3

2.9K 300 103
                                    


Z Taehyungiem spotkał się tego samego dnia jakieś pół godziny po tym, kiedy szef wypuścił go wcześniej z pracy, nie omieszkając wcześniej mu przypomnieć, że zbliża się czas świąteczny i jest to jego ostatnie wcześniejsze wyjście do końca roku. Jungkook nie miał nic przeciwko temu – dodatkowe grosze w portfelu zawsze były mile widziane, a poza tym w końcu nie będzie musiał wymyślać jakichś głupich wymówek, by nie przychodzić na kolejne treningi.

Medal ma jednak zawsze dwie strony i kiedy zobaczył swojego najlepszego przyjaciela czekającego na niego pod restauracją, zdał sobie sprawę, jak bardzo za nim tęsknił i za tymi wszystkimi wypoconymi na tańcu godzinami, jednak sytuacja była obecnie zbyt bardzo skomplikowana, żeby tak po prostu wrócić do dawnej rutyny.

— Hej — mruknął Jungkook niemrawo, kiedy podszedł do ubranego w nieco przyduży, beżowy płaszcz chłopaka.

— Hej.

Przez chwilę zapanowała między nimi niezręczna cisza.

— Słuchaj, Tae — zaczął Jungkook, biorąc głęboki wdech — przepraszam za tamto, miałeś rację, a ja zachowałem się jak ostatni kretyn.

Na twarzy drugiego chłopaka pojawił się chytry uśmieszek. Jungkook znał go zbyt dobrze i wiedział, że doskonale rozegrał tą scenę.

— Skoro tak mówisz, to chyba musi być prawda.

Tak myślałem.

— Bardzo śmieszne — burknął młodszy, ale był rad, że Taehyung najprawdopodobniej nie gniewał się już na niego za tamten dzień. Nie chciał, by jedna kłótnia poróżniła ich na długo.

Taehyung wyjął z kieszeni telefon, unosząc wysoko brwi. Jungkook wysłał mu wcześniej wiadomość o tym, że mogą spotkać się nieco wcześniej, ale najwyraźniej nie było to wystarczająco wcześnie.

— Dobra, dobra, nie ma czasu na strojenie fochów. Idziemy, czas nam ucieka! — Taehyung skierował się w prawo, nie czekając, aż jego przyjaciel ruszy się w końcu z miejsca.

— Dokąd mnie zabierasz? — zapytał Jungkook, kiedy chwilę później zrównał się z brunetem.

— Powiem ci, jeśli dowiem się, że wyjaśniłeś w końcu sprawę z Jiminem.

Jungkook sposępniał na wspomnienie poranka. Nadal czuł ciężar na sercu, mając przed oczami odchodzącego Jimina.

— Tak, rozmawiałem z nim.

Taehyung spojrzał na niego pytająco, najwyraźniej oczekując jakichś detali.

— Powiedziałem mu, że nic z tego nie będzie.

Brunet zmarszczył brwi, jak gdyby nie tego się spodziewał, ale nie odpowiedział nic, skupiając wzrok ponownie na chodniku.

— Kurczę, Tae, to naprawdę nie było łatwe, nie chciałem go ranić, ale w ko–

— W porządku, Jungkook, nie musisz mi się tłumaczyć. Po prostu zastanawiam się tylko, czy będziesz jeszcze spotykał się z nami na treningach.

Jungkook westchnął — naprawdę tęsknił za tą dwójką i udawanie wiecznie zajętego w końcu zaczęło go męczyć.

— Będę, ale dopiero w styczniu. Pamiętasz, kiedy wspominałem, że w okresie świątecznym będę pracować dwa razy więcej?

Taehyung mruknął w odpowiedzi coś, co brzmiało jak potwierdzenie.

— Mam nadzieję, że nie wybiegniesz z krzykiem, kiedy zobaczysz tam kiedyś Jimina.

PomarańczaWhere stories live. Discover now