Wampirze wyznania

6K 382 62
                                    

Tak jak myślałam ten błogi spokój utrzymujący się już od kilku dni nie będzie trwał wiecznie. Niepotrzebnym było łudzić się, że ataki na moją cnotę ustaną.

Poszłam się wykąpać z nadzieją, że tym razem uda mi się uniknąć zboczonych zapędów sześciorga wampirów. Pomyłkę przypłaciłam kąpielą z Laito. Chłopak tak po prostu wszedł do łazienki, gdy dopiero co weszłam do wanny i z filuternym uśmieszkiem począł ściągać z siebie ubrania.
- Bokserki w zwierzęce wzroki, no nieźle, idealnie pasuje do drapieżnika. Tak poza tym...wyjdź! - poprosiłam w bardzo ładny sposób, a był tak miły, że Reiji pokusiłby się na pochwałę.

- Laleczko, widać, że nie zrozumiałaś po co tu jesteś.
Nachylił się nade mną. Nie lubiłam, gdy ktoś się tak przybliżał, a szczególnie on. Wsunął rękę do wody żeby odgarnąć pianę, ale byłam szybsza i zakryłam intymne części ciała dłońmi.
- C-co ty wyprawiasz?!
Ta sytuacja wymagała ode mnie rumieńców! Każda normalna dziewczyna byłaby zawstydzona do koloru truskawki, ale oczywiście nie ja. Nienawidzę w sobie tej bezuczuciowości.
- Hę? Serduszko nie bije ci szybciej? Trzeba to zmienić.
Jedna noga, druga noga i już znalazł się nade mną. W przeciwieństwie do mnie Laito wyraźnie się podniecił, niestety nie pomogę mu. Jak tylko się nachyli ucieknę. Szczwany! Oparł się na obu bokach wanny i przycisnął do mnie. Zero pola do manewrów!
- Laito, nie, nie! Przestań! Ja nigdy tego nie robiłam!
Jeśli coś miało mnie boleć to niech to już będzie tylko ugryzienie w szyję! Co zresztą zrobił, a krew zabarwiła wodę na szkarłat, jednak nie przejęłam się tym. Nie mogłam mieć anemii ani blizn.
- Bądź grzeczna, moja druga Cordelio. Pachniesz tak pięknie jak ona!
Zaciągnął się głośno zapachem mojej skóry.
- Wiesz, że porównywanie mnie do twojej byłej nie wzbudzi we mnie sympatii do ciebie?
Zaczęłam się z wolna irytować.
- To była moja matka, niegrzecznie tak mówić, kochanie. Kocham cię tak samo jak i ją. - wyszeptał mi potulnie do uszka. Brzmiał jak baranek, taki grzeczny i romantyczny. Podniósł kącik ust, słyszał doskonale, że moje wnętrze, aż buzuje. Na zewnątrz nie zmieniłam swojej postawy.

- Kochasz mnie tak jak Kanato?
Poruszyła nim ta uwaga.
- Ja bym cię nie zabił, po to żebyś cierpiała przeze mnie każdego następnego dnia.
Dłonie przesunął w dół, po moich biodrach. To bardzo niebezpieczne. Zamknęłam oczy, nie chciałam na to patrzeć. Zjeżdżał coraz niżej i niżej, aż zatrzymał się na udach, które rozwarł.
Nagle rozległ się głośny huk.
- Nie lubię, gdy ktoś mi przeszkadza! - warknął Shu, który wparował do łazienki niczym rozpędzona lokomotywa.
- Uciszcie...się...
Pozostał w głębokim zdziwieniu.
- Przyłącz się. - zachęcił go Laito.
- Oboje macie stąd wyjść! - jęknęłam zażenowana. Shu powolutku podszedł do wanny i chwycił Laito w pół. Już chwilę później nie było po nich śladu. Za to słyszałam głośne trzaski i krzyki.

