KAKASHI X READER ONE SHOT - ONI PATRZĄ

1.1K 42 3
                                    

Kakashi x Reader One Shot

"Oni patrzą"

Na zamówienie: @Aalishia

Wymagania Zleceniodawcy: brak

Anime: "Naruto"

Muzyka: Naruto Soundtrack -"Kakashi's Theme" Kings of Leon - "Sex on Fire"

Gatunek: romans, komedia

Świat + czas: Uniwersum "Naruto", początki

Narracja: 2 os., 3 os.

Liczba słów: 4390

UWAGA!: Proszę odtwarzać muzykę w pętli aż do kolejnego filmu. Miłej lektury ;) 

'~o~O~o~'

-Kyaaa!

Przyduszony świergot barbarzyńsko wdarł się do twoich nadwrażliwych uszu, przez co na moment utraciłaś zdolność poprawnego rejestrowania dźwięków. W tamtej chwili sama zaczęłaś namiętnie rozważać przyczynę, dla której łaskawi bogowie obdarowali samicę znaną jako twoja najlepsza przyjaciółka tak niesamowicie piskliwym głosem.

Shaire, bo tak właśnie się zwała ta niepokorna przedstawicielka homo niekoniecznie sapiens, w tej chwili zaczęła badać leśne poszycie, turlając się z niemiłosiernymi trzaskami łamanych gałęzi. Widok drobnej, orzechowowłosej piękności o brzoskwiniowych oczach i rozpalonych policzkach w jedwabistej sukience przyprawiał cię o niemal spazmatyczne jęki, bo oto twoja towarzyszka, nie zważając na tajny charakter waszej nikczemnej misji, dławiła się się salwami dzikiego chichotu, zagryzając co jakiś czas wnętrze rumianych policzków.

Zważywszy na wasze niezbyt dogodne położenie (dwie rozentuzjazmowane młode kobiety - a przynajmniej jedna takowa - w karłowatych krzakach), nie mogłyście sobie pozwolić na tak ryzykowne manewry jak piszczenie czy donośne tratowanie niewinnego, leśnego poszycia. 

-Ciszej! - syknęłaś głosem wyrażającym karcącą uwagę, a przynajmniej w twoim mniemaniu tak uczyniłaś.

Twoja siła perswazji najwidoczniej nie wyrwała Shaire z zabójczego dla waszej misji transu, co więcej - tylko spotęgowało jej wrzaski, doskonale rozpoznawalne wśród młodocianej populacji Konohy, bo Shai (dla przyjaciół oraz wielbicieli) trudniła się po godzinach aktorstwem i osiągnęła w tym prawdziwą biegłość. Tym samym stała się nadzieją wschodzącego pokolenia, a słynne kokietki, w które nadzwyczaj często się wcielała, okazały się bramą do podboju estrad Pięciu Wielkich Nacji. Jej historia przypominała nieco zakurzoną baśń kolosalnej biblioteki, jednak do "długo i szczęśliwie" brakowało tylko przysłowiowego księcia na białym koniu, lub, jak mawiała dziewczyna, konia na białym księciu. 

Zaklęłaś siarczyście pod nosem i odgarnęłaś z czoła niesforne kosmyki włosów, które dziś (o ironio) nie miały ochoty poddać się twoim uporczywym atakom grzebieniem. Lwia część twojego umundurowania też żyła własnym rytmem, bezczelnie ignorując twoje próby wygładzenia jej. Ostatnio coraz częściej zdawałaś sobie sprawę, że wyroby tak zachwalanego sklepu o krzykliwym szyldzie "WSZYSTKO -45%!!!" nie skrywają wybitnych jakościowo materiałów, ale ubogą studentkę trzeciego roku jadownictwa takie właśnie luksusowe wyroby musiały w pełni zadowolić. 

Życie, jakie prowadziłaś, w dawało ci sporo satysfakcji, mimo, że nie zasilałaś mężnych oddziałów bohaterskich ninja i nie walczyłaś o dobro ojczyzny niszczycielskimi technikami o kryptonimach przystających do "KATOOOON! Szabarabadibadu!" czy bronią białą. Twoją domeną była raczej niecodzienna profesja, dostępna wybrańcom wyjątkowo nieczułym na sceptyczne spojrzenia bogobojnych mieszkańców Konohy. W ich światłych umysłach twoje zajęcie stanowiło wyjęte spod prawa praktyki, zakrawające o jawne pakty z siłami nieczystymi, ale ty, w akcie dojrzałej wyrozumiałości, nie interesowałaś się bezsensownymi pogłoskami. 

[WZNOWIONE] One shotyWhere stories live. Discover now