, że tańczysz. - wzrok Hyuka mówił "moje brwi lecą ci wpierdolić".
- Skąd o tym wiesz? - wiesz, wróżka chrzestna przyleciała do mnie na ciasteczka i herbatkę to przy okazji ze mną poplotkowała o twoim długopisie, o tym kogo Bin zaliczył i o tym jak świetnie razem tańczycie.
- Zgadnij. - uśmiechnęłam się. Wiedziałam, że nigdy się nie dowie o tym, że Harim go szpieguje.
- A co dostanę jeśli zgadnę? - wtedy jej wysokość Minlee doceni twoją inteligencję i postanowi być dla ciebie miła, przynajmniej przez jakiś czas.
- Powiedzmy, że wtedy z całego serca wczuję się w rolę twojej dziewczyny i nie będę chciała nic wzamian.
- Niech będzie. - spojrzał w moje oczy. Och, nie patrz tak na mnie, bo jeszcze się zakocham, a tego by chyba nikt nie chciał - Ile mam szans na trafienie?
- Trzy. - znaj moją łaskawość i liż moje stopy, jeśli nie zgadniesz kto mi to powiedział. Szatyn ciągle patrzył się w moje oczy.
- Czy to Bin?
- Hmm... Nie. - uśmiechnęłam się. Wydawało mi się, że Hyuk szerzej się uśmiechnął.
- A może... to ja ci to dziś przypadkowo powiedziałem?
- Nie.
Widziałam, że Rocky naprawdę się zastanawia nad odpowiedzią.
- Może to absurdalne, ale Harim? - moje serce zatrzymało się. Stanęłam w miejscu. Minhyuk cicho się zaśmiał - Wygląda na to, że zgadłem.
ty, pomidorowe ścierwo.
- Masz rację, wiem to od Harim. - wyszeptałam. Hyuk zbliżył się do mnie.
- W takim wypadku na jakiś czas będziesz udawać moją grzeczną dziewczynkę dobrze? - kiwnęłam głową, a Rocky pociągnął mnie w stronę pustej uliczki. Papa błogie dziewictwo, nie sądziłam, że umrzesz tak wcześnie i to przez takiego idiotę jak Minhyuk.

ASTROnomical School ClubOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz