Rozdział 3

10.9K 580 71
                                    

Sam:

James i Luck idą w moim kierunku. Przyjaciel mojego brata trochę się zmienił. Jest ubrany w czarne spodnie i białą koszulkę, a na oczach ma czarne Ray Bany. Wygląda całkiem nieźle.

- O ja pierdole! - Krzyknęła Bella prosto do mojego ucha. - Patrz jakie ciacho idzie!

- Gdzie? - Zapytałam.

- Obok twojego brata.

- Przecież to Luck.

- No coś ty?- Była na serio bardzo zdziwiona.

- Zamknij buzię, bo mucha ci wleci. - Przyjaciółka na moje słowa zrobiła się czerwona.

Nagle przede mną staną James i Luck.

- Cześć Bel. - Powiedział brat i przytulił moją przyjaciółkę. - To Luck. Pamiętacie? Mówiłem wam o nim rano.

- Hej jestem Sam. - Powiedziałam i skierowałam rękę w stronę wysokiego bruneta.

- Wiem. - Odpowiedział i mnie uściskał.

- Ok. Wy musicie już iść na trybuny, bo mecz się zaraz zacznie. - Powiedziałam i powędrowałam z przyjaciółką na środek boiska.

Luck:

- To, która to Sam? - Zapytałem się Jamesa, bo nie pamiętam zbytnio jego siostry, ale pamiętam, że była strasznie denerwująca.

- To ta brunetka w czerwonych korkach "Nike", która stoi obok Bel takiej blondynki. Kiedyś je obie denerwowaliśmy. Pamiętasz?

CO? To jest Sam? WOW. Zmieniła się.

- Jak mógłbym zapomnieć o Belli skoro cały czas o niej nawijasz.

- No, ale przyznaj, że jest słodka.

- Widziałem słodsze.

Na przykład twoją siostrę, ale nie powiem ci tego, bo mnie zabijesz. - Pomyślałem. W tej chwili stoimy przed nimi. Pierwszy raz się tak stresuje.

- Cześć Bel. - Powiedział James i przytulił blondynkę. - To Luck. Pamiętacie? Mówiłem wam o nim rano.

Samantha spojrzała się na mnie. Dzięki czemu dostrzegłem jej piękne, niebieski oczy. Pamiętam, że w dzieciństwie też mi się podobały, ale teraz są jeszcze piękniejsze. Czy ja się w niej...? Nie to nie możliwe.

- Hej jestem Sam. - Powiedziała i wyciągnęła rękę w moją stronę.

- Wiem. - Odpowiedziałem i ją przytuliłem.

"Wiem."? Kurwa na serio? Ja pierdole Luck nie stać cię na coś lepszego? - Pomyślałem.

- Ok. Wy musicie już iść na trybuny, bo mecz się zaraz zacznie. - Zrobiliśmy to co powiedziała siostra mojego kumpla. Po chwili zajęliśmy dwa wolne miejsca. Wygodnie usiedliśmy i usłyszeliśmy gwizdek sędziego, który oznaczał, że mecz się rozpoczął.

Sam:

Właśnie skończyła się pierwsza połowa. Wraz z dziewczynami z drużyny poszłam się napić.

- Coś czuję, że ty i Luck będziecie zajebistą parą. - Powiedziała Bel.

Zdziwiona wyplułam wodę z buzi.

- Co ty pierdolisz? - Zapytałam z rozbawieniem na twarzy.

- No przecież widzę, że nie spuszcza z ciebie wzroku.

Obejrzałam się za siebie i ujrzałam, że Ashley z nim rozmawia.

- No w chuj się na mnie patrzy zwłaszcza wtedy jak rozmawia z tą suką.

- Przecież widać, że on nie ma ochoty z nią rozmawiać i cały czas zerka w twoją stronę.

- Bel nie gadaj głupot. Chyba dostałaś udaru od słońca czy coś i teraz mówisz takie bzdury.

- Mów co chcesz ja i tak mam rację.

- Jasne. - Powiedziałam rozbawiona.

Odstawiłam wodę i znów powędrowałam na środek boiska, bo zaraz zacznie się druga połowa. Na razie jest zero-zero i ten fakt trochę mnie smuci, bo na prawdę chcę wygrać ten mecz.

Teraz jest gdzieś tak osiemdziesiąta minuta. Biegnę z piłką, mam już strzelać i nagle czuję ogromny ból. Ashley walnęła mnie z pięści w prawe żebro. Na serio boli w chuj. Opadłam na trawę i się skuliłam. Sędzia zagwizdał i podbiegł do mnie.

- Wszystko dobrze? - Zapytał.

- Nie strasznie boli. Ashley zrobiła to specjalnie.

- Nie prawda ja nic nie zrobiłam. - Rzekła oburzona.

Zaczęłyśmy się kłócić.

- Widziałem co się stało. - Kłótnię przerwał sędzia i pokazał czerwoną kartkę, która oznaczała, że ta szmata musi zejść z boiska. - Możesz grać?

- Oczywiście, że tak. - Powiedziałam i próbowałam wstać, ale ból był nie do zniesienia i ponownie upadłam.

- Aha. Rozumiem. - Powiedział. - Schodzisz z boiska.

- Ale ja naprawdę dam radę.

- Oj Sam nie dyskutuj. Olivia wejdzie za ciebie. - Odezwał się trener.

Złapał mnie pod ramię i pomógł opuścić boisko. Usiadłam na ławce i przyłożyłam sobie okład do żebra, które dostałam od pielęgniarki.

Jest rzut wolny dla nas, który wykonuje Bella. Teraz mamy szansę aby wygrać.

Przyjaciółka bierze rozbieg i strzela bardzo mocno. Jest! Piłka wpadła do bramki!

Ale jestem szczęśliwa! Wszyscy na trybunach się cieszą, a ja z wielkim uśmiechem na twarzy patrzę na wkurwioną minę Ashley. Słychać gwizdek sędziego, który kończy mecz. Wszystkie dziewczyny z drużyny pobiegły do Belli oczywiście ja zrobiłam to samo. W tym momencie mam w dupie ból. Podniosłyśmy przyjaciółkę do góry i zaczęłyśmy krzyczeć "Bel!".

Właśnie jest wręczanie pucharu. Słyszę jak organizator mówi "Mistrzem szkolnych drużyn w kraju są dziewczyny ze szkoły Los Angeles High School" Podchodzę do niego i odbieram puchar, który unoszę do góry. Dziewczyny zaczęły podrzucać mnie do góry i krzyczeć "Los Angeles High School". Gdy opuściły mnie na ziemię to powędrowałyśmy wspólnie do szatni, bo musimy się przebrać i o dwudziestej pójdziemy na imprezę na plaży. Na Facebooku mamy taką stronkę, na której są wszystkie osoby z naszej szkoły i zawsze gdy my lub chłopcy wygramy jedna osoba pisze to na tej stronie. Wtedy wszyscy o tym wiedzą i idziemy na imprezę tam gdzie zawsze i o tej porze co zawsze.

________________________________________

Hejka :)

Mam nadzieje, że wam się podoba :)

Plis napiszcie jakiś komentarz xD





Tylko nie to!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz