— Czy ty próbujesz mi powiedzieć, że jestem idiotą, Taehyung?! — Jungkook warknął, czując się bardzo, bardzo dotknięty. Może i oszukiwał siebie, może próbował udawać, że słowa Jimina nic nie znaczyły, ale to nie dawało nikomu prawa, żeby go obrażać. Nawet najlepszemu przyjacielowi.

— Na pewno nie z tego powodu, o który teraz bezsensownie się kłócimy. Jimin sam mi to powiedział jakiś czas później, więc nie ma co się burzyć, Jungkook, i tak bym wiedział.

To już do granic rozeźliło młodszego chłopaka. Dlaczego Jimin powiedział to Taehyungowi? Jak żałosnym i zdesperowanym trzeba być, by opowiadać o swoich uczuciach przypadkowej osobie? No, chyba że zmieniło się coś między nimi, co jakimś cudem umknęło uwadze Jungkooka.

— Ach, więc jesteście teraz przyjaciółmi, tak? — zapytał gorzko. Taehyung zamknął oczy, przenosząc ciężar swojego ciała na drugą nogę.

— Twoja zazdrość jest naprawdę teraz nie na miejscu, Jungkook. To prawda, zbliżyliśmy się do siebie, ale czego oczekujesz po tylu dniach spędzonych razem tutaj przed tymi wszystkimi lustrami? Że będziemy udawać, że się nie znamy? Ignorować się przez tyle godzin? Lubię go, Jungkook, ale nie tak jak ciebie i dobrze o tym wiesz.

— Nie jestem zazdrosny, ja po prostu... — Jungkook urwał, kiedy nie wiedział, jak wybrnąć z tej żałosnej sytuacji. Oparł się plecami o parapet, splatając ręce na piersiach i spuścił wzrok wlepiając go w czubki swoich butów. — Ja po prostu naprawdę nie rozumiem, po co ta cała rozmowa.

Taehyung nie odpowiadał i przez chwilę w sali zapanowała prawie idealna cisza.

— Jimin nie przychodzi, bo powiedział, że nie może znieść więcej dni takiej niepewności. Nie wyznaje ci niczego po raz kolejny, nie pyta, bo nie chce naciskać, ale męczy go to, bo według niego zrobił z siebie durnia przed tobą.

— Skąd taki wniosek?

— Nic mu nie odpowiedziałeś, Jungkook. Zignorowałeś go. Jeśli naprawdę nic do niego nie czujesz, to mu to po prostu powiedz, bo nawet odrzucenie jest lepsze, niż niewiedza.

Sęk w tym, że Jungkook nie miał zielonego pojęcia, co czuje do tego ognistowłosego chłopaka. Nie był mu obojętny – w żadnym wypadku, ale czegoś w tej relacji brakowało i póki co, Jungkook nie potrafił znaleźć tej brakującej części. Jimin nie odzywał się do niego od kilku dni i teraz Jungkook zaczął zastanawiać się, czy w ten sposób nie straci z nim kontaktu. Nie chciał tego, ale nie miał pomysłu, jak mógłby to rozwiązać.

— Nie wiem, co do niego czuję, Taehyung — powiedział po chwili i podniósł wzrok na przyjaciela. Tego, co zobaczył, zupełnie się nie spodziewał — starszy chłopak zaciskał pięści tak mocno, że aż pobielały mu knykcie, a Jungkook nie miał pojęcia, dlaczego jego słowa tak bardzo go rozzłościły.

— Ty pieprzony tchórzu! — niski, ale donośny głos Taehyunga wypełnił całą salę, a Jungkook cofnąłby się, gdyby parapet za jego plecami mu na to pozwolił. Taehyung nigdy nie krzyczał. Nigdy.

— Doskonale wiesz, co do niego czujesz, jesteś tylko cholernym tchórzem! Wiesz, tylko nie chcesz się do tego przyznać z niewiadomych mi powodów! Najlepsze, co w takim wypadku możesz zrobić, to powiedzieć mu po prostu, żeby dał ci spokój i pozwolić chłopakowi żyć dalej!

— Cholera, Taehyung, co cię tak w ogóle obchodzi, co się z nim stanie?! Dlaczego nie możesz stanąć po mojej stronie?! — Jungkook krzyczał już prawie tak samo głośno jak Taehyung, ale nie dbał o to wcale. O nic już nie dbał.

— Bo doskonale wiem, jak to jest, kiedy ktoś wiedząc, co do niego czujesz, nie daje ci żadnej odpowiedzi!

— A skąd ty to możesz wiedzieć?!

Taehyung wziął głęboki oddech, jak gdyby chciał coś wykrzyczeć, ale zamiast tego Jungkook usłyszał ciche, ale zdecydowane słowa:

— Zakochałem się, Jungkook, już jakiś czas temu.

Młodszy chłopak zastygł w bezruchu. Taehyung był w kimś zakochany od jakiegoś czasu i nie powiedział mu? Nie powiedział najlepszemu przyjacielowi? Jungkook poczuł się zawiedziony i jakoś tak beznadziejnie samotny – nie mógł już nikomu ufać. A może to nikt nie mógł ufać jemu?

— Dlaczego nic nie powiedziałeś, Taehyung? — zapytał, nie kryjąc rozczarowania w swoim głosie.

— Gdybyś nie był takim egoistą zapatrzonym tylko w siebie i swoje potrzeby, już dawno byś to zauważył.

Te słowa dotknęły Jungkooka bardziej, niż jakiekolwiek inne z tych, które padły podczas tej rozmowy. Taehyung nigdy tak bardzo nie mijał się z prawdą, bo Jungkook nie był egoistą. To prawda, ostatnio niewiele spędzał czasu z przyjaciółmi, ale to nie świadczy o jego egoizmie. I między innymi dlatego, że nie był egoistą, nie mógł odpowiedzieć na wyznanie Jimina.

Dochodziła dopiero osiemnasta, ale trwający na zewnątrz od dwóch godzin mrok dawał złudzenie dużo późniejszej pory. Do końca niezaczętego jeszcze treningu zostały ponad dwie godziny, ale czarnowłosy chłopak miał już dość — uczucie złości i rozczarowana nadal paliło się w nim niegasnącym płomieniem i chciał jak najszybciej opuścić to pomieszczenie. Nie mógł już dłużej patrzeć i słuchać, jak kolejne oskarżycielskie słowa padają z ust osoby, którą uważał za swojego najlepszego przyjaciela. Złapał kurtkę wiszącą na oparciu krzesła stojącego w rogu sali i założył ją w pośpiechu mijając zrezygnowaną, nadal opartą o lustro sylwetkę, nie zaszczycając jej nawet najmniejszym spojrzeniem.



PomarańczaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz