Rozdział dwudziesty trzeci

554 65 13
                                    

na szczęście

rodzice mi dali łatwo palne ciało

wystarczy odrobina benzyny

w lekkich fałdach sukienki

wystarczy odrobina siarki

na ciemnej główce zapałki

nie mów mi o miłości

nie przypominaj o zapachu lasu

o moich młodych włosach

o palcach

zapaliłam ten stos

żeby rozświecić ziemię

po omacku szłam i w ciemności

nie przypominaj o palcach

nie przywołuj zapachu

spójrz - płonę z miłości

„Wietnam 1965", Halina Poświatowska

Kiedy weszła do środka, właśnie zakończył się śpiew na wejście prezbitera i jej brat witał zebranych w niedzielny wieczór wiernych. Usiadła na tyle, ale wystarczająco blisko, by mieć na oku wszystkie konfesjonały. Niestety były puste.

Andy zauważył ją i wyglądał, jakby mu zaraz miały oczy wypaść z orbit, a jednocześnie próbował chyba zachować powagę i udawać, że wszystko jest w porządku. Zdusiła śmiech i przeniosła wzrok z brata na obraz nad ołtarzem.

Twarz anioła Rafaela wydawała się taka obca, taka tajemnicza, a jednocześnie tak znajoma. Przyglądała mu się dłuższą chwilę i gdyby nie ruch na ołtarzu zapewne, by się dalej tak wpatrywała. Z zakrystii wyszedł proboszcz i niosąc brewiarz pod pachą, ruszył prosto do jednego z konfesjonałów, przyklęknąwszy wcześniej przed ołtarzem.

Noelle nieśpiesznie podniosła się z siedzenia i skierowała się do bocznej nawy, gdzie w cieniu figur i ogromnych kolumn skrył się ukrył się David Levinsky. Podeszła do konfesjonału, ale nagle padł na nią blady strach. Ale po co to robiła? Czy coś to da? Czy w ogóle wierzyła, że to coś da? Była jeszcze dla niej nadzieja?

Proboszcz wychylił się zza drzwiczek i posłał jej oczekujące spojrzenie. Miała raczej nietęgą minę, ale ksiądz niespodziewanie zrobił coś, czego Noelle na pewno się nie spodziewała. Uśmiechnął się do niej i przywołał ją dłonią.

Niepewnie podeszła do niego.

- Bóg nie gryzie.

- Ale zabiera dzieci - odpowiedziała bez namysłu i zasłoniła sobie usta, nie wierząc, że powiedziała to na głos.

Mężczyzna nie wydawał się zdziwiony, posłał jej uspokajające spojrzenie.

- Może chcesz porozmawiać? Wydaje mi się, że możemy się obyć bez kratki - wskazał ławkę obok, sam wychodząc z konfesjonału.

Noelle pokręciła głową.

- Nie, chcę się wyspowiadać.

- Wystarczy, że sobie tego zażyczysz, a każde słowo obejmie tajemnica spowiedzi.

Przyglądała się temu dziwacznemu księdzu z zapadniętą klatką piersiową i dłonią bez kciuka. Był przerażający, ale jednocześnie... Patrzył na nią spokojnie, uśmiechając się lekko.

- Dawno temu byłam ostatni raz u spowiedzi świętej - przyznała, na co pokiwał głową - Właściwie od śmierci mamy nie uczestniczyłam we mszy świętej. Nie pamiętam też, kiedy przyjęłam komunię świętą.

Ulecz Mnie (Księga Rafała: Kolor Strachu)✅Where stories live. Discover now