Prolog

473 40 8
                                    

Rozdziały nie będą dodawane regularnie.

_____________________________________

- To by było na tyle... Do zobaczenia jutro, i jak zawsze, stay awesome bros! 

Felix zacisnął pięść i przyłożył ją do kamery tym samym kończąc dzisiejsze nagrywanie. Postanowił, że zanim pójdzie na spacer z mopsami, zobaczy czy nie ma powiadomień na skype. Prychnął kiedy na ekranie pojawiło mu się mnóstwo wiadomości od Cry'a. Od razu do niego zadzwonił, nawet nie czytając jego wypocin.

- Pewds! Cześć, Pewds! - Cry odebrał już po pierwszym sygnale.

- Cześć - zaśmiał się. - Czemu mnie tak zaspamowałeś? Coś się stało?

- Nie, tylko tęskniłem, misiaczku - zażartował. - A tak na serio to... Wiesz, niedługo będzie gamecon w Miami... To taka impreza dla gamerów, dopiero rozkręcają biznes. Pomyślałem, że może chciałbyś przyjechać do mnie i się tam razem wybrać?

Pewds otworzył ze zdziwienia buzię. 

- Serio?! Z wielką chęcią. Marzia chciała za jakiś czas jechać do rodziców do Włoch, więc świetnie się składa, nie będę sam! Kiedy to będzie? - nie mógł powstrzymać głupiego uśmiechu, który malował mu się na twarzy.

- Za niecałe 3 tygodnie, 30 listopada. Będzie trwać cały tydzień, aż do 6 grudnia. To co, przyjeżdżasz?

- No jasne!

Porozmawiali jeszcze chwilę o sprawach organizacyjnych, ale przekomarzanie się przerwał śmiech Cry'a.

- Co ty masz na sobie? - zapytał nie ukrywając rozbawienia.

- Co? - Pewds spojrzał w dół na swój mundurek japońskiej uczennicy i się zarumienił. - Oh, nagrywałem właśnie nowy gameplay... Tak jakoś wyszło. Kurczę, nawet nie wiesz jakie to wygodne. Nosiłeś kiedykolwiek spódnicę? A w lato szczególnie! Najlepsze rozwiązanie na upały - uda ochłodzone i pewne inne miejsca również - mrugnął do niego.

- Ale mamy listopad... - zaśmiał się. - Nie, nie nosiłem. Masz może tego więcej? Poprzebieralibyśmy się na konwencie.

- Pff, żartujesz? Mam tego całą szafę. I tak zamierzałem wziąć parę rzeczy - chciał oznajmić, jednak Cry przerwał mu wpół zdania zdziwionym krzykiem.

- Pewds, obejrzyj się! 

- Co? EDGAR! - Pewdie warknął na swojego psa, który właśnie załatwiał się na kanapie. Kompletnie zapomniał o tym, by z nim wyjść na dwór. - EDGAR, PRZESTAŃ! DEUTSCHLAND!

- Cry, muszę kończyć, zapomniałem, że mopsy nie są wyprowadzone... - uśmiechnął się zażenowany. - To do później.

- Do później. Broday everyday? - odwzajemnił uśmiech, powstrzymując się przed wybuchem śmiechu.

- Broday everyday - przybił żółwika kamerce, a  jego uśmiech jeszcze bardziej się poszerzył, gdy usłyszał uderzenie pięści o mikrofon po drugiej stronie monitora. Mimo, że Cry nie miał nigdy włączonej kamery, zawsze na koniec rozmowy przybijał z nim żółwika.

Pewdie wyłączył komputer i wyszedł z Edgarem i Mayą na spacer. Już nie mógł się doczekać wyjazdu na Florydę.


I'm a pretty girlWhere stories live. Discover now