Szybko skończyłam się kąpać i pognałam do sypialni, gdzie od pewnego czasu zaglądałam tylko ja, czasem Reiji z jakimś jedzonkiem. Skoro mowa o nim, był w środku i kładł słodycze na stół.
- Zauważyłem, że je lubisz. - bąknął. W jego głosie wyczułam bardzo dużo pogardy.
- Więc postanowiłem uczynić ci tę przysługę i troszkę cię uszczęśliwić.
Ten kochany, wyniosły i arogancki Reiji.
- Rozumiem już dlaczego oczekujesz od innych perfekcji, dziękuję.
Powinien wyjść, gdy podreptałam do komody odłożyć rzeczy, ale tego nie zrobił.
- Oczekuję czegoś za coś i tyle.

Westchnął wyraźnie podirytowany.

- Tylko, że ja nie jestem w stanie ci nic dać. Nie ma ideałów, każdy ma wady. Nawet ty, perfekcjonisto Reiji.
Skrzyżował ręce na klatce piersiowej. Coś mi się zdawało, że ta wypowiedź zainteresowała go na tyle, że nie będzie się zmuszał do rozmowy.
- Jesteś w stanie. Chcę od ciebie czegoś co poznałaś za życia ludzkiego i czegoś co możesz mi dać, potomka.
Przeraziłam się. Czy oni wszyscy zachorowali na coś dziwnego? Toż to istna paranoja. Kanato dla którego formą miłości było zabójstwo, Subaru, Laito, Shu, a teraz Reiji, jeszcze tylko mi Ayato na głowie brakuje. I czy wampirze kobiety, aby na pewno mogły zachodzić w ciążę? A może byłam jakaś inna?
- A czy to Shu nie jest najstarszy?
Warknął.
- Nie nadaje się na głowę rodziny. Jeśli dasz mi potomka...
Nie pozwoliłam mu na skończenie tego zdania.
- Nie dam ci żadnego potomka! Nie jestem w tobie zakochana.
Reiji w napadzie nagłej wściekłości uderzył o blat tak, że zrobił w nim wielką dziurę.
- W takim razie musisz się zakochać. Wolę mieć żonę tylko na wyłączność. Nie chcę cię dzielić.
Tym razem to ja chwyciłam go za ramiona i poprowadziłam w kierunku drzwi. Niech mi nawet nie psuje humoru.
- Serce nie sługa.

Jeśli muszę mu dać kosza to to zrobię. Koniec końców nie chciałam być z żadnym z nich. Każdy traktował mnie tak samo, jak osobę mogącą zakochać się od zaraz. Człowiek potrzebuje na to czasu. Poza tym wątpię, żeby Reiji chciał mnie pokochać. Zmuszał się do tego.

Jeszcze tego samego wieczora napotkała mnie kolejna niespodzianka! Ayato wskoczył do mojego pokoju przez okno, bo zatarasowałam drzwi.
- Puka się, głupi zombie.
Zwróciłam mu szorstką uwagę.
- Czemu byłaś z Laito?! Mówiłem ci, że jesteś moja i masz być wierna!
Wpatrywałam się w książkę, akurat w słowo "zdrada". Interesujący przypadek.
- Nie jestem psem, a poza tym, nie kocham cię jeśli to masz na myśli.
Przesadziłam. Wylałam swoją wściekłość na osobę, która jedynie myślała, że jest pierwsza. Zrobiło mu się przykro.
- A-Ayato, nie, czekaj, ja...Twoi bracia zwyczajnie mówili to samo, a ja chcę prawdziwej miłości, n-nie zrozum mnie źle.
Smutek przerodził się w wściekłość.
- I tak będziesz tylko moja, nie oddam cię.

Widocznie to co powiedział wprawiło go w tak wielki szok, że musiał opuścić moje terytorium w tempie natychmiastowym.
Znowu postawiono mnie w sytuacji bez wyjścia. Nie wybiorę żadnego z nich.

Diabolik Lovers x OCWhere stories live. Discover now