Rozdział 11

75 7 0
                                    

Z perspektywy Camile : 

Po skończonym treningu Reychel kazała każdemu posprzątać w domku . Do sprawdzenia wyznaczyli mnie i Alex . Przeszliśmy się po wszystkich domkach po kolei . Właśnie mieliśmy wejść do domku Hermesa gdzie mieszkali Tobias i Jimmy . Mogłyśmy zapukać bo chłopacy słuchali mega głośnej muzyki przy sprzątaniu jak zwykle  i nie zauważyli że weszłyśmy .  Naszym oczom ukazał się największy kabaret jaki widziałam . Tobias i Jimmy w ręku trzymali mopa i miotłę i tańcząc do dzikiej piosenki z tym sprzętem w rękach pokazywali dziwne rzeczy . Między innymi udawali że to chyba dziewczyny czy coś takiego , po prostu nie da się opisać tego co widziałam . Do tego na głowach mieli długie peruki i zrobili sobie sztuczne piersi . To trzeba zobaczyć .  Definitywnie trzeba to zobaczyć . Spojrzałam na nich i zaczęłam się śmiać w niebo głosy . Alex tak samo . Dopiero po chwili chłopacy nas zauważyli . Odwrócili się w naszą stronę odkładając sprzęt i wyłączając muzykę :

- Mogliście nie przestawać . Dobrze wam szło - powiedziałam nadal się śmiejąc 

- Ha ha ha ! Jak komuś powiecie to pożałujecie - odparł Tobias 

- To groźba ? - zapytała Alex , nie przestając się śmiać 

- Tak . Żebyście wiedziały że to groźba . - dodał 

- Hmm .. Groźby na służbie ? To chyba karane - dodałam 

- Daj spokój - powiedział Jimmy 

Spojrzałyśmy na siebie i odparłyśmy :

- Nikomu nie powiemy ...

Chłopakom chyba ulżyło .. Spojrzeli na nas i Tobias dodał :

- Ani słowa . Błagam ...

- Luz ! Nikomu nie powiemy . 

Niestety chłopacy nie zauważyli jak z tyłu krzyżuję palce . Ups ... Pomyślę nad tym . To może być całkiem ciekawe zdarzenie i szkoda było by o nim nie wiedzieć w szczególności że to oni zawsze robią sobie z kogoś żarty i śmieją się . Czemu raz my nie możemy tak zrobić ? To się zobaczy . Teraz kontynuowaliśmy inspekcję . Po sprawdzeniu wszystkich domków poszliśmy do reszty która czekała na plaży . Umówiliśmy się na wspólne posiedzenie na plaży , mieliśmy czas wolny i dawno nie siedzieliśmy na spokojnie razem w ciszy . W sumie byliśmy w czwórkę bo Jack nadal nie wyzdrowiał i Alex siedziała u niego w domku . Po jakimś czasie " rozmów " i takich tam Katherin i Tobias poszli się przejść a na plaży zostałam sama z Jimmym . Leżałam na piasku , zamknęłam oczy bo słońce świeciło mi po oczach i myślałam nad sensem naszego życia . W pewnej chwili słońce przestało mi świecić po oczach , ktoś je zasłonił . Lekko otworzyłam oczy i nad sobą ujrzałam pochylonego Jimmiego który się na mnie patrzył i uśmiechał nic nie mówiąc :

- No co ? - zapytałam w końcu 

- Nic . Patrzę tylko na ciebie ...

- Dlaczego ?

- Bo jesteś piękna i cieszę się że w końcu jesteś tu ze mną . 

Nic nie odpowiedziałam . Spojrzałam na niego a po chwili poczułam jego usta stykające się z moimi . Lekko wstałam i oddałam się pocałunkowi . Nie liczyło się nic prócz nas w tej chwili , było cudownie . Gdy nagle przerwał nam wielki wybuch . Szybkim ruchem odwróciłam się i spojrzałam jak nasz las staje w płomieniach . Panowała panika i wszyscy próbowali ugasić pożar . Potem usłyszałam strzały . Huki i ogólny chaos . Wiedziałam jedno .. Ktoś na nas napadł . Chwyciłam moją włócznię , sztylet i tarczę i pobiegłam w stronę widowiska . Widziałam jak połowa próbuje gasić pożar z marnym skutkiem a druga połowa walczy . Zaatakowały nas olbrzymy . Było ich bardzo dużo , każdy próbował pomóc . Po chwili ujrzałam po swojej drugiej stronie Katherin i Tobiasa . Po lewej ujrzałam Jacka a po prawej Alex . Koło nie stał Jimmy . Każdy próbował pozbyć się nieproszonych gości ale ich przybywało i przybywało coraz więcej . Traciliśmy siły i szanse . Spojrzałam na zranione ciała moich kolegów z obozu i napierała na mnie wściekłość . Nie ! Nie mogę się poddać ! Nie mogę ! Spojrzałam ukradkiem jak idzie moim przyjaciołom . Jakoś sobie radzili . Nie było najgorzej . Po chwili do walki dołączyli się kolejni obozowicze po tym jak ugasili pożar . Napieraliśmy na wrogów i nie dawaliśmy za wygraną . Usłyszałam jak ktoś mnie woła , odwróciłam się i była to Katherin . Nie było nikogo w pobliżu jej a na nią napierało 4 potworów . Podbiegłam do niej i od tyłu zaatakowałam jednego . Ona skorzystała z ich nie uwagi i zamachnęła się na drugiego , już mieliśmy załatwić trzeciego gdy poczułam jak ktoś mnie unosi , wielki ohydny olbrzym złamał mnie i rzucił . Trafiłam w gaszące się drzewo . Poczułam jak moje ciało przeszywa wielki ból . Te potwory zabijały moich przyjaciół . Co to to nie ! Pomimo wielkiego bólu jaki przeszywał moje ciało wstałam i powoli ale skutecznie zbliżałam się do ostatniej grupy olbrzymów , gdy został ostatni przeszyłam mu nogę moją włócznią i Tobias dokończył resztę. Po skończonej " bitwie " spojrzeliśmy na straty . Las lekko dymił ale nie było to nic groźnego . Obóz był zniszczony , leżało dużo poszkodowanych osób ale nie wyglądali na poważnie zranionych . Wszystko wracało do porządku kiedy poczułam wielki ból w mojej klatce piersiowej , którą uderzyłam o drzewo . Zrobiło mi się słabo , ciężko oddychało i zakręciło mi się w głowie . 

- Camile ?! Wszystko w porządku ? - zapytał Jimmy 

- Nie ... - odpowiedziałam po czym zemdlałam ...

III wojna tytanów wg nowego pokoleniaWhere stories live. Discover now