Pov: Kazuo
Po męczącej nocy obudziłem się sam w łóżku. Jak zwykle było dosyć późno - 11.04. Tylko ja mