Rozdział 4

10.5K 523 50
                                    

Ja i Bel pojechałyśmy do mnie, bo musimy się przygotować. Jest prawie godzina szesnasta, wiec mamy jeszcze trochę czasu. Postanowiłam że ubiorę krótkie spodenki i biały, koronkowy crop top.Do tego zrobiłam lekki makijaż i wyszłam z łazienki, żeby pokazać się mojej przyjaciółce. Całoś wyglądała mniej więcej tak:

- Wyglądasz zajebiście! - Krzyknęła moja kochana wariatka

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Wyglądasz zajebiście! - Krzyknęła moja kochana wariatka.

- Dzięki.

- Na pewno Luck'owi się spodoba. - Oczywiście musiała wszystko spieprzyć.

- Oj już przestań z tym całym Luck'iem!

- O jejku nie znasz się na żartach. - Odpowiedziała.

- Nie ważne. Chojedziemy do ciebie, bo ty też musisz wyglądać zajebiście żeby mieć większe szanse na poderwanie Jamesa.

- Okey! - Krzyknęła uradowana.

Wyszliśmy z pokoju. W salonie na kanapie siedziała mama.

- Mamo ja i Bella jedziemy do niej, a później idziemy na plażę.

- Dobrze, ale wróć przed północą. - Cmoknęłam mamę w policzek i wraz z przyjaciółką powędrowałyśmy do jej samochodu.

Po dziesięciu minutach byliśmy pod domem Bel.

Weszliśmy do środka. Pani White była w kuchni i robiła kolacje. Poszliśmy się nią przywitać.

- Hej mamo. - Powiedziała Bella.

- Dzień dobry pani White.

- Hej dziewczyny, akurat zdążyłyście na kolacje.

- Gdzie tata?

- Musiała zostać dłużej w pracy.

Kolacja była pyszna. Zresztą jak zwykle dania pani White są wyborne.
Najedzone poszliśmy do pokoju przyjaciółki.

Minęło dziesięć minut, a Bell dalej nie wie co ubrać. Grzebiac w jej rzeczach zauważyłam czarna sukienkę.

- Załóż to. - Powiedziałam i rzuciłam przyjaciółce ciemny materiał.

- To nie taki głupi pomysł - rzekła uradowana.

- O kurwa. - To zdanie wydostało się z moich ust.

- Co? - Zaśmiała się.

- Wyglądasz mega! Tylko jeszcze jeden detal. - Podeszłam do niej i namalowałam jej kreski.

- Perfekcyjnie. - Rzekłam.

- Jej... Jak myślisz spodoba się James'owi?

- Oczywiście, że tak. Mój brat oszaleje na twoim punkcie. Pewnie tak jak każdy chłopak na plaży.

- Jej... Kocham Cię Sam.

- Ooo... Ja Ciebie też Bell.

Zeszłyśmy na dół. W salonie siedzieli rodzice Belli.

- My wychodzimy. Wrócę przed północą. - Ja i Bella wyszłyśmy z domu i ruszyłyśmy w stronę plaży.

Po pięciu minutach znajdowałyśmy się na miejscu. Spojrzałam na zegarek, który wskazuje dwudziestą pierwszą siedem. Impreza się jeszcze dobrze nie zaczęła, a już kilka osób było najebanych. Tłum ludzi tańczył do zajebistej muzyki, którą puszczał Mark, nasz szkolny DJ.

Bella zauważyła Jamesa i Lucka obok baru i oczywiście od razu chciała do nich iść.

Luck:

- Luck co jest? - Powiedział mój przyjaciel, który wyrwał mnie z moich myśli, myśli o niej.

- Nic. Co ma być?

- Od meczu zachowujesz się jakoś dziwienie.

- Wydaje ci się.

- Już wiem. Czy to chodzi o nią? - Wskazał palcem na...

________________________________________________________

Tak wiem, że długo mnie nie było i że rozdział jest krótki i chujowy.

Sorki :(

Kolejny rozdział pojawi się za kilka dni :)

Plis napiszcie jakiś komentarz.

Tylko nie to!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz