- Nie pojechałem nim do kasyna - wyjąkał Kylo. - Pojechałem bimbą.
- A gdzie Harley?
- Nie wiem.
Han uderzył pięścią w stół, a Rey pomyślała, ze chyba już wie, po kim Ben jest taki wybuchowy.
- Jak to nie wiesz? - wrzasnął. Ren skulił się.
- Nie wiem - chlipnął.
Leia westchnęła i podeszła do Rey.
- Chodź, zaprowadzę cię do łazienki, żebyś mogła to zmyć.
Pasta zeszła, ale wcześniej zdążyła oparzyć dziewczynę, więc na jej twarzy został ogromy, czerwony ślad.
Leia poklepała ją po ramieniu.
- Nie martw się, po kilku dniach zejdzie. A Ben dostanie szlaban.
Rey spojrzała na swoją wychowawczynią i uśmiechnęła się blado
- Mam taką nadzieję.
Z kuchni cały czas dobiegały je głośne krzyki. Leia znowu westchnęła.
- Tak jest prawie codziennie. Ta dwójka się nie trawi.
- Współczuję - wymamrotała Rey. - Nie próbowali państwo wysłać go do jakiegoś zakładu, czy czegoś w tym stylu?
- Raz pojechał na obóz socjoterapeutyczny. Ale odesłali go po pięciu dniach. Wiesz, on nie jest głupi, zagiął opiekunów i zdemoralizował młodzież. Ale ja nie chcę go nigdzie wysyłać, bo go kocham. Ale Han ma problemy.
- A może jakieś wyjazdy na ryby, czy coś w tym stylu?
Organa pokręciła głową.
- Próbowali. Han miał przebity haczykiem policzek, a Ben zanętę i robaki we włosach. A potem nie odzywali się do siebie przez tydzień, co było w sumie w miarę wygodną alternatywą.
- Rozumiem - mruknęła dziewczyna.
- Co zamierzasz teraz zrobić? - spytała ją kobieta, gdy niechętnie skierowały się w stronę kuchni.
- Nie ma pojęcia, Unkar raczej nie chce mnie widzieć.
Organa zamyśliła się. Potem usiadła na krześle i spojrzała na syna, który zbierał kiełki z podłogi.
- Niestety, u nas jest za mało miejsca, gdybyśmy mieli jeszcze jeden pokój, to mogłabyś u nas zamieszkać...kiedy masz urodziny?
- W styczniu.
- No właśnie, nawet nie musiałabyś się jakoś wielce babrać z sądem, przez te trzy miesiące mogłabyś spokojnie tu mieszkać bez łażenia po prawnikach...gdybyśmy mieli jeden pokój więcej...
- I tak bym nie pozwolił jej tu mieszkać! - huknął Kylo
- Morda, gówniarzu - warknął Han.
- Han, spokojnie, lepiej nam pomóż.
Mężczyzna przez chwile zastanawiał się, a potem na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Znam kogoś, kto może zająć się nią przez ten czas. Zaraz zadzwonię.
***
Po trzech godzinach Rey stanęła przed szeregowcem. Wyglądał tak samo jak poprzedni, ale znajdował się w zupełnie innym miejscu. Bliżej osiedla, na którym mieszkał Hux. bliżej pomnika Cegielskiego, przy którym dziewczyna miała się pojawić za dwie godziny.
Han zbliżył się do niej i pokazał jej drzwi. Zapewnił ją, że będzie jej dobrze, a potem wsiadł do Sokoła. Dogadał się z Unkarem- Han zabrał samochód i nie zgłosił na policję kradzieży. Zgodnie z przewidywaniami, Plutt nie chciał widzieć Rey, pozwolił jej zabrać rzeczy, a potem kazał wypieprzać.
YOU ARE READING
Liceum im. Anakina Skywalkera w Nowobogackich Przedmieściach Wielkopolskich
ספרות חובביםDwie klasy w typowej, polskiej licbazie nieustannie ze sobą rywalizują, aż w końcu dochodzi do pewnego incydentu. Rywalizujący ze sobą dyrektorowie po raz pierwszy życiu są zgodni - postanawiają wymieszać klasy, co nie jest do końca dobrym pomysłem...
Przez ciekły azot do serca
Start from the beginning