Rozdział 5

651 27 2
                                    

- Hej - nerwowo się uśmiechnęłam. - Co cię do mnie sprowadza, o tej porze? 

Blondyn zrobił zdziwioną minę, jakby nie miał tej świadomości, że jest tak późno. 

- Tak jest już po jedenastej - roześmiałam się nerwowo. - Jak do mnie trafiłeś?

- Snuki mi zdradziła Twój adres. Chciałem się przejechać i... - zaczął. - nie chciałem jechać sam, więc przyjechałem po ciebie. 

Uniosłam lekko brwi. Miałam ochotę zadać tyle pytań - Czemu akurat po mnie przyjechał, gdzie chce mnie zabrać. Jednym gestem zaprosiłam go do środka i poprosiłam by poczekał. Szybko zamknęłam drzwi od łazienki i po upływie kilku minut byłam gotowa. Starannie nałożyłam delikatny makijaż, ubrałam obcisłe jeansy, czarną koszulkę z krótkim rękawem i ramoneskę. Na buty włożyłam zwykłe tenisówki. Nie dało się nie zauważyć, że Brian był pod pełnym  wrażeniem mojej metamorfozy. Złapałam za małą torebkę i zamknęłam frontowe drzwi. Na chodniku stał najpiękniejszy skarb - ciemnoniebieski r34. Wsiedliśmy do środka i w ułamku chwili już nas nie było. 

Miasto o tej porze nocy było piękne. Na wieżowcach świeciły kolorowe światełka, w oczy raziły neonowe szyldy klubów. Na ulicach stały wyłącznie luksusowe limuzyny, taksówki, samochody "wyższej klasy" i auta po tuningu. Wszystko zależało od tego, na jakiej ulicy się znajdowaliśmy. Na jednych królowały drogie futra i brylanty, na drugich tanie perfumy i lateksowe spódniczki. 

Jechaliśmy w pełnej ciszy. Kątem oka dostrzegłam, że O'Conner raz po raz mnie obserwował. Domyślił się, że pierwszy raz jechałam takim autem z taką prędkością. Nagle wpadliśmy w ciasny zakręt. Na rękach wyskoczyła gęsia skóra, dreszczyk strachu przeszył całe ciało. Wbiłam się łopatkami w fotel. Miałam straszną ochotę złapać się drzwi, ale stwierdziłam że skoro nie zapięłam pasów, to nie będę się już niczym amortyzowała. Brian ostatni raz zmienił bieg i złapał za hamulec ręczny. Czas się zatrzymał. Wpadłabym na szybę gdyby nie to, że chwyciłam jego ciepłej ręki, która mocno trzymała hamulec ręczny. Obserwowałam wolno ludzi, którzy się nam przyglądają. Wszystkie światła migotały powoli, jakby leciały razem ze mną. Piękny moment. Ostro wyszliśmy z zakrętu. Pojechaliśmy dwie przecznice dalej, po czym Brian zgasił samochód. Rozpoznawałam tą dzielnicę. 

- Już jesteśmy? - spytałam z niedowierzaniem.

Kiwnął twierdząco. W jednym momencie wyszliśmy z auta. Wolnym krokiem zmierzaliśmy ku mojemu mieszkaniu. 

- Szczerze powiem, że nie wiedziałam że od tej strony można dojść do mojego domu. - uśmiechnęłam się. 

- Widać, nie znasz swoich okolic. 

- Widać, nie znam Miami. - zmarkotniałam. - Mieszkam tu już blisko 6 lat. Znam na pamięć drogę do Uczelni, w której studiowałam 5 lat. Znam na pamięć drogę do pracy, której nienawidzę. I znam drogę na wyścigi... - spuściłam głowę w dół, wciąż idąc. Brian patrzył wysoko przed siebie. 

- Ostatnia droga jest chyba najprzyjemniejsza. - instynktownie poczułam, że jego kąciki ust się uniosły.

- Nie dla mnie. Kocham auta, to moja skryta pasja. Ale nikogo to nie interesuje. Lubię się ubierać seksownie, ale nie aż tak wyzywająco. Jednakże tym zajmuje się z koleżanką. Pozowaniem do zdjęć z różnymi facetami i autami. To jest okropne. - wciąż patrzyłam w chodnik. Blondyn nagle posmutniał. Nastała grobowa cisza. Mężczyzna widocznie trawił moje wylewy. Staliśmy tak z dobre 10 minut. Dla mnie to była wieczność.

- Dobra, nie myślmy o tym. Skoro jesteś nocnym człowiekiem to co powiesz na lampkę wina u mnie? - miał minę jakbym wyrwała go z zadumy. Widocznie dla niego te 10 minut były kilkoma sekundami. Ponagliłam go uśmiechem. Przytaknął, że i tak nie ma nic do roboty. Weszliśmy po schodach. O'Conner oparł się o barierkę, w tym czasie ja szperałam w swojej torebce w poszukiwaniu kluczy. Chciałam je włożyć do zamka, kiedy to drzwi się delikatnie uchyliły. Były otworzone. Nerwowo wpadłam na Briana. 

- Spokojnie. - musnął dłonią po moim ramieniu, po czym zbliżył się do drzwi. Powoli je otworzył. Światło w salonie było zapalone. Zaprosił mnie jednym ruchem ręki. Zaczął się skradać do środka. Kiedy stanął u progu salonu zaniemówił. Przejechał ręką po głowie, po czym spojrzał na mnie z politowaniem. 

- Znasz ją? 

Na kanapie dostrzegłam szczupłą kobietę. Widać było, że jest na strasznym kacu. Obok sofy leżały szpilki, torebka i wierzchne części garderoby. Czarne, długie, włosy przysłoniły jej twarz. Jednak bez dwóch zdań mogłam stwierdzić kto to jest. To był nie kto inny jak...


Hejka kociaki. Wybaczcie, że tak długo nie pisałam. Nie miałam weny na dalsze pisanie. Znacie ten stan, jak macie wizję dalszych wydarzeń swoich historii, zakończenia, ale na kolejny rozdział ni chu chu? :D Ja tak mam zawsze, ale powoli układam sobie wydarzenia. Rozdział średni, wiem. Ale musiał się pojawić. Jak myślicie, co to za kobieta? ;)


F&F | Miami CashWhere stories live. Discover now