Part 9

4.4K 294 72
                                    

W drzwiach ujrzałam Hanię, moją przyjaciółkę z dzieciństwa. Była nieco niższa ode mnie, miała krótkie, mocno cieniowane włosy i dużą grzywkę która prawie w całości zakrywała jej lewe oko. Zazwyczaj nosiła na sobie białe conversy, czarne postrzępione w niektórych miejscach jeansy, czerwoną koszulkę z napisem "never again", czarno-białą  koszulę w kratę z podwiniętymi rękawami do łokci i bandane na której była szczęka czaszki. Zakłada ją gdy robi swoje swoje małe naloty na osiedla. Troszku z niej wandal ale mówi, że w dobrym sensie. Ogólnie to robi graffiti gdzie tylko popadnie, ale nie byle jakie ona ma naprawdę talent do tego co robi, ale we wszystkich jej dziełach przeważa kolor czerwony, nie no co ja gadam prawie cała praca jest wykonana w czerwieni ( damska wersja Bloody Paintera :3). Podsumowując to taki mały emosek i wandalik w jednym ^-^. Nie widziałyśmy się od podstawówki gdyż wyprowadziła się z rodzicami za granicę, dokładniej to do Włoch. Powodem był spadek po dziadku który okazał się nieźle nadziany i jej rodzina odziedziczyła bardzo dobrze prosperującą firmę. Szczerze to nawet trochę jej zazdrościłam, ale to co obecnie posiadam jest dla mnie w stu procentach wystarczające. Nie potrzebuję luksusów do szczęścia. Już chciałam zaprosić ją do środka gdy na dół zszedł Ben. pomyślałam sobie -"Co on kurwa odpierdala przecież nie powinien pokazywać się każdemu kto wejdzie do mojego domu... co nie? Poza tym jego czarno-czerwone gały WCALE NIE przyciągały uwagi i jeszcze te jego spiczaste uszy jak u elfa. Pewnie Hania już się zastanawia z którego fantasy się urwał. Dzięki bogu że ma na sobie ciuchy które mu dałam jako piżama bo jakby dodać do tego jeszcze te zielone wdzianko to mieli byśmy niezły CosPlay. O rany... jakiej pojemności jest ten jego ograniczony mózg. Cholera, tam by się chyba kasztan nie zmieścił -_-. - Spojrzałam się na niego z wyrazem twarzy który otwarcie mówił "CZY CIEBIE POJEBAŁO?!". Ben miał to generalnie w dupie bo podbiegł do nas z bananem na ryju. -"Nie no zajebiście...ten w skowronkach a mnie aż korciło żeby się wydrzeć, ale przy Hani muszę się jakoś powstrzymać (metoda trzech wdechów i uśmiech... tylko się postaraj -.-)".

- Cześć jestem Ben, miło mi cię poznać. - Zaczął rozmowę wyciągając dłoń do mojej przyjaciółki. Ta nie zważając na jego wygląd uścisnęła mu rękę.

- Spoko, mnie też miło. Tak w ogóle to Hanka jestem. - Uśmiechnęła się szeroko a chłopak to odwzajemnił. - Masz zarąbiste soczewki stary xD. Też mam takie, ale kolorki są na odwrót (czerwone białka, czarne tęczówki). - Wyszczerzyłam na chwilę gały i przypomniałam sobie, że przecież Hanka to rodowodowy otaku (zresztą ja trochę też ale ciii. ^-^).

-Wybierasz się na jakiś konwent? Ja o żadnym ostatnio nie słyszałam. - Ben spojrzał się na mnie zdziwionym i pytającym spojrzeniem. Klepnęłam się w czoło lekko wzdychając -"Ten pacan pewnie w ogóle nie czai o co chodzi. Musze coś na szybko wymyślić ale tak żeby miało to choć trochę sensu".

-Yyy... on nie wie co to konwent, nie jest otaku. Yyy... jest satanistą i lubi upodabniać się do demonów (WTF co mi strzeliło do łba?!). Poprzez operacje przerobił sobie uszy, ale jest ogólnie bardzo sympatyczny.

- Aha. Sorki Ben nie wiedziałam. - Hania toleruje wszystkie religie więc wszystko powinno być okej. Kiedyś nawet interesowała się satanizmem ale katolikiem była i nadal jest.

- W porządku nie miałaś z kąt wiedzieć. - Tym razem jego uśmiech był stanowczo wymuszony. Pewnie nie wiedział jak ma się zachowywać jako satanista.

- No dobra my tu gadu gadu a ty biedna nadal stoisz w przejściu. Wchodź, zrobię ci herbaty i chyba mam jeszcze jakieś ciastka w kuchni. Ja wszystko przyniosą a ty się rozgość. - Złapałam ją za nadgarstek i z lekkim pośpiechem zaprowadziłam do salonu. Usiadła sobie na kanapie przed telewizorem i rozglądała po pokoju. - Możesz włączyć sobie tv jeśli chcesz. - Odwróciłam się i ruszyłam w stronę kuchni.

- Ben, chodź pomożesz mi zaparzyć herbatę. - Pociągnęłam go za koszulkę i zaciągnęłam do kuchni.

- Czemu mam by... - Nie zdążył dokończyć bo chwyciłam filiżankę i przyjebałam mu w tą pustą banie. Starałam się nie robić tego zbyt mocno, ale szklane naczynie i tak się zbiło robiąc trzy tym spory hałas.

- Wszystko tam u was w porządku? - Z pokoju obok dobiegł do nas głos Hani.

- T-tak... strąciłam szklankę z blatu. To nic takiego, zaraz posprzątam, nie martw się. - Spojrzałam na Bena zwijającego się z bólu. Trzymał się za głowę i jęczał. Spojrzałam na niego przez chwilę i zrozumiałam, że przesadziłam. Za bardzo dałam się ponieść złości.

- Prz-przepraszam Ben, poniosło mnie nie chciałam zrobić ci krzywdy. - Zakryłam dłońmi usta i poczułam jak do oczu napływają mi łzy. Kucnęłam przy nim i przytuliłam. - Nic ci się nie stało?

- Chyba n-nie, ale za co oberwałem przecież nie zrobiłem nic co zasługiwało by na taki łomot. - Spojrzał na mnie i spostrzegł łzę spływającą po moim policzku, pogłaskał mnie delikatnie po głowie. - W porządku, nie gniewam się.

- Jak m-możesz nie być z-zły skoro sprawiłam ci ta-taki b-ból. - Pociągałam nosem co jakiś czas przez co nie mogłam się wysłowić.

- Widzę, że tego  żałujesz, a poza tym kocham cię więc nie potrafię się w takiej sytuacji gniewać.- Po jego wyznaniu poczułam jak w moim brzuchu motylki urządziły sobie niezłą potańcówkę. Ben czule mnie przytulił. Przez chwilę zostaliśmy w tej pozycji. Odkleiliśmy się od ciebie o głęboko spojrzałam w jego oczy, które połyskiwały od otaczającego nas oświetlenia kuchennego. Wyglądały naprawdę pięknie. Nasze twarze zaczęły się do siebie powoli zbliżać. Ben niepewnie musnął swoimi wargami moje. Zapewne obawiał się mojej reakcji bo niedawno dałam mu do zrozumienia, że puki co możemy być tylko przyjaciółmi. Jednak odwzajemniłam pocałunek po którym nastąpiły kolejne, co raz to bardziej namiętne. Chciałam by ten moment trwał wiecznie. Na chwilę zamknęliśmy się w świecie do którego tylko my mieliśmy dostęp. Zapomnieliśmy o całym świecie. Teraz liczyliśmy się tylko my i moment w którym czas mógł by się dla nas dosłownie zatrzymać. Powoli zaczytało mi brakować tlenu. Gdy Ben to zauważył lekko się ode mnie odsunął. Zetknęliśmy się czołami głośno dysząc, nasze spojrzenia wręcz się pochłaniały nawzajem. Nie wiem jak długo to trwało. Z transu uwolnił mnie fakt, że Hania nadal siedzi na kanapie oglądając telewizję. Na szczęście nie weszła do kuchni sprawdzić dlaczego tak długo nas nie ma.

*****

(>^-^)> BANZAI <(^-^<)

O boszu miałam dzisiaj napływ weny. Możecie cieszyć się nieco dłuższym rozdziałem. I poza tym mam nowy rekord! 1085 słów!

Łapki mnie bolą -_-  (wiem, że przesadzam ,ale mam  do tego prawo :3)

Teraz nic mi się nie chce :/ A muszę się jeszcze wykąpać -,- No cóż nie mam komu ponarzekać więc teraz wy musicie tego słuchać (sorki tak bywa :P).

Znowu wrzucę wam jakąś piosenkę bo nie miałam dzisiaj czasu żeby rysować -,-  Nadrobię to jutro.

No ro chyba wszystko :*      !!!BAJO!!!

My love Ben DrownedWhere stories live. Discover now