Rozdział 2

248 20 2
                                    

[Alessia]

Średnio się śpi w tak prymitywnych warunkach, co nie zmienia faktu, że gdyby nie Christi budząca mnie około godziny siódmej, spałabym jeszcze z godzinkę.

- Nie ma takiej siły, która wyciągnęłaby mnie z "łóżka"! - trudno było to coś nazwać łóżkiem, ale w tamtym momencie nie miałam na to innego określenia.
- Alll! - przeciągnęła to tak błagalnym głosem, aż poczułam, że moje przekonania nic nie znaczą, gdy w pobliżu jest ta troszkę młodsza i taka niewinna osoba jak ona. - Wstawaj! Proszę! - Okey, tylko przestań.

Nigdy nie narzekała i rzadko prosiła mnie o cokolwiek, choć wiedziałam w jak trudnej sytuacji się znajdowała. Dlatego iż nie miała w zwyczaju mi przeszkadzać, postanowiłam raz spełnić jej prośbę.

Była dla mnie jak rodzina. Starałam się ją chronić, ale udawało mi się to tylko z pomocą jednej osoby.

***

Wstałam, zabrałam ciuchy, które spakowałam do plecaka, jeszcze gdy byliśmy w mieście i ruszyłam w stronę łaźni - tak to przynajmniej zostało nam przedstawione.

Zaledwie po dwudziestu minutach kąpieli, gdy już świeża i czysta wracałam do swojego teraźniejszego miejsca zamieszkania, uświadomiłam sobie, że Christi zakucając mój sen tak wcześnie musiała coś chcieć. Nikt nie wymagał od nas wstawania o takiej godzinie, przymusowa pobudka była dopiero o ósmej. Pomyślałam także, że to wszystko przypominało mi obozy harcerskie o, których opowiadała mi babcia, której mózg zdążyła już zeżreć Pożoga. Wróciłam do pierwszej myśli, z jednej strony była ona ważniejsza a z drugiej nie miałam zamiaru rozmyślać nad nie istniejącą już osobą. Wracając do tematu Christiny - nawet jeżeli czegoś chce, to mi tego nie powie, więc muszę zapytać. Moj żółwie tempo zmieniło się w sprint.


***

Wpadłam do namiotu jak burza i na ostatnim tchu zapytałam ją o powód pobudki. Ona lekko wystraszona moim stanem zaczęła wytłumaczenia:

- Chodzi o ogrodzenie i zakaz wychodzenia po dwudziestej. Chciałabym żebyś przekonała dowództwo, że te działania są bezcelowe i lepiej nie marnować na nie czasu.
- Czemu nie zrobisz tego sama?
- Bo nie mam takiego daru przekonywania co ty ... albo raczej cientego języka. - Dodała ciszej.

Miała dar przekonywania, ale wiedziałam, że nie będzie robić maślanych oczu przy byle kim.

- Ej! Wszystko słyszałam. - Powiedziałam sztucznie i udawałam obrażoną. Po chwili na myśl przyszło mi ważne pytanie. - Tak właściwie czemu ma służyć to posunięcie?
- Dowiesz się jak to załatwisz. - Chytra jest. - Masz mało czasu, o ósmej oni i mała grupka mężczyzn idą do lasu po materiał na to, do czego ty masz nie dopuścić.
- Podsłuchiwałaś ich?
- Można tak powiedzieć, ale robiłam to w imię ważnej sprawy.
- Dobra, spróbuję. - Zgodziłam się, bo nie zauważyłam żadnych oznak kłamstwa.


***

Zobaczyłam na horyzoncie jedną z ważniejszych osób w moim planie a, że była trochę daleko, musiałam do niej krzyknąć.

- Ej, ty tam! - Chłopak zaskoczony odwrócił się. Pobiegłam w jego stronę.
- Nazywam się Minho! - Odkrzyknął na tyle głośno, abym dobrze go słyszała z tej odległości.
- Taa ... wiedziałam. - Powiedziałam już normalnie i zatrzymałam się tuż przed nim.

Civilization of survive | TMR FF | MinhoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz