Rozdział 12

4.2K 206 5
                                    


Alex's POV

Nim się obejrzałam był już dzień imprezy Amy, miło w końcu spokojne spędzać czas z przyjaciółmi. Widziałam się też z Zaynem to co on i Horan mają ze sobą to ich sprawa i nie będę się w to wtrącać, a Zayn jest moim dobrym przyjacielem. Niall oczywiście idzie z nami na urodziny Amy. Alice od rana chodziła podekscytowana, miała nadwyżkę energii którą rzadko można było u niej zobaczyć, nawet sama zrobiła śniadanie co nie jest normalne. Postawiła przed mną talerz z jajecznicą i kubek kawy.

- Nie mogę się doczekać imprezy! - Al prawie krzyknęła.

- Widzę właśnie cała aż chodzisz. - zaśmiałam się z dziewczyny. - Hyymm ... Niech zgadnę Ash tam będzie? - spojrzałam się na nią wymownie.

- Tak będzie. - na same jego wspomnienie widziałam iskierki w jej oczach.

- Super w końcu pokażesz mi go bo na ostatniej imprezie nie miałam okazji. - powiedziałam równie podekscytowana.

- Alex?

- Hym?

- Powinnaś powiedzieć Horanowi, dopóki nie jest za późno czym dłużej to trzymasz tym będzie później gorzej. - powiedziała niepewnie

- Wiem Al, ale boję się tak bardzo, nie chcę wracać do punktu wyjścia gdzie będę poniżana i wyśmiewana. - mój żołądek na samą myśl zaciskał się w supeł - Wiem że nie zasługuje na okłamywanie go, ale nie chce go teraz stracić.

- O mój Boże! On Ci się podoba! - pisnęła

- Nie no co Ty! - zaprzeczyłam, ale poczułam ciepło na moich policzkach - Po prostu jest dla mnie dobrym przyjacielem, ufam mu i pomógł mi w najcięższych chwilach.

- Ja już swoje wiem. - powiedziała Al i puściła mi oczko

- Ehhhh...- czy Niall mi się podoba? Jest przystojny i to nawet bardzo i uroczy, troskliwy, a jego oczy ... STOP moje myśli zmierzają w złym kierunku. No może jednak trochę mi się podoba. Ugh dobra przyznałam to przed sobą.

Po skończonym śniadaniu poszłyśmy do pokoju Alice, gdzie włączyłyśmy muzykę i gadałyśmy malując paznokcie. Wygłupiałyśmy się jak za starych dobrych czasów, śpiewając a raczej drąc się na całe gardła. Nim się obejrzałyśmy była 16, a o 18.30 musimy wyjść. Rozeszłyśmy się do swoich pokoi. Weszłam do łazienki i odrazy wskoczyłam pod prysznic, myjąc dokładnie swoje ciało oraz włosy. Otuliłam się ręcznikiem, a drugi zawinęłam na włosach. Czekało mnie najgorsze... wybrać ubrania. Postawiłam na czarne podarte rurki, szelki do nich, biały t-shirt z czarnym napisem mystery, a do tego bordową bluzę bo potem może być chłodno. Wysuszyłam włosy i ułożyłam z nim lekkie fale, makijaż jak zwykle zrobiłam dość mocny. Ubrałam się, a do kieszeni bluzy schowałam komórkę. Zeszłam na dół gdzie siedziała już gotowa Al, wygląda świetnie w jeansowych rurkach i opadającym na ramie zielonym sweterku dopasowanym do jej włosów. Jak na zawołanie zadzwonił dzwonek do drzwi, więc ruszyłyśmy do nich. Za drzwiami nie znalazłyśmy nikogo innego tylko uśmiechniętego Nialla. "Siema blondi" rzuciła Al i ruszyła w stronę auta, na co ja parsknęłam śmiechem, a Horan stał nie wiedząc co zrobić w jego oczach mieszało się zdziwienie z irytacją. Gdy spojrzał na mnie jego oczy rozjaśniły się, były cudownie błękitne, uśmiechnęłam się tylko i ruszyłam za moją kuzynką i usiadłam obok niej na tylnym siedzeniu. Po 30 min drogi dotarliśmy na miejsce i ruszyliśmy w stronę skupiska osób, znalazłyśmy Amy i dałyśmy jej prezent oraz złożyłyśmy życzenia. Poszliśmy w stronę ogniska gdzie był też mini-barek z alkoholem, wzięłyśmy z Al po drinku, Horan wziął cole bo zobowiązał się odstawić nas bezpiecznie do domu. Muzyka dudniła na całą najbliższą okolicę, ludzi przybywało coraz więcej. W tłumie odnalazłam Han, Sama i Zayna więc podeszłyśmy się przywitać, odwróciłam się i zauważyłam że Horan nie poszedł z nami, odpalając papierosa posłał mi blady uśmiech, na co ja pokręciłam głową.

You are my therapy || Niall HoranOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz