Druga Część, Zapraszam ;)
*Lucas POV*
Obudziłem się około jedenastej, Lori była cały czas do mnie przytulona. Musiałem po cichu jakoś się wygramolić. Powoli zdjąłem głowę dziewczyny z mojego toru i ułożyłem na poduszce. Wstałem ostrożnie by jej nie obudzić, przykryłem ją dokładnie i pocałowałem w czoło. Napisałem do niej wiadomość na karteczce, po czym zostawiłem ją na komodzie. Chłopaki już czekali na mnie na dole.
- Chłopie, gdzieś ty się podziewałeś? Nie było Cię w pokoju, ani na dworze... - zapytał się Sam.
- Spałem u Loreinne. Z rana ją zastałem na tarasie gdy piła kawę. - wsiadłem do samochodu, chłopaki zrobili to samo - chwile pogadaliśmy, potem ją zaniosłem, wychodząc poprosiła aby został.
- Uuuu.. - odparli churem - Coś się działo. Będzie Baby Wilczek! - odezwał się Bill. Chociaż on był najmłodszy z nas i miał szesnaście lat. Był nad wyraz inteligentny, ale jak jakaś dziewczyna się pojawiała, to wszystko wyparowywało. Ostatnio zaczął coś kręcić z moją siostrą. - Tak w ogóle, gdzie jedziemy?- zapytał się.
- Do jej domu po rzeczy. Od dzisiaj będzie mieszkać z nami. - odezwałem się. Przekręciłem kluczyk w stacyjce i ruszyłem. Pan Hamilton uprzedził mnie, że jej ubrania zostały spakowane przez mamę Lori. Powiedział, że nie lubi, jak ktoś tyka jej rzeczy. Pod jej domem byliśmy w ciągu dwudziestu minut. Zabraliśmy się za pakowanie kartonów do samochodu. Miała sporo walizek z ubraniami. Moją uwagę przykuło zdjęcie Pana Hamiltona, Lori i mojego ojca. Miałem dwa lata, a Jessica miesiąc, kiedy zginął, broniąc naszego stada i Loreinne. Dziadek opowiadał mi wiele historii na jego temat.
- Stary. - poczułem klepnięcie na ramieniu - Wszystko juz spakowane, jedziemy. - odparł Bill.
- A tak, tak. - zacząłem schodzić na dół. Kiedy skończyliśmy było ciemno i lał deszcz. Poczułem wibracje w kieszeni, dzwoniła Jessi.
- Co jest siostra?- wsiadłem do samochodu.
- Wracaj, zaczęło się. Musisz być przy niej. - powiedziała przerażona. Wtedy usłyszałem jej przeraźliwy krzyk. - Szybko, ona wybiegła.
- To biegnijcie za nią. Nie może wyjść poza teren. - wrzasnąłem. Rozłączyłem się. Przekręciłem ponownie kluczyk i ruszyłem z piskiem opon. Nie zważałem na światła i inne samochody, chciałem być teraz przy niej.
- Lucas! Powiedz co się stało?- odezwał się Sam.
- Zaczęło się, rozumiesz? Ona zaczęła. - wrzeszczałem. Trzymałem mocno ręce na kierownicy.
- Co? Przemianę? - wychylił się się Bill z tyłu. Przytaknąłem tylko. Skręcałem akurat w naszą ścieżkę, podjeżdzając pod domek zastałem Jessicę.
- Gdzie ona jest?! - wrzasnąłem na siostrę.
- Vivien pobiegła za nią, nie dałam rady ją złapać. - odezwała się.
- Przepraszam, mogłem zostać z wami. - westchnąłem. Siostra mocno mnie przytuliła, zawsze pomagała mi się po czymś pozbierać.
- Chłopaki! - pobiegła do nas Vivien - Złapałam ją. Szybko biegła, jak na wybraną. - oparła się o mnie.
- Gdzie ona jest? - zapytałem się jej.
- Przywiązałam ją do drzewa. - powiedziała uśmiechnięta dziewczyna. Szybko pobiegłem szukać przywiązanej Lori.
*Loreinne POV*
Pieprzona Vivien. Musiała mnie złapać i przywiązać. Kości mnie tak bolały, nie wyobrażałam sobie takiego bólu nigdy. Próbowałam rozgryźć sznur, ale był ohydny. Wtedy usłyszałam głosy.
- Popieprzyło Cię do reszty żeby ją przywiązać?
- Musiałam, wyrwywała się. - mówiła Vivien
- Zamiast mi siedzieć w głowie to się odezwijcie. - wrzeszczałam w każdą stronę.
- Lori, ty nas słyszysz? - odezwał się Lucas.
- Tak. Ooo, teraz ja umiem słuchać was głowie. - prychnęłam.
- Pogadamy jak się zjawimy. - powiedział surowo Luke.
Nie mogłam juz wytrzymać. Z całej siły rozerwałam sznur i rzuciłam się biegiem do ucieczki. Chciałam być zdala od nich. Nie chce aby patrzyli jak cierpię. Wybiegłam na polanę, paliło się ognisko pod wielkim dachem. Zobaczyłam pana Jacka, dziadka Jess i Lucasa.
- Niech mi pan pomoże, to wszystko boli. - ściskałam go za rękę.
- Spokojnie, musisz stać się wilkiem. Wszystko potem przejdzie. - spojrzał mi się w oczy - Musisz tylko uwierzyć.
- Niech przekaże im pan, żeby też się przemienili, nie chce się czuć komfortowo. - poprosiłam go.
- Dobrze, teraz się rozpędź i przemień. - przekazał mi.
Oddaliłam się kilka kroków, a w moim żołądku poczułam dziwne uczucie. Serce zaczęło mi szybciej bić. Zaczęłam biec, rozpędziłam się. Nagle wyskoczyłam w górę i przemieniłam się w wilka. Piękne białe futro, na całym ciele. Pobiegłam w krzaki, położyłam się na ziemi i czekałam. Słyszałam kątem ucha, jak pan Bailey powiadomił ich, żeby się przemienili. Czekałam chwile aż wszyscy się pojawili, rozpoznałam tylko Billa.
- Możesz wyjść, Loreinne. - usłyszałam pana Baileya. Wstałam i strzepałam z siebie ziemie, poszłam w kierunku ich wszystkich. Stawiałam każda łapę równo, czasami mi się rozjeżdżały. Usiadłam przed nimi na tyłku, jak pies.
- Jestem wilkiem. - przekazałam im w myślach.
- Seksownym wilczkiem. - dodał Bill. Szary zawarczał, wiedziałam już, że to Lucas. Dowiedziałam się, że czarny to Sam, brązowy Bill. Brązowa była też Vivien oraz ciemno-szara Jessica.
- Czemu też to ukrywałaś?- zwróciłam się do Jess.
- Przepraszam. - spuściła pysk.
- No, to teraz z powrotem się zmieńcie w człowieka. - popędził nas pan Bailey. Odbiegliśmy w las, musiałam kilka razy wziąć głębokich wdechów by przemienić się z powrotem zmienić się w człowieka.
- Lori, jesteś tam? - usłyszałam wołanie Jessici - choć już do nas.
- Ale ja jestem goła, porwałam ciuchy.- zakrywałam się krzaki. Wtedy przede mną wylądował worek.
- Masz bieliznę i ubrania oraz buty. - odezwała się dziewczyna. Wyjęłam bieliznę, wzięłam moją ulubioną nylonową, czarne spodnie i ciepła bluzę. Założyłam skarpetki i buty i wyszłam. Wszyscy już na mnie czekali przy ognisku. Usiadłam na ławce obok Lucasa. Mięśnie mnie strasznie bolały.
- Jak się czujesz pierwszy raz po?- Lucas okrył mnie kocem.
- Wszystko mnie boli, mam siniaki na plecach, brzuchu, rękach i udach. - odparłam - Na razie czuje zimno.
- Przyzwyczaisz się, z czasem twoja temperatura pójdzie w górę. Siniaki zejdą. - odezwał się pan Bailey - Musisz teraz uważać na swój zapach, Jessica stworzy jakieś zioła by go odstraszać. Teraz zacznijmy. - Wtuliłam się ramię Lucas'a, wiedziałam, że mogę na nim polegać. Chciałam pójść stąd, być tylko z nim. Szepnęłam mu do ucha.
- Zabierzesz mnie stąd? Chce iść się położyć, wszystko mnie boli.
- Jasne, daj mi chwile. - pocałował mnie w czoło i wstał. Zjadłam kilka pianek, może z jednego hamburgery, zanim poszłam z Lucasem do domu. Cieszyłam się, że mam kogoś przy sobie, mogę się na nim wspierać, a teraz czas postarać. Musimy spłodzić dziecko aby przetrwać, aby przeżyć.
***
No i jest wilczkiem. Może macie jakieś pomysły na losy?
Piszcie i komentujcie, pozdrawiam ;)
CZYTASZ
Zaginiona Alfa✔ [KOREKTA]
WerewolfPrzed siedemnastoma latami Loreinne musiała uciekać wraz z matką Amandą z Shelton , gdy drugie stado VEGA próbowało odebrać ją rodzicom. Ona nie pamięta nic z tamtego dnia, nawet nie wie że jest wilkołakiem-kobietą alfą w swoim stadzie. Gdy sprawia...