Rozstanie i Powroty...

176 11 0
                                    

                           *Kamila Pov*

          Wstałam rano i jakąś jeszcze nie znaną przeze mnie siłą, wygramoliłam się z łóżka, ogarnęłam się, umalowałam, ubrałam i wzięłam się w garść, nie chcę być już dużej tym emocjonalnym wrakiem, nie potrafię już nim być, wracam na studia, umówiłam się dziś na oglądanie mieszkań i miałam zamiar jakieś dziś znaleźć, ta noc uświadomiła mi, że mam jeszcze całe życie przed sobą nie mogę się zatrzymywać i załamywać, przez jednego faceta. 

          Siedzę właśnie na wykładach z prawa karnego, bardzo mi ich brakowało, stałam się znów tą samą dziewczyną co wcześniej, tylko teraz miałam kilku przyjaciół, na moje nieszczęście są to też jego przyjaciele więc, będę musiała z nich też zrezygnować, nie chcę żeby to wszystko tak wyglądało ale tak musi być.  Po wykładach szłam ulicą która budziła moje najgorsze wspomnienia, wszystko to czego nie chciałam pamiętać, weszłam do restauracji w której pierwszy raz się spotkaliśmy, usiadłam na swoim stałym miejscu, nawet nie wiem po co tutaj przyszłam, nogi same mnie tu poniosły. Wpatrywałam się w drzwi, nie wiem na co czekałam,może chciałam żeby przez nie przeszedł, może chciałam żeby wpadł tu i błagał o wybaczenie, może chciałam żeby po prostu tu był. Bałam się tej cholernej samotności która miała mnie dopaść ponownie, tak strasznie się jej bałam....

Kelner: Dzień dobry dawno pani u nas nie było.

Ja: Jakoś tak wyszło.- Uśmiechnęłam się lekko do młodego chłopaka miał może 18 lat, może nawet nie, ciekawe jestem co tu robi, dlaczego nie jest w szkole, dlaczego zawsze tu jest. 

Kelner: Wszystko dobrze? 

Ja: Niestety nic nie jest dobrze.- Powiedziałam sama do siebie ale byłam pewna, że chłopak to usłyszał, odszedł od stolika ale za chwilę wrócił z moją ukochaną kawę.

Kelner: To ode mnie na poprawię humoru, mogę usiąść. - Ja tylko lekko skinęłam na znak zgody, nie chciałam być teraz sama nie tutaj.- To dlaczego ma pani taki zły humor może jakoś pomogę. 

Ja: Kamila.- Uśmiechnęłam się i podałam mu dłoń.

Kelner: Radek. No więc co cię tu sprowadza Kamilo?

Ja: Chyba wspomnienia, wiesz szukam nadziei.

Radek: Wspomnienia powiadasz, a już miałam nadzieję, że ja.- Uśmiechnęłam się na jego słowa był taki słodki.

Ja: Chyba jesteś dla mnie za młody. 

Radek: Łamiesz mi serce. No wiec jakie wspomnienia? 

Ja: Tu poznałam swojego chłopka, przepraszam byłego chłopaka. 

Radek: To przez niego masz zły humor? 

Ja: Nie jestem zła, jestem chyba bardziej załamana, ale nie rozmawiajmy o tym. Co ty tutaj robisz, nie powinieneś się uczyć? 

Radek: Nie było mi to dane. Moich rodziców nie stać na to żebym się uczył więc kiedy skończyłem 18 lat, rzuciłem szkołą i zacząłem tu pracować, może to nie najlepsza praca, ale płacą dość dobrze. 

Ja: To ile ty masz lat? 

Radek: 18 skończyłem w lutym. Wiem, wiem młoda ze mnie dupa. Przepraszam cię ale muszę wracać do pracy, ty się nie przejmuj jesteś śliczną kobietą a ten twój były to dupek i to do kwadratu. 

Ja: Dzięki. 

            Chłopak wziął się do pracy a ja dopiłam swoją kawę, pożegnałam się z nim i wyszłam. Na moje nieszczęście, żadne z mieszkań nie miało ani dobrej lokalizacji, ani warunków do nauki, w jednym mieszkało pięciu chłopaków, kiedy wchodziłam do środka od razu poczułam odór alkoholu i zobaczyłam syf oznaczający, że wczoraj była tu niezła impreza, kolejne było za drogie a inne w koszmarnym stanie, zebrałam się z Łodzi i zmierzałam już autokarem do Bełchatowa kiedy odezwał się mój telefon, oznajmiający mi wiadomość, wyciągnęłam go z kieszeni i zamarłam kiedy zobaczyłam adresata, to był on wahałam się przez dłuższą chwilę czy w ogóle odczytać wiadomość, ale w końcu przesunęłam palcem po ekranie, kiedy to zobaczyłam oczy zaszkliły mi się od łez, kolejny raz stałam się emocjonalnym wrakiem.

Ponad chmurami! /ZakończonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz