2

56 7 0
                                    

Idę ciemnym, zamglonym korytarzem, pełnym kurzu, pajęczyn i pyłu. Widzę rozkładające się szczątki ludzi, prawdopodobnie tych, którzy znaleźli się w podobnej jak ja sytuacji - czyli w sama nie wiem jakiej, ale pewnie złej. Nagle korytarz się kończy, a budynek zaczyna się palić. I to ostro. Przed moimi oczyma pojawia się płonący budynek i stojące przed nim przodem do mnie 3 duchy: granatowo-czarny, różowy i granatowo-zielony (od autorki: wyobraźcie sobie te zajebiste duchy co są w simsach 3, takie kolorowe itp. XDD). Ten granatowo-czarny się zaczyna do mnie uśmiechać złowrogo. Czarny obraz. A potem się okazuje, że duch to ja. Ja, patrząca na palącą się młodzież.
Jezu Święty... to sen. Sen, który śni mi się akurat w dniu, w którym wychodzę z psychola. W sumie spoczi.

Może trochę opiszę swój wygląd: czarne włosy, lekko blada karnacja, bordowa szminka, kreski, septum, kilkanaście kolczyków na uszach i parę tatuaży przedstawiające krzyże i różne cytaty. Ma się pełnoletnich kolegów, którzy na lajcie ci je załatwią, tak samo jest z trawką i innymi tego typu pierdołami. Ogólnie lubię ubierać się na czarno, granatowo i w te inne ciemne kolory, chociaż zdarzy się też biały kolor. Mówię tu tyle rzeczy o ubiorze, a ostatni raz normalne ciuchy nosiłam przed przyjazdem do ośrodka. Jak przyjadę do domu natychmiast muszę iść na zakupy.

O kurwa ojciec przyjechał. Czyli jednak się pofatygował. Przechodzę przez korytarz prowadzący do wyjścia patrząc się na tych zmarnowanych ludzi, ogólnie sama taka jestem, ale to tylko mały szczególik. Gdy widzę ojca, znowu coś we mnie pęka i biegnę go przytulić. Co jak co, ale ciągle jest moim ojcem.

-Tęskniłam.-powiedziałam powstrzymując łzy.

-Ja też. Mam nadzieję, że jakoś spróbujemy odnowić nasze relacje.-westchnął.

-Też mam taką nadzieję, muszę ci wszystko opow...-nagle z samochodu ojca wyszła jego dziewczyna. Kurwa serio.

-Oooo, tak się za tobą stęskniłam, no jak tam u ciebie kochana, jak było w tym brzydkim budynku hmm? Oh, widzę po twojej minie, że źle, ale nie przejmuj się, przecież to już minęło tyle czasu, BĘDZIE DOBRZE.-troszkę mnie opluła. Ona taka jest, udaje przed ojcem, że jest dla mnie miła, a gdy go nie ma to najchętniej zabiłaby mnie.

-To co, jedziemy uczcić to w restauracji?-powiedział ucieszony tata.

-Taaaaak, chętnie, ty stawiasz.-powiedziała z uśmiechem Cindy (dziewczyna ojca). Tak, jej chodzi tylko o pieniądze. Tępa szmata.

***

W trakcie pobytu ledwo dali mi dojść do słowa. Spodziewałam się tego, ale przez chwilę myślałam, że po moim powrocie będzie chociaż o 1% inaczej, lepiej. Ale świat idzie naprzód i wszystko nas może zaskoczyć. Czasem tak sobie myślę i sądzę, że scenariusze które mi pisze życie, to nawet dla najlepszego aktora byłyby nie do ogarnięcia. Moje rozmyślenia przerwał głos tej zasranej kury.

-Ymm, kochanie idę do łazienki poprawić makijaż. Już tęsknie hihihihehehhehhahahhaha.-Gdy to usłyszałam zaczęłam spadać z krzesła ze śmiechu. Naprawdę. Może nic w tym śmiesznego nie było, ale jej śmiech słyszała pewnie cała restauracja i sobie zapewne pomyśleli, że to jakaś koza, która ma napad śmiechu. Okay, pewnie teraz już każdy kto siedzi w tym pomieszczeniu wie, że wśród towarzystwa mają kozę z napadem śmiechu nie wiadomo z jakiego powodu, wariatkę ledwo umiejącą podnieść się z podłogi ze śmiechu (czyt. ja) oraz gościa w garniturku niewiedzącego co robić z powodu tej niezręczności (czyt. tatulek).
Dobra, koza sobie poszła.

