N: według mnie to jest niezły pomysł.

Azure westchnął.

A: niech ci będzie. Ten jeden jedyny raz ci zaufam.

D: ja wracam do siebie.

A: nie w humorze jesteś..

D4rk rzuciła mu wrogie spojrzenie i poszła do siebie.

A: a jej co?

N: to samo co 1x4 plus zrobiłem jej przeszukanie i na mi za złe.

A: dlaczego na ci za złe? 

N: musiałem jej zabrać kilka rzeczy...

D: to się nazywa kradzież mienia prywatnego.

Rzuciła i ruszyła do swojego pokoju.

Spojrzałem na chłopaka który ewidentnie rozbudził się po tej niespodziewanej odpowiedzi...

A: co do -

Perspektywa: 1x4

J: proszę cię. Nie warto.

1x4: jak dla mnie warto...

J: to jest kobieta...

1x4: mi to nie przeszkadza...

John siedział i mnie w pokoju i przytulał od tyłu.

J: nie warto.

Spojrzałem na niego.

1x4: nie odpuścić, racja?

Westchmąłem...

1x4: zostawisz mnie samego?

J: dasz jej spokój?

1x4: tylko dzisiaj.

J: dobra

Perspektywa: John Doe

Gdy szedłem do siebie moją uwagę przykuła rozmowa którą było słychać z korytarza.

N: obiecałaś że rzucisz.

D: rzuciłam. Nie mówiłeś że nie mogę wrócić

N: wydało mi się to oczywiste. Nie jesteś dzieckiem

D: a ty moim starym. Jestem dorosła.

N: ale byłaś pod moją opieką.

D: ale już nie jestem.

N: i tak ci nie pozwalam.

D: Noli...

N: powiedziałem coś

W tym momęcie klamka się poruszyła a ja spanikowałem i szedłem dalej jakby nigdy nic.

Kontem oka spojrzałem na Noli'ego, który był nie w humorze. W ręku trzymał coś co wyglądało jak małe pudełeczko.

Kiedy przyszedł czas na rundy każdy czekał i i obstawiał, kto będzie miał swoją kiedy.

Większośc z nas siedziała w salonie, z wyjątkiem Coolkid'a, D4rk, 1x4 i Guest'a 666.

Perspektywa: Chance

Kiedy runda się zaczeła mordercą był Mafioso.

Z jednej strony się cieszyłem, a z drugiej nie chciałem w niej uczestniczyć.

G1337: tym razem postaraj się trafić...

Ch: tamto było przez przypadek!

G1337: tylko przypominam... Chodź.

Minęła połowa czasu i zostaliśmy tylko ja, Guest i Eliot.

Gdy Mafioso zabił Guest'a wycelowałem w niego i... No kto by się domyślał... Nie wystrzelił. Szlak!

Po chwili zostałem z nim sam. Shit!

M: i co teraz?

Ch: dogadamy się jakoś..?

Spojrzał na mnie.

M: wydaje mi się, że mieliśmy się spotkać, c'nie?

Ch: wiesz jak to jest... Ciężko...

M: to jak? Zostało 30 sekund do końca.

Ch: już?

M: jak widać. Dobra. Niech ci będzie.

Runda się zakończyła a ja teleportowałem się do lobby.

E: przynajmniej nie zginąłeś...

Ch: przynajmniej tym razem

~~~~~~~~~~~~~~

Witam w kolejnym rozdziale pisanym na zapas w razie gdyby moja wena uciekła do Egiptu :3

Miłego dnia/nocy

Bay!

Dwie strony// Forsaken Where stories live. Discover now