Rozdział 6

5.2K 185 8
                                    


Tydzień minął zbyt szybko. Każdy dzień wyglądał tak samo. Na prawie wszystkich lekcjach bujała w obłokach, myśląc o Marku. Tak, ukradkiem zaproponował tę poufałość, gdy po środowym dwugodzinnym bloku lekcji biologii – na których potajemnie flirtowali ze sobą przez mowę ciała – ociągała się z pakowaniem rzeczy do torby.

Zrobiła się niesłychanie rozkojarzona, przez co jej średnia z niektórych przedmiotów bardzo spadła. W sobotni poranek zdecydowała się na porządne powtórzenie algebry, zaległości z hiszpańskiego, francuskiego i fizyki. Kiedy tak skupiała się na wyliczeniach ciągu arytmetycznego, jej telefon odezwał się.

Uśmiechnęła się pod nosem, widząc na ekranie komórki zdjęcie znajomego mięśniaka, którego uśmiech zwalał z nóg. Odbierając telefon, wciąż starała się wyliczyć sumę osiemdziesiątego trzeciego wyrazu ciągu.

- Pojedziesz ze mną na siłownię? – zapytał swoim ochrypłym głosem. Słysząc westchnienie dziewczyny, zaśmiał się szelmowsko. – Alyson, nie daj się prosić.

- Miałam się pouczyć – mruknęła, opierając głowę o gruby podręcznik. – Zawsze niweczysz moje plany! To takie nie fair!

- Weź ze sobą notatki, ja i tak dziś zajmuję się dolną partią ciała, więc będę mógł cię przepytywać – udała, że w ogóle nie wyczuła podtekstu w tej wypowiedzi i powiedziała, że jeszcze się zastanowi. – Będę po ciebie za godzinę, bądź gotowa.

Śmiała się, kiedy robiąc brzuszki z obciążeniem, Mark wymagał od niej wyrecytowania wszystkich wzorów z działu fizyki kwantowej, razem ze zastosowaniem. Pięciokilowy ciężarek na jej klatce piersiowej wcale nie ułatwiał zadania. Jej włosy spięte w wysoki kucyk zwisały z ławeczki, kiedy nauczyciel stał obok niej ze sztangą obciążoną na dwieście kilogramów.

Mężczyzna błyszczał się od potu, a gryf w jego posypanych talkiem dłoniach niebezpiecznie wyginał się od masy obciążników. Słysząc gwizdy przy wejściu, spojrzała w tamtą stronę. Grupka szkolnych mięśniaków stała w nieznacznej odległości, przyglądając się jej, jak i nauczycielowi.

- Wow, Alyson – Philip podszedł bliżej, przyglądając się dziewczynie. – Nie sądziłem, że lubisz takich, jak my.

- Wy? – rzuciła z kpiną, wstając z pochylonej ławeczki. Odłożyła obciążnik na miejsce, stanęła naprzeciw chłopaka i wytarła morką od potu szyję. – Nie bądź śmieszny, dobra?

Grupka chłopaków jedynie wzruszyła ramionami i odeszła. Dziewczyna nie zauważyła jednak, że kilka minut później zrobili jej, jak i Markowi zdjęcie, kiedy wychodzili z siłowni, a mężczyzna opierał na jej ramieniu swoje ogromne ramię.

Facebook huczał od plotek i domysłów, a dziewczyna wybiegła szybko z domu, kierując się do nauczyciela. Wpadła do środka niczym torpeda, szukając mężczyzny wzrokiem.

Kiedy ich spojrzenia się spotkały, podeszła do kuchennej wyspy i rzuciła:

- Mamy problem.


Zapewne zaraz się doczepicie, że jak można podnosić ciężary, skoro było napisane, że jedzie robić nogi. A właśnie, że trzeba. No ale, nieważne.

Dziękuję za 7K wyświetleń, naprawdę, nie wiem kiedy to się stało :)


Cóż, chciałam zwrócić się do osób, które czytają moje opowiadanie, a i tak uważają, że jest denne, bo rozdziały się nie kręcą, są za krótkie, mało treściwe i w ogóle. Mała wiadomość dla takich ludzi:

Nie podoba się, to nie czytaj, znajdź inną historię. Piszę tak, jak uważam to za słuszne, jak mi się podoba i uważam, że jestem na tyle dobrą pisarką, że po ośmiu latach siedzenia w pisaniu opowiadań mam prawo to przyznać. Jeśli ktoś chce podważyć te słowa, zapraszam na priv, podam linki do innych FF o innych zespołach/gwiazdach, które prowadzę. Tym opowiadaniem nie mam zamiaru nikomu nic udowadniać, nie oczekuję szumu, blichtru i popularności. Zaczęłam je pisać dla żartu, i choć akcja w pewnym momencie będzie poważna, dla żartu je skończę.


Tyle ode mnie.

Nauczyciel biologii.Where stories live. Discover now