Rozdział 17

1.5K 16 2
                                    

Dom Jacka jest ogromny. Idealny na imprezy. Już w wejściu zauważam, że goście mocno różnią się wiekiem. Od uczniów liceum aż po kończących studia. Jack jest chłopakiem, który zna wszystkich i wszyscy znają jego. Często chwalił się, że stracił dziewictwo ze studentką. Nie wiem na ile jest w tym prawdy, ale współczuje tej dziewczynie.

Wchodzę do salonu gdzie impreza rozkręciła się już na dobre. Zwykle nie organizuje się tak 17 urodzin a 21. Chociaż Jack zawsze je tak obchodzi. Jego rodzice są obrzydliwie bagaci i pozwalają mu na wszystko. Nic dziwnego - nie ma ich przez pół roku w domu. Tata nigdy by mi na takie coś, nasze mieszkanie jest wielkości salonu, w którym właśnie stoję. Kurcze. Tata. Oby się nie dowiedział. Nie chcę go złościć.

Idę w głąb pomieszczenia gdzie na kanapie siedzi Jack z dziewczynami. Chyba są od niego starsze. Szukam wzrokiem Kate. To ona mnie tu zaprosiła, ale nie wiem czy to był dobry pomysł. Daję sobie pół godziny. Jeśli jej nie znajdę, pójdę do domu. Tak, tak właśnie zrobię. W tym czasie, ktoś łapie mnie w pasie i przytula. Pachnie zniewalająco ładnie. Chwila, ja znam te perfumy.

- Brian... - mówię, ale chyba mnie nie słyszy. Muzyka gra tak głośno, że nie słyszę własnych myśli. Przyjaciel pokazuje mi na migi, żebyśmy wyszli na dwór porozmawiać. Zgadzam się i już po chwili jesteśmy przed domem Jacka.

- Hej, co ty tu robisz? - pyta Brian.

- Kate mnie zaprosiła. I chyba nie był to dobry pomysł. Nigdzie nie mogę jej znaleźć.

- Kate? Widziałem ją jak wchodziła z Zackiem do jednej z sypialni.

- Z Zackiem? Przecież Zac jest.... jak jest. Nie może się z nim przespać. - mówię. Jestem zdziwiona. Kate i Zac? Ten Zac? To nieprawdopodobne. Będę musiała z nią porozmawiać jak się spotkamy.

- Wiesz, teoretycznie może. Ale za to ja dotrzymam ci towarzystwa. - Brian uśmiecha się do mnie .

- Ok. Ale chyba odpuszczę sobie tą imprezę.

- Spoko, dla mnie też nie była ciekawa. Odprowadzę cię do domu.

Idziemy do mojego domu rozmawiając. Cieszę się, że mam takiego przyjaciela. Szkoda, że tata go nie akceptuje. Bo rozumiemy się bez słów. To naprawdę super facet.

Kiedy podchodzimy pod mój blok, Brian przytula mnie na pożegnanie i daje całusa w policzek. Odwzajemniam uścisk, ale pocałunku już nie. Żegnamy się i wchodzę do klatki. Idąc schodami spotykam sąsiada - 20 letniego Ryana. Uśmiecha się do mnie zalotnie. Podobam się mu. I on też jest całkiem przystojny. Mijamy się. Dochodzę do mieszkania. Otwieram drzwi kluczami i zastaje zapalone światło. Wchodzę w głąb mieszkania. Może, po prostu go nie zgasiałam? Idę do kuchni. Nagle za sobą słyszę głos:

- Nareszcie jesteś. - odwracam się i widzę mojego ojca.

*************************************************************************************

Pozdrawiam wszystkich! Komentujcie

Wszystko zostaje w rodzinieWhere stories live. Discover now