O mały włos i powiedziałabym mu moje stare imię. Muszę bardziej uważać. Nagle poraziła mnie okropna myśl.
-Czyli... zatrzymujecie się w mieście? – spytałam ostrożnie.
-Tak, przynajmniej na jakiś czas.
-Wszyscy?
-No, jesteśmy stąd.
O nie. Przygryzłam wargę i poczułam ogarniającą mnie rozpacz. Nie mogę pozwolić, żebyśmy znowu się spotkali.
Z drugiej strony... muszę oddać mu kurtkę.
-Coś się stało? – Louis spojrzał na mnie niepewnie. Pewnie się bał, że zaraz się rozpłaczę.
-Jest okej – odetchnęłam głęboko. – Mamy przyjść wieczorem?
-Nie musisz przychodzić jak nie chcesz.
-Wolałabyś już nie mieć ze mną do czynienia, co?
-Co? Nie, skąd ci to przyszło do głowy? To ty wyglądasz, jakbyś wolała żebym tu i teraz popełnił samobójstwo.
-Coś mi się przypomniało i tyle.
Jakie jest prawdopodobieństwo, że u niego w domu spotkam Zayna? No dobra,to jest całkiem możliwe. Ale nie będę się o to dopytywać.
Właściwie mogłabym po prostu oddać kurtkę w ręce Louisa i mieć to z głowy,ale... chyba byłam coś winna Zaynowi. To całkowicie bez sensu, ale nie mogłam udawać, że nie chciałabym go zobaczyć przynajmniej ten jeden raz, zanim spróbuję znowu o nim zapomnieć.
***
Amy ze szczęścia prawie spadła ze schodów, kiedy jej powiedziałam,gdzie się dziś wybieramy. Zasypała mnie pytaniami: skąd znam Harry'ego, skąd mam jego adres, czemu nie zadzwonił do niej i tysiąc innych rzeczy od których rozbolała mnie głowa, więc kazałam jej się zamknąć. Taka ze mnie milutka osoba.
Trochę się zaniepokoiłam, bo Harry i Louis mieszkali podejrzanie blisko nas. Na szczęście nie na tej samej ulicy, ale nie musiałyśmy nawet jechać samochodem. Amy przez godzinę przerzucała ciuchy w mojej szafie („wiesz, że ja nie mam kompletnie nic do ubrania!"), co właściwie było bez sensu, bo zdecydowała się na dżinsy i biały T-shirt. Byłam zbyt zmęczona, żeby ją udusić za zamieszanie. Sama ubrałam się bardzo podobnie i po delikatnym ataku paniki mojej przyjaciółki wreszcie wyszłyśmy z domu.
Przez całą drogę słuchałam rozhisteryzowanego trajkotu Amy. Nie miałam pojęcia, co się z nią stało. Zawsze była żywiołowa i trochę nadpobudliwa, ale dzisiaj przekraczała wszelkie granice. Ten Harry aż tak jej zawrócił w głowie?
Musiałam siłą przytrzymać ją przed drzwiami, żeby w ostatniej chwili się nie rozmyśliła. Miałam tu własny interes, a nie zamierzałam sama ładować się chłopakom do mieszkania. Nacisnęłam dzwonek i uspokoiłam oddech.
W drzwiach stanął rozpromieniony Louis. Spodziewałam się zobaczyć go w tych wszystkich skórach, podczas gdy miał zwykłe dresy i luźną koszulkę. Byłam zszokowana tym, jak normalnie wyglądał.Gdyby nie tatuaże, mógłby być zwykłym chłopakiem z sąsiedztwa.Wpuścił nas do mieszkania niewiele większego od mojego własnego.
-Harry! – krzyknął wesoło. – Rusz dupsko, ktoś do ciebie.
-Czego znowu? – głowa Harry'ego wyłoniła się zza rogu. Miał wyraz twarzy mówiący „lepiej żeby to było coś ważnego albo zabiję cię tu i teraz", a przynajmniej dopóki nie zauważył Amy. Wtedy prawie niezauważalnie się zarumienił i wyprostował,jakby chciał się lepiej prezentować.
YOU ARE READING
Still Dirty || Zayn Malik (#1)
Fanfiction13/06/18 #1 w mystery ⭐ Sposób, w jaki wymawiał jej imię. Jakby wiedział, że nie jest prawdziwe. "Możesz się ukrywać przed wszystkimi. Przed przyjaciółmi, przede mną, nawet przed samą sobą. Ale znajdą się ludzie, którym będzie bardzo zależało na ty...