Uśmiech na twarzy Liama pojawił się mimo jego woli.
- Czyżby ktoś był o mnie zazdrosny? - Spytał, unosząc jedną brew.
- Muszę znaleźć bluzkę i możemy jechać. - Zmienił temat Zayn i odwrócił się do tyłu szukając czegoś na kanapie.
- Mieliśmy porozmawiać! - Wtrącił się Louis, stając obok Liama.
- Wybacz, ale chyba sobie poradzimy sami. - Odparł Zayn, łapiąc leżącą na oparciu bluzkę. Szybko ściągnął z siebie górę od piżamy, a Liam wykorzystał okazję i przyjrzał się jego chudemu, ale dobrze zbudowanemu ciału. Zauważył, że nie tylko on zainteresował się roznegliżowanym chłopakiem. Louis gapił się na jego plecy jakby były kawałkiem szynki, a on nie jadł od tygodnia.
- Masz chłopaka. - Mruknął do niego i zakrył mu oczy dłonią. Ingnorując ciche protesty szatyna, uwolnił go dopiero gdy Zayn był już przebrany. - Nie gap się na niego w taki sposób.
- Twój kutas wbijał mi się w udo. I to niby ja gwałciłem Zayna spojrzeniem? - Syknął Louis, gdy Zayn opuścił pomieszczenie w poszukiwaniu swojego telefonu.
- Twój kutas ma Nialla.
- A twój Sophie! - Louis powiedział to szeptem, ale w ten sposób, że Liam miał wrażenie, że wydziera się na całe gardło. Tego było za wiele. Chcąc stłumić wyrzuty sumienia, które wywołały słowa szatyna, zacisnął prawą dłoń w pięść i zbliżył się do chłopaka.
- Czyli tak to chcesz rozwiązać? Niech ci będzie. - Louis stanął w rozkroku i rozłożył ręce
Gdyby nie sytuacja w której się znaleźli, Liam wybuchłby śmiechem. To chucherko próbowało udawać groźnego. Dawało to mniej-więcej taki efekt, jak warcząca chichaua.- Co wy odpierdzielacie? - W pokoju pojawił się Zayn i od razu stanął między nimi. - Jestem gotowy. Louis wraca do siebie, a my jedziemy. Nie ma dzisiaj mordobicia.
- Przepraszam, Zayn. - Mruknął Liam, ale gdy Zayn się odwrócił pokazał Louisowi język. Louis odwdzięczył się tym samym.
- Bardzo dojrzałe, Louis. - Zayn odwrócił się akurat, żeby przyłapać szatyna na gorącym uczynku.
- Ale to Liam... Mniejsza. Ja już sobie idę. Na razie.
- Nie będziemy tęsknić! - Zawołał za nim Liam.
- Dałbyś mu spokój. To twój przyjaciel.
- Spierdolił sprawę.
- Pomógł nam. Gdyby nie on może musielibyśmy spędzić nic w areszcie w towarzystwie twojego dziwnego wujka.
- To brat mojej matki, nie dziwne, że jest zdrowo pogrzany. W końcu to ta sama krew.
- To nie zmienia faktu, że powinieneś pogodzić się z Louisem.
- Czasem tęsknię za tym idiotą. - Przyznał niechętnie Liam. - Nie mam z kim wygłupiać się na spotkaniach zarządu.
- Pogadaj z nim jak najszybciej. I jabyś mógł, daj mu delikatnie do zrozumienia, że skoro ma chłopaka, to niech odpierdoli się od Harry'ego.
- Ten idiota spodobał się Louisowi? - Liam zaczął poważnie wątpić w zdolności oceny swojego przyjaciela. - On ma Nialla. Może nie jest im łatwo, ale Lou poza nim świata nie widzi.
- To dziwne, bo przy Harrym zachowuje się jakby to on był całym jego wszechświatem.
- Pogadam z nim. Obiecuję.
- Dzięki.
- To co, idziemy?
- Jasne.
Wyszli na korytarz, a Liam pomógł Zaynowi ubrać kurtkę. Nie był pewny czy tak wypada, ale na randkach z dziewczynami zawsze tak robił, a one nie narzekały.
DU LIEST GERADE
Cyber Sex || Ziam
FanfictionLiam Payne to dwudziestoczterolatek, który ma wszystko. I to dosłownie. Jest dyrektorem ds. sprzedaży w jednej z firm ojca, mieszka w centrum Londynu w apartamencie nad Tamizą, a w weekendy spędza czas wraz ze swoją narzeczoną w dworku należącym do...
1.46
Beginne am Anfang