Rozdział osiemnasty

Start from the beginning
                                    

Rozmawiała z samą Lyanne, która chyba powoli odnajdywała spokój w klinice położonej w malowniczej Szkocji, zaledwie 45 minut drogi od Edynburga, ale jakby ukrytej przed światem. Noelle cieszyła się, bo jej pacjentka wyraźnie nabrała kolorów oraz, co było miłym zaskoczeniem, ciała. Zrezygnowała z mocnego makijażu, a włosy zaczesywała tak, by można było zajrzeć w jej błyszczące oczy. Wydawała się być w miarę szczęśliwa.

Noelle westchnęła, wpatrując się w mknący za oknem krajobraz. Niedawno musieli minąć Manchester, choć nie pamiętała postoju w Warrington, chociaż mogła go zwyczajnie przespać.

Pożółkłe pola pokrywała gęsta mgła, a o szybę mknącego pociągu zacinał mocny deszcz. Mijane widoki rozmazywały się przez prędkość i widoczność. Wszystko traciło ostrość i nie miało kątów, jakby łagodne łuki i linie były jedynym, z czego składał się świat za oknem.

Noelle odwróciła głowę i spojrzała na siedzącego przed nią mężczyznę w eleganckim garniturze, który czytał gazetę, całkiem ukryty za nią. Westchnęła, wyjmując telefon i spojrzała na ostatnie wiadomości.

Rano, zanim wyjechała do Szkocji, dostała smsa od Gusa, który życzył jej powodzenia. Nie chciała mu przeszkadzać w pracy, w końcu policja miała masę roboty w związku z bezdomnymi i mrozami, które nachodziły Londyn nocami od kilku dni. Wszyscy zostali postawieni na nogi, łącznie z inspektorami i detektywami.

Poprawiła się w fotelu i zaczęła wystukiwać wiadomość, ale rozmyśliła się i spojrzała znowu za okno.

- No daj spokój, nie mów, że się nudzisz.

Podskoczyła jak oparzona, wpatrując się ze zdumieniem na mężczyznę od gazety, który odsłonił swoją twarz i uśmiechnął się do niej.

- Już wolę jak odzywasz się w mojej głowie – szepnęła i zmarszczyła nagle brwi – Czy czasem pojawianie się w rzeczywistości nie jest zbyt trudne?

- Kto powiedział, że to rzeczywistość?

- A więc śni mi się to?

Wzruszył ramionami.

- To zależy.

Noelle westchnęła i odgarnęła włosy za ucho.

- Od czego?

Pochylił się w jej stronę, wpatrując się w nią niebieskimi oczami, które niczym niebo na granicy z oceanem, błyszczały w niezwykły sposób.

- Boisz się, Noelle, prawda?

- Ja... - Otworzyła buzię i potem ją zamknęła, aż wreszcie splotła palce na kolanach – Tak, boję się, Azariahu. To jest czyste szaleństwo.

- Strach ludzka rzecz.

Chyba mu ulżyło, że się przyznała. Rozpadł się w fotelu i uśmiechnął się zachęcająco.

Wyglądał naprawdę zdumiewająco dobrze w białej koszuli i granatowym krawacie podpasowanym pod o ton ciemniejszy garnitur. Ta myśl przemknęła jej przez głowę niepostrzeżenie, jakby w ogóle jej nie kontrolowała – a przecież był jej opiekunem.

Odchrząknął, uśmiechając się półgębkiem i kiwnął na nią głową.

- Dalej, powiedz o co dokładnie chodzi.

- Ja po prostu... Nie wiem, czego oczekiwać. Bo dzisiaj... Idę przecież do Ricemanów i to była pierwsza wskazówka, którą mi dałeś, żeby Trevora obserwować podczas snu, a ja nie wiem... Czy ten naszyjnik naprawdę przeniesie mnie do jego snu? Będę w stanie pomóc mu? I, Boże, czy się będziesz tam ze mną?

Ulecz Mnie (Księga Rafała: Kolor Strachu)✅Where stories live. Discover now