Sam:
James i Luck idą w moim kierunku. Przyjaciel mojego brata trochę się zmienił. Jest ubrany w czarne spodnie i białą koszulkę, a na oczach ma czarne Ray Bany. Wygląda całkiem nieźle.
- O ja pierdole! - Krzyknęła Bella prosto do mojego ucha. - Patrz jakie ciacho idzie!
- Gdzie? - Zapytałam.
- Obok twojego brata.
- Przecież to Luck.
- No coś ty?- Była na serio bardzo zdziwiona.
- Zamknij buzię, bo mucha ci wleci. - Przyjaciółka na moje słowa zrobiła się czerwona.
Nagle przede mną staną James i Luck.
- Cześć Bel. - Powiedział brat i przytulił moją przyjaciółkę. - To Luck. Pamiętacie? Mówiłem wam o nim rano.
- Hej jestem Sam. - Powiedziałam i skierowałam rękę w stronę wysokiego bruneta.
- Wiem. - Odpowiedział i mnie uściskał.
- Ok. Wy musicie już iść na trybuny, bo mecz się zaraz zacznie. - Powiedziałam i powędrowałam z przyjaciółką na środek boiska.
Luck:
- To, która to Sam? - Zapytałem się Jamesa, bo nie pamiętam zbytnio jego siostry, ale pamiętam, że była strasznie denerwująca.
- To ta brunetka w czerwonych korkach "Nike", która stoi obok Bel takiej blondynki. Kiedyś je obie denerwowaliśmy. Pamiętasz?
CO? To jest Sam? WOW. Zmieniła się.
- Jak mógłbym zapomnieć o Belli skoro cały czas o niej nawijasz.
- No, ale przyznaj, że jest słodka.
- Widziałem słodsze.
Na przykład twoją siostrę, ale nie powiem ci tego, bo mnie zabijesz. - Pomyślałem. W tej chwili stoimy przed nimi. Pierwszy raz się tak stresuje.
- Cześć Bel. - Powiedział James i przytulił blondynkę. - To Luck. Pamiętacie? Mówiłem wam o nim rano.
Samantha spojrzała się na mnie. Dzięki czemu dostrzegłem jej piękne, niebieski oczy. Pamiętam, że w dzieciństwie też mi się podobały, ale teraz są jeszcze piękniejsze. Czy ja się w niej...? Nie to nie możliwe.
- Hej jestem Sam. - Powiedziała i wyciągnęła rękę w moją stronę.
- Wiem. - Odpowiedziałem i ją przytuliłem.
"Wiem."? Kurwa na serio? Ja pierdole Luck nie stać cię na coś lepszego? - Pomyślałem.
- Ok. Wy musicie już iść na trybuny, bo mecz się zaraz zacznie. - Zrobiliśmy to co powiedziała siostra mojego kumpla. Po chwili zajęliśmy dwa wolne miejsca. Wygodnie usiedliśmy i usłyszeliśmy gwizdek sędziego, który oznaczał, że mecz się rozpoczął.
Sam:
Właśnie skończyła się pierwsza połowa. Wraz z dziewczynami z drużyny poszłam się napić.
- Coś czuję, że ty i Luck będziecie zajebistą parą. - Powiedziała Bel.
Zdziwiona wyplułam wodę z buzi.
- Co ty pierdolisz? - Zapytałam z rozbawieniem na twarzy.
- No przecież widzę, że nie spuszcza z ciebie wzroku.
Obejrzałam się za siebie i ujrzałam, że Ashley z nim rozmawia.
- No w chuj się na mnie patrzy zwłaszcza wtedy jak rozmawia z tą suką.
- Przecież widać, że on nie ma ochoty z nią rozmawiać i cały czas zerka w twoją stronę.
- Bel nie gadaj głupot. Chyba dostałaś udaru od słońca czy coś i teraz mówisz takie bzdury.
- Mów co chcesz ja i tak mam rację.
- Jasne. - Powiedziałam rozbawiona.
Odstawiłam wodę i znów powędrowałam na środek boiska, bo zaraz zacznie się druga połowa. Na razie jest zero-zero i ten fakt trochę mnie smuci, bo na prawdę chcę wygrać ten mecz.
Teraz jest gdzieś tak osiemdziesiąta minuta. Biegnę z piłką, mam już strzelać i nagle czuję ogromny ból. Ashley walnęła mnie z pięści w prawe żebro. Na serio boli w chuj. Opadłam na trawę i się skuliłam. Sędzia zagwizdał i podbiegł do mnie.
- Wszystko dobrze? - Zapytał.
- Nie strasznie boli. Ashley zrobiła to specjalnie.
- Nie prawda ja nic nie zrobiłam. - Rzekła oburzona.
Zaczęłyśmy się kłócić.
- Widziałem co się stało. - Kłótnię przerwał sędzia i pokazał czerwoną kartkę, która oznaczała, że ta szmata musi zejść z boiska. - Możesz grać?
- Oczywiście, że tak. - Powiedziałam i próbowałam wstać, ale ból był nie do zniesienia i ponownie upadłam.
- Aha. Rozumiem. - Powiedział. - Schodzisz z boiska.
- Ale ja naprawdę dam radę.
- Oj Sam nie dyskutuj. Olivia wejdzie za ciebie. - Odezwał się trener.
Złapał mnie pod ramię i pomógł opuścić boisko. Usiadłam na ławce i przyłożyłam sobie okład do żebra, które dostałam od pielęgniarki.
Jest rzut wolny dla nas, który wykonuje Bella. Teraz mamy szansę aby wygrać.
Przyjaciółka bierze rozbieg i strzela bardzo mocno. Jest! Piłka wpadła do bramki!
Ale jestem szczęśliwa! Wszyscy na trybunach się cieszą, a ja z wielkim uśmiechem na twarzy patrzę na wkurwioną minę Ashley. Słychać gwizdek sędziego, który kończy mecz. Wszystkie dziewczyny z drużyny pobiegły do Belli oczywiście ja zrobiłam to samo. W tym momencie mam w dupie ból. Podniosłyśmy przyjaciółkę do góry i zaczęłyśmy krzyczeć "Bel!".
Właśnie jest wręczanie pucharu. Słyszę jak organizator mówi "Mistrzem szkolnych drużyn w kraju są dziewczyny ze szkoły Los Angeles High School" Podchodzę do niego i odbieram puchar, który unoszę do góry. Dziewczyny zaczęły podrzucać mnie do góry i krzyczeć "Los Angeles High School". Gdy opuściły mnie na ziemię to powędrowałyśmy wspólnie do szatni, bo musimy się przebrać i o dwudziestej pójdziemy na imprezę na plaży. Na Facebooku mamy taką stronkę, na której są wszystkie osoby z naszej szkoły i zawsze gdy my lub chłopcy wygramy jedna osoba pisze to na tej stronie. Wtedy wszyscy o tym wiedzą i idziemy na imprezę tam gdzie zawsze i o tej porze co zawsze.
________________________________________
Hejka :)
Mam nadzieje, że wam się podoba :)
Plis napiszcie jakiś komentarz xD
CZYTASZ
Tylko nie to!
Teen FictionCzy Sam może być z najlepszym przyjacielem jej brata? Czy miłość z dzieciństwa przetrwa w nastoletnim życiu? Dowiecie się gdy przeczytacie :D Miłego czytania :) Opowiadanie zawiera przekleństwa. Czytasz na własną odpowiedzialność. :) #41 miejsce w d...