Moje poranne zajęcia, czyli jak rano zwlec się z łóżka...

1.7K 96 7
                                    

Rozdział 1

Obudziłam się słysząc ten cholernie irytujący dźwięk budzika.

Na moje nieszczęście chodziłam do pierwszej klasy liceum i musiałam wstawać o szóstej rano! To niedorzeczność, żeby do tego zmuszać nastolatkę...

Jednak, choć niechętnie, zmotywowałam się i wstałam z tak przyjemnie cieplutkiego łóżka i poszłam do łazienki.

Mimo, że moja rodzina jest bogata, nie jestem jedną z tych szczęściarek, które mają osobistą łazienkę i garderobę do których można wejść tylko przez sypialnię. Te wszystkie amerykańskie filmy sprawiają, że w wyobraźni ludzi dom zamieszkiwany przez bogaczy musi mieć kilkanaście sypialni z kilkunastoma łazienkami, a aby dojść do mojej łazienki, muszę opuścić swój pokój i skierować się do pierwszych drzwi na prawo, a o garderobie mogę tylko pomarzyć...

W łazience każdego poranka biorę dziesięciominutowy prysznic w letniej wodzie, czyli jak dla mnie idealnej na rozbudzenie. Do kąpieli stosuję ślicznie pachnący truskawką żel pod prysznic. Staram się nie zmoczyć wodą włosów, bo na ich mycie nie mam czasu, jeśli nie chcę się spóźnić do szkoły. Wychodząc owijam się białym ręcznikiem, co tworzy kontrast z czarną łazienką.

Całe pomieszczenie jest duże i funkcjonalnie urządzone, ale bez zbędnego przepychu.

Przy umywalce myje zęby, a gdy zerkam na lustro wiszące nad umywalką, tak jak każdego dnia krzywie się do osoby widocznej w nim.

Ona jest taka daleka od ideału...

Postanowiłam choć trochę to naprawić makijażem. Na twarz nałożyłam odrobinę pudru, następnie mascarę na rzęsy i zostało mi tylko użycie delikatnego błyszczyka, który podkreśla kształt oraz wielkość moich warg, co szybko zrobiłam.

Rozpuściłam zrobionego przed prysznicem koka i rozczesałam włosy, które były delikatnie poplątane. Kok sprawił, że moje włosy pomimo rozczesania są teraz lekko pofalowane.

Znowu zerknęłam na lustro i stwierdziłam, że nie jest tak źle.

Pospiesznie opuściłam łazienkę i udałam się do mojej sypialni, gdzie wciąż owinięta ręcznikiem, dopadłam do jednej z dwóch szaf na ubrania.

Chwilę wahałam się jaką bieliznę na siebie założyć, jednak postawiłam na wygodę i ubrałam biały koronkowy biustonosz oraz dopasowane do niego figi. Następnie wyciągnęłam moje ulubione czarne rurki, a do tego dopasowałam bardzo wygodny rozciągnięty czarno-biały sweter w szerokie pasy. Ubierając się, uważałam, aby nie zniszczyć niedawno zrobionego makijażu. Po szybkim zastanowieniu na nogi założyłam znoszone conversy. Ściągnęłam z wieszaka czarną skórzaną kurtkę i chwyciłam torbę z krzesła przy biurku, do której wczoraj zapakowałam wszystkie potrzebne na dziś zeszyty i podręczniki.

Zeszłam po schodach i przechodząc przez salon przywitałam się z dwoma mężczyznami siedzącymi na kanapie. Na chwilę przerwali grę w FIFE i pomachali mi uśmiechając się do mnie.

Będąc w kuchni włożyłam do torby zapakowane w papier śniadaniowy przygotowane dla mnie przez chłopców śniadanie, czyli jabłko, rogalika i butelkę wody oraz karteczkę z życzeniem smacznego i banknot, znajdujące się obok torebki śniadaniowej.

Przejechałam wzrokiem po karteczce i wyciągając z kieszeni telefon, napisałam sms-a do Michała: "Niemalże o tym zapomniałam! Dziękuję, jesteś kochany. "

Spojrzałam na godzinę i pospiesznie udałam się do przedpokoju, gdzie zrzuciłam torbę z ramienia i ubrałam kurtkę.

Zaledwie zdążyłam ją założyć, zabrać torbę i chwycić za klamkę od drzwi prowadzących na zewnątrz, za mną stał już Bartek.

Przywitałam go zrezygnowanym skinieniem głowy, a on odpowiedział mi tym samym. We dwoje wyszliśmy na zewnątrz, gdzie wciąż było dość ciemno. Nic dziwnego, przecież dopiero jest początek wiosny.

- Co jest mała? Nie wyspałaś się? - zagadnął Bartek, gdy milczałam idąc w stronę jego auta.

- Nie, po prostu chciałabym móc choć raz sama iść do szkoły...

- Nie jestem dżinem i nie spełniam życzeń, wskakuj.

Nadusił przycisk na pilocie tym samym odkluczając auto i wsiadł do swojego czarnego suva, którego tak kochał i dopieszczał podczas częstych wizyt u mechanika.

Bartek jak zawsze był ubrany w swoją czarną skórzaną kurtkę, bluzkę z nazwą jakiegoś zapewne rockowego zespołu, zwykłe znoszone jeansy i buty z logo Adidas'a.

Usiadłam niechętnie na miejscu pasażera i zapięłam pasy. Chwilę później wyjeżdżaliśmy z podjazdu kierując się w stronę szkoły. Oboje byliśmy dzisiaj mało rozmowni, więc włączyłam radio, ale nawet ono nie dało rady zabić tej krępujacej ciszy.

Zapowiada się cudowny dzień...

Kim dla Julii okaże się Bartek? ;)

Edit:
27.07.2017 r.

Siostra GangsterówWhere stories live. Discover now