Rozdział 6

583 28 5
                                    

Zmarszczyłam brwi, po czym otworzyłam usta ze zdziwienia. Byłam zarówno wściekła i zaskoczona jak i szczęśliwa z jej powrotu.

- Megan! - uniosłam ton. Kobieta powoli podniosła się i przeczesała włosy ręką. Na twarzy miała wymalowany kac. Przymrużając oczy, zauważyła mnie. Szybko się uśmiechnęła i chwiejąc się, podniosła głowę.

- Chriis! Nareszcie wróciłaś. - zaczęła wymachiwać rękami i wykonywać gesty typowe dla pijanego człowieka. Jej wzrok przeniósł się na Briana. Z pewnością jego urok osobisty ją onieśmielił. Skrzyżowała do przodu ramiona, przechyliła się lekko w bok i założyła nogę na nogę. Podniosła rękę machając pojedyńczo palcami. - Cześć przystojniaku. - próbowała zrobić uwodzicielski uśmiech.

W tym momencie mocno się zirytowałam. Oparłam jedną rękę o biodro i skarciłam ją wzrokiem. O'Conner widać był rozbawiony tą sytuacją. Odwzajemnił uśmiech, po czym rozejrzał się po pokoju. Zostawiliśmy go w porządku, tymczasem jedna Megan zrobiła z niego istny burdel. Chipsy, które zostawiłam na stoliku walały się teraz po całym dywanie. Koc był lekko obrzygany, a kolekcja płyt i filmów DVD porozrzucana. Widocznie moja przyjaciółka szukała swojego ulubionego filmu "Pretty Woman", który podczas studiów oglądałyśmy w akademiku co wieczór.

- Wybacz, dzisiaj chyba nic z tego nie wyjdzie - zwróciłam się do blondyna smutno. Zauważył moją bezradność i kiwnął głową. Odprowadziłam go do wyjścia. W futrynie odwrócił się na pięcie, tak że prawie na niego wpadłam. Znajdowaliśmy się blisko siebie, więc żeby uniknąć tej nadmiernej bliskości zrobiłam krok w tył na komodę. 

- Kim jest w ogóle ta dziewczyna? - spytał zaciekawiony.

- Megan White, moja "przyjaciółka". - wykonałam teatralny gest rękoma, zaciskając przy tym dołeczki. 

- Naprawdę sprawia tyle problemów? - prawie niezauważalnie się uśmiechnął.

- Jak widzisz. Od piątkowych wyścigów jej nie widziałam, a tu już prawie niedziela. Martwię się o tą mendę. Przysparza sobie ciągle kłopoty, a właściwie nam obu.

- To dlatego trzymasz gnata w domu? - Uniósł brwi, wykonał zniewalająco szyderski uśmieszek i oparł się o próg, trzymając ręce w kieszeniach.

Zaniemówiłam. Nie sądziłam, że zwrócił wcześniej uwagę, że witałam go z pistoletem w ręku. Kiedy tylko zaprosiłam go wtedy do środka, schowałam broń w szufladzie. Spostrzegawczy był, skurczybyk. Wykonałam swój bezradny uśmieszek. Nie oczekiwał już odpowiedzi. Spojrzał mi ostatni raz w oczy i powiedział "trzymaj się". Zamknęłam za nim drzwi na trzy spusty. Mocno wypuściłam powietrze z płuc i zrezygnowana wkroczyłam do salonu. Moja koleżanka już zdążyła usnąć. Wyjęłam z szafki kuchennej plastikową miskę i położyłam obok sofy. Na wszelki wypadek, gdyby nie dobiegła do łazienki. Wyłączyłam grający cicho telewizor, wyjęłam drugi koc i okryłam nim przyjaciółkę. 

- Śpij dobrze. - szepnęłam i poszłam do sypialni. Zamierzałam nastawić budzik na jutrzejszy, a właściwie dzisiejszy już dzień, jednak na ekranie smartfona ujrzałam nową wiadomość. 

"Hej Christina. Śpisz już? Odpisz :) T." 

To był Trevor. Właściwie to nie byłam jakoś cholernie zmęczona, więc w ciuchach rzuciłam się na wyrko i zaczęłam mu odpisywać. Był dostępny na czacie, więc szykowała się dłuuga rozmowa.

"No hej, właśnie mnie obudziłeś. Coś się stało? Chris." - skłamałam, wiem ale miałam ochotę się z nim podroczyć.

"To cię z całego serca przepraszam, chyba wybaczysz staremu przyjacielowi? T."

"No wybaczę, jak oddasz mi piwko, które wisisz mi już szmat czasu. ;) Chris."

"Czeekaj. To musiało być daawno. Przecież ja rzuciłem studia jak byliśmy na trzecim roku. :D T."

To prawda. Ja i Trevor byliśmy rówieśnikami i kilka lat temu uczęszczaliśmy do tej samej uczelni. Tyle, że ja studiowałam lingwistykę (również języki obce), a on studiował bodajże budownictwo. W połowie trzeciego roku, rzucił szkołę dla pasji. Założył z kumplami warsztat jednak zajmowali się bardziej przemytem części samochodowych. Potem trochę się podszkolił i zaczął brać udział w wyścigach. Często wyjeżdżał do NY, tam zapotrzebowanie na tańsze części było wielkie, a dużo żółtodziobów, których oskubywał z kasy. Szybko się obłowił forsą. A ja przez kolejne dwa lata kończyłam jeszcze drugi, dodatkowy i bardziej praktyczny kierunek - hotelarstwo. Chociaż i tak żaden mi się nie przydał, bo wylądowałam na zmywaku. Pracuję już tam calusieńki rok. Ughr.

Pisaliśmy jeszcze przez długi czas. Położyłam się, kiedy zaczęło świtać, a Megan kolejny raz truptała do łazienki.


Kurczę, nie podoba mi się ten rozdział :( Tak mało akcji się w nim dzieje. Wybaczcie. Jutro w ciągu dnia może pojawić się jeszcze jeden,a potem... przez dwa tygodnie mnie nie będzie. Mam nadzieję, ze wytrzymacie :D Buziaki :*



F&F | Miami CashWhere stories live. Discover now