Gniew

2.7K 256 9
                                    



Magnus odstawił flaszkę na ziemię, beknął i zachichotał. Kolejna pusta butelka powędrowała do kolekcji. Od trzech dni od feralnej grupy wsparcia nic nie robił tylko pił. Inaczej nie mógł ze sobą wytrzymać. Na trzeźwo powracały do niego te wszystkie twarze, osoby, który go zdradziły. Jego pierwsza dziewczyna, która uwiodła go na wakacjach i zostawiła w tanim pokoju hotelowym, druga, która jednak kochała kogoś innego.

Chłopak, który uważał, że Magnus nie powinien być ograniczany. Osoba, którą mężczyzna uważał za najdelikatniejszą, najsłodszą osobę, którą pozwolił sobie pokochać najmocniej. Może on nie złamie mu serca. Ale Imasu traktował go bardziej jak eksponat w muzeum, który powinno się podziwiać z daleka i uważać by go nie popsuć niż istotę ludzką, Magnus zrozumiał to po wielu przepłakanych samotnych nocach, w których tulił się do poduszki, marząc o kimś, kto by po prostu przyszedł i wziął jego serce nawet siłą. Ale życie to nie harlequin.

Camille pojawiła się, jak tylko Magnus został odkryty. Była piękna, zdecydowana i flirtowała z nim na całego. Po godzinie zainsynuował, że powinni wyjść razem. Uwiodła go swoją pewnością siebie, wdziękiem i ciętym językiem. Łechtała jego próżność. Teraz rozumiał, że chciała tylko jego ciała i sławy.

Z pijackiej drzemki obudził go telefon. Jęknął.

'Hallo?' odezwał się, najbardziej trzeźwo jak mógł.

'Magnus! Czy jesteś w domu? Wczoraj pukałam, ale nikt nie odpowiedział' w głosie Izzy brzmiała podejrzliwość.

'Jestem.'

'... I jak tam terapia?'

'Szczerze?! Koszmarna! Parę skurwieli, którzy myślą, że nie wiadomo kim są! Że mogą mnie obrażać. Wiesz, czego się tam nasłuchałem?...'

'Nie rozumiem... Mój brat mówił, że ludzie są wspaniali i wspierający...'

Magnus wybuchł śmiechem. No kurwa! Wspierający! Oni!

'Twój braciszek albo ma guza w mózgu albo pomylił grupy, bo ta na pewno nie jest wspierająca' prychnął 'Wszyscy są podli. Banda skurwieli.'

'Ale Alec...'

'Alec! To największy skurwiel z ich wszystkich. Myśli, że jest nie wiadomo kim, może mnie obrażać. Napuszony dupek! Myśli, że jest zabawny i taki cool...'

'Magnus!' Izzy była w szoku. 'Alec to najmilsza, wspierająca osoba jaką znam.'

' No to chyba znamy innych ludzi...'

'Zadzwonię do niego...'

I się rozłączyła.

'Halo?'

'Alec! Dzwoniłam do Magnusa... Co się działo na tym spotkaniu?!' Izzy wrzasnęła do telefonu zdenerwowana.

'Nie rozumiem, o czym mówisz. Spotkanie poszło wspaniale. Ten twój szef jest trochę spięty, ale wkrótce się do nas przekona.'

'Z tego co mówił, wcale na to nie wynikało! Był wściekły. Przeklinał i was wyzywał.'

Alec zaśmiał się cicho na wydechu.

'Widzisz. Mówiłem, że wszystko idzie wspaniale.'

'Co...?'

'Gdy przyszedł był całkowicie wyprany z emocji, jeszcze nie widziałem nikogo, kogo tak mało obchodziłoby życie.' Zamilkł na sekundę. 'Taki wyraz twarzy widywałem już często Izzy. Wiem co i jak. Trzeba z niego wyciągnąć emocje, zrobić wszystko by je odblokować. On schował się do środka swojej głowy, prawdopodobnie w alkohol, by zapomnieć o bólu. Trzeba to z niego wyciągnąć, ale po kolei. Gniew to najłatwiejsza emocja do wywołania. A po niej pójdą kolejne.'

'Alec, braciszku, wiesz że ci ufam. Tylko proszę, pomóż mu.' W głosie wyczuć było wielką miłość Izzy do swojego najlepszego przyjaciela i smutek.

' Oczywiście, że to robię, siostro. Możesz na mnie liczyć.'

8

Wariatkowo --- Malec AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz