— Dlaczego się tak zachowujesz, Jungkook? — Taehyung stał oparty o lustro z dłońmi w kieszeniach swojego płaszcza. Patrzył na swojego przyjaciela niezbyt przyjaznym wzrokiem, co bardzo zirytowało Jungkooka.
— O co wam chodzi?! — krzyknął młodszy chłopak zeskakując z parapetu, nie mając bladego pojęcia, co Taehyung próbował z niego wyciągnąć od jakichś dziesięciu minut. — Od naszego ostatniego spotkania mam wrażenie, że macie do mnie jakiś żal. Gdzie tak w ogóle jest Hoseok?
— Wyszedł.
— Gdzie jest Jimin?
— Nie przyjdzie już więcej.
Jungkooka zdziwiły bardzo te słowa, ale nie dał tego po sobie poznać.
— Dlaczego? — zapytał.
— Nie chce z nami już spędzać czasu, nie ma ochoty.
Jungkook uniósł brwi nie próbując ukryć już zdziwienia. Jimin nie chciał już więcej przychodzić potańczyć? Taniec był przecież jego pasją – od pierwszego dnia, kiedy go tu przyprowadził, ciągle to powtarzał. Jedyne, co przychodziło mu do głowy, to że jego przyjaciele odbyli jakąś ważną rozmowę bez niego, być może nawet się pokłócili.
— O co poszło? — zapytał, odgarniając grzywkę wpadającą mu do oczu.
— O nic — mruknął Taehyung, odwracając wzrok od przyjaciela. — Po prostu mógłbyś mu w końcu odpowiedzieć, co do niego czujesz. Czy cokolwiek czujesz. Ile to już trwa? Dwa tygodnie? Trzy? Męczysz go, Jungkook.
Czarnowłosy chłopak czuł, jak wzbiera w nim złość. Taehyung był jego najlepszym przyjacielem, ale w tym momencie był na niego wściekły i gdyby tylko ciekawość nie była jego słabością, dawno opuściłby już ten budynek.
— Nie wiem, o czym mówisz! — skłamał, patrząc na profil Taehyunga. Brunet po chwili spojrzał na niego ponownie i westchnął.
— Doskonale wiesz, o czym mówię. Słyszałem, jak wyznał ci swoje uczucia.
— Podsłuchiwałeś?!
— Niespecjalnie. Poprosiliście wtedy o dodatkowe pół godziny treningu, w porządku, ale to studio należy do Hoseoka, pamiętasz? Ktoś musiał je zamknąć, więc zostaliśmy, korzystając z okazji by przejrzeć kilka propozycji współpracy, które dostał.
Jungkook stał nieruchomo w miejscu pod oknem z zaciśniętymi pięściami, żałując, że drzwi nie znajdują się bliżej. Naprawdę nie miał ochoty wysłuchiwać tego wszystkiego i dowiadywać się, że ktoś słyszy twoje prywatne rozmowy, które z całą pewnością nie powinny dotrzeć do niczyich uszu.
— Po pierwsze — zaczął, rozprostowując powoli palce — nie ja poprosiłem o dodatkowy trening, tylko Jimin, po drugie – biuro Hoseoka znajduje się naprzeciwko korytarza i tam na pewno nie słychać rozmów z sali treningowej, a po trzecie – Jimin niczego mi nie wyznał!
Taehyung westchnął ponownie, tym razem nieco głośniej, tak żeby Jungkook na pewno usłyszał, do jakiego stanu doprowadza wszystkim znaną oazę spokoju.
— Słuchaj, naprawdę poczuliśmy się niezręcznie, słysząc co mówi Jimin, ale było to tak nagłe, że nawet nie zdążyliśmy się zorientować. Gdyby Jimin wpadł na pomysł zamknięcia drzwi do sali, a drzwi do biura nie byłyby otwarte, mogłoby to wszystko nadal pozostać tajemnicą. Skąd mogliśmy wiedzieć, że ledwo ucichnie muzyka, a usłyszymy coś takiego? I nie wmówisz mi, że to nie było wyznanie. Fakt, może i nie bezpośrednie, ale gdybyś był bystrzejszy, wpadłbyś na to sam.
YOU ARE READING
Pomarańcza
FanfictionPairing: Jimin/Jungkook Gatunek: angst(?), romans, fluff Długość: threeshot Liczba słów: 12 887 Ostrzeżenia: brak honoryfikacji Gdyby Jungkook miał wybrać jedną rzecz, na której najbardziej zależało mu w życiu, byłaby to wolność. Dlatego to dziwne...