Prolog

5.1K 302 19
                                        

- Chesz wyskoczyć ze mną gdzieś po lekcjach? - zapytał mnie mój chłopak Brandon, kiedy oboje staliśmy przy mojej szafce szkolnej.
Schowałam niepotrzebne książki do środka i głośno westchnęłam.
- Bardzo bym chciała, ale na poprzedniej lekcji dostałam esemesa od mamy. Napisała w nim, żebym przyszła prosto do domu, kiedy będę już wolna.
Brandon zmarszczył czoło.
- Coś się stało?
- Nie wiem. - Wzruszyłam ramionami. - Pewnie to nic ważnego, ale sam wiesz, jaka ona jest.
Moja mama uwielbiała dramatyzować i wyolbrzymiać każdą możliwą sytuację. Momentami naprawdę mnie to drażniło.
- Wiem. - Uśmiechnął się ciepło. - Więc może będę mógł wpaść później do ciebie? Chciałbym się upewnić, że na pewno wszystko jest w porządku.
- Jasne - odparłam, zerkając na zegar zawieszony na ścianie za nim.
- Masz teraz ostatnią lekcję?
- Yup. Muszę lecieć, zaraz zadzwoni dzwonek.
Chciał coś powiedzieć, ale złożyłam szybki pocałunek na jego ustach i w mgnieniu oka zniknęłam za rogiem.

Szłam ze szkoły dość szybkim krokiem. Dotarłam do domu w niecałe piętnaście minut, co było moim życiowym rekordem. Zwykle wlekłam się jak żółw, bo wybierałam tę dłuższą drogę, aby mieć więcej czasu na słuchanie muzyki w słuchawkach. Otworzyłam zamki kluczem, po czym weszłam do środka. Zdziwiła mnie całkowita ciemność, która wypełniała całe mieszkanie. Odłożyłam pęk kluczy na komodę i zawiesiłam swoją dżinsową kurtkę na wieszaku. Buty zrzuciłam ze stóp i kopnęłam gdzieś na bok. Niepewnie ruszyłam w stronę salonu. Nikogo nie było. Otwarty magazyn modowy leżał na skórzanej kanapie, a kubek z herbatą na stole wciąż był ciepły. Zmarszczyłam czoło, po czym zaczęłam przeszukiwać cały parter. Niestety nadal nikogo nie znalazłam. Pomyślałam, że mama może być na górze i bawić się z Camilą, moją czteroletnią siostrą. Wskoczyłam na schody i pobiegłam na piętro. Tam również było ciemno i cicho. Zrobiłam niewielki krok do przodu i poczułam, że moja skarpetka robi się mokra.
- Po prostu super - szepnęłam pod nosem.
Zdezorientowana wyszukałam po omacku włącznik światła i nacisnęłam na niego. Lampy oświetliły cały hol. Dostrzegłam pod stopami ogromną plamę czewonej mazi. Nie musiałam zgadywać, czy była. Przełknęłam głośno ślinę, gdy poczułam jak z twarzy odpływają mi wszystkie kolory. Odruchowo kucnęłam, po czym przyłożyłam do ust dłoń, nie chcąc się rozpłakać. W mojej głowie pisały się najgorsze scenariusze, których nie chciałam widzieć. Niestety po chwili ciszy wybuchnęłam strasznie głośnym szlochem. Słone łzy spływały po moich rozgrzanych policzkach, delikatnie je ochładzając.
- Mamo?! Camila?! - krzyknęłam ze zdartym gardłem. - Jest tu ktoś?!
Odpowiedziała mi jedynie głucha cisza. Spojrzałam ponownie na ciemną krew i na samym środku zauważyłam malutką, białą karteczkę. Chwyciłam ją niezdarnie w palce, po czym rozwinęłam.

Szukasz swojej małej siostry? Polecałbym sprawdzić w szafie.

Zakrztusiłam się powietrzem, kiedy dotarły do mnie te słowa. Zerwałam się na równe nogi i bez zawahania pobiegłam do pokoju Camili. Czułam jak moje serce podwaja swoją pracę z sekundy na sekundę. Gula w gardle sprawiała, że trudno mi się oddychało, a łzy ograniczały moje pole widzenia. Wleciałam do środka, po czym podbiegłam do szafy i niechlujnie szarpnęłam za jej uchwyty. Szafa była pusta. Prawie pusta. Na jej dnie leżała kolejna biała karteczka.

Witaj w Pułapce.

Gra rozpoczęta. Ta przygoda całkowicie odmieni Twoje życie. Będziesz musiała wykazać się niezwykłą odwagą, sprytem i szybkim myśleniem, aby móc ocalić bliskich. Masz do wykonania dziesięć zadań. Każda poprawnie wykonana misja jest jak ułożenie kawałka skomplikowanej układanki. Śpiesz się, zegar nadal tyka. Widzę każdy Twój ruch. Nawet najdrobniejszy gest nie zostanie przeze mnie przeoczony. Jesteś teraz mi całkowicie podporządkowana. Jesteś moja, a ja mogę zrobić z Tobą wszystko. Jesteś od teraz pionkiem w mojej grze. Powodzenia, Darcy.”

TRAP • malikМесто, где живут истории. Откройте их для себя