Rozdział 18

1.5K 13 1
                                    

- Co ty tu robisz? - pytam.

- Przyszedłem cię odwiedzić. Vala nie ma więc nie będzie nam nikt przeszkadzał. - uśmiecha się do mnie. Z daleka czuć od niego alkoholem. Zastanawiam się czy nie uciec. W końcu nie znam tego faceta.

- Ok. Co chcesz ode mnie?

- Cieszę się, że pytasz. Otóż chcę przejąć opiekę nad tobą. - mówi a ja nie dowierzam. Nie dawał znaku życia przez 16, a teraz chce , od tak, wychowywać?

- Nie uda ci się to. 

- Masz rację. Dlatego tu jestem. Skoro nie ma innego wyjścia, muszę cię porwać. - mówi i rzuca się na mnie. Próbuje uciekać i krzyczę. Dopada do mnie od tyłu i zakrywa usta jakąś szmatką. Jest nasączona czymś mocnym. Po chwili przestaję się szarpać. Chce mi się spać. Już zamykam oczy, kiedy do mieszkania wpada z hukiem Ryan. 

- Puszczaj ja! - krzyczy. Kiedy mój ojciec nie reaguję na tę prośbę, Ryan dochodzi do nasz i wyrywa mnie z jego objęć. Oprzytomniałam już na tyle, żeby ustać na własnych nogach. Chłopak każe mi zadzwonić po tatę. W czasie kiedy dzwonię Ryan daje w zęby mojemu ojcu. Jako iż mężczyzna jest pijany upada na podłogę. Ryan przytrzymuje go przy ziemi. Czekamy na Vala.

Po ok. 20 minutach do domu wpada tata. Jest rozjuszony. Ryan usuwa się z drogi. Ojciec po mału się podnosi, zataczając się. Tatuś bez wachania powala go prawym sierpowym.

- Ty dupku! Ty zasrańcu pierdolony!. - krzyczy bijąc go.  Zakatowalby go na śmierć, ale ja nie chciałam juz na to patrzeć. Podeszłam do taty i złapałam go za rękę.

- Tatusiu, proszę już wystarczy.  - mówię cichutko. Tatuś odwraca się do mnie i przytakuje. Łapie za frak Jamesa i wyrzuca go z mieszkania. 

- Spierdalaj, zasrańcu! I żebyś już nigdy tu nie wracał. Bo jeśli cie kiedyś zobaczę w okolicy gdzie przebywa moja Victoria, to przysięgam, zabiję cię! - tata krzyczy i zatrzaskuje drzwi. Nastaje cisza. Nikt sie nie odzywa. Zarówno ja jak i tata musimy do siebie dojść po tym zajściu. Mija chwila i tata się odzywa:

- Dzięki, że tu przyszedłeś.  -mówi do Ryana.  - Dzięki, że ją uratowałeś.

- Nie ma sprawy. Jak zobaczę tego dupka jeszcze raz tu, to od razu pana o tym poinformuję.

- Dzięki. Naprawdę cieszę się , że tu przybiegłeś. 

- Naprawdę, nie ma sprawy. To ja juz sie będę zawijał. Miłej nocy. -mówi Ryan i wychodzi. Zostajemy sami z tatą. Podbiegam do mężczyzny i go przytulam. Wybucham płaczem w jego ramionach. Tatuś głaszcze mnie po głowie. Mówi, że juz wszystko dobrze, nie ma się czego bać. Reszte nocy spędzamy przytuleni do siebie w łózku.

***********************************************************************************************

Dzisiaj krótko. Pozdrawiam czytających!


Wszystko zostaje w rodzinieWhere stories live. Discover now