-Tato, czy ty naprawdę nie widzisz tego, że z tej baby jest jedna wielka zołza? Przecież widać na osiem kilometrów, że ona Cię "kocha"-zrobiłam cudzysłów w powietrzu-tylko dla pieniędzy. I w dodatku zachowuje się jak jakaś niezrównoważona psychycznie idiotka, którą śmieszy pójście do toalety...tato, naprawdę chcę żebyś był szczęśliwy i wiem, że to twoja sprawa z kim będziesz się spotykał, ale...-przerwał mi.

-Posłuchaj, zrozum, że dopiero wyszłaś z zakładu, dawno jej nie widziałaś, nie znasz jej tak długo jak ja. Cindy naprawdę jest ciepłą i kochającą kobietą, po prostu dba o swój wygląd i ma poczucie humoru. Zrozum, że...-teraz ja mu przerwałam. Może i jestem suką, która przerywa wszystkim dyskusje i podnosi głos wtedy gdy nie wolno, ale od niedawna walczę o swoje, chuj mnie naprawdę obchodzi co sobie ludzie pomyślą.

-Tato, najpierw to Ty mnie zrozum.-podniosłam głos i wstałam z siedzenia.-po pierwsze, wiem, że nie znam jej dokładnie, ale po jej zachowaniu uważam, że nie życzy mi dobrze, a po drugie... nie wiem co się stało z tym dawnym tatą. Tym, który poświęcał mi dużo czasu, tym, który codziennie pytał się mnie jak mi mija dzień i tym, który pomagał mi rozwiązać każdy problem. A gdy miałam depresję, to powiedz, pytałeś się wtedy o moje samopoczucie lub pomogłeś mi rozwiązać ten problem? Nie.-czuję jak zbierają mi się łzy w oczach. Bądź twarda.- Ty wtedy wolałeś się pieprzyć z tą ździrą.

-Stonuj trochę.-Powiedział trochę osłupiały już ojciec.

-Ooo proszę, czyli ta święta Amandzia się okazała... nie świętą Amandzią.-powiedziała uradowana od ucha do ucha Cindy.

Prychnęłam.

-Jesteście siebie warci, nic tu po mnie.-wyszłam z restauracji. Może trochę za bardzo wybuchłam, ale nie miałam zamiaru tego tyle czasu w sobie tłumić. To była po prostu moja opinia.

Idę przed siebie nie wiedząc gdzie jestem już około 1,5 h. Zaczął kropić lekko deszcz, a że było już grubo po 22.00 i było ciemno, dodawał on smutnej atmosfery i idealnie pasował do mojego obecnego humoru. Zauważyłam most i postanowiłam iść tam i przemyśleć parę rzeczy. Oparłam się rękoma o barierkę i myślałam. Jak można być takim szmaciarzem. Ale suka, wyzywa własnego ojca uhuhu. Zamknij się do kurwy nędzy głupi głosie w mojej głowie. Zawsze, gdy coś się układa to musi się coś spierdolić, ale cóż poradzić. Wiem, że gdy jest już najgorzej, to wystarczy poczekać na lepsze, bo będzie tylko i wyłącznie lepiej. Czas to fajna jednostka, wystarczy poczekać, a wszystko się poukłada. Tak jak tęcza po burzy. Mam ochotę na papieroska. Trzeba od kogoś wziąść. Podchodzę do przypadkowego przechodnia.
-Przepraszam, masz szlugę?-Gdy zobaczyłam, kogo proszę o papierosa, o mało gały mi z oczu nie wyszły.

_______________________________________

Siemka bitches, taki moment idealnie żeby was wkurzyć. Żartuję. Ogólnie cała historia się dopiero rozkręca, a w dalszych rozdziałach będzie 2837719173822 zwrotów akcji, więc trzeba poczekać.
Ale pewnie się domyślacie kogo prosi o szlugę i w sumie dobrze, czas na drama tajm XDD
co tu po mnie, zmykam, do następnego!

my medicine || janoskians ✿Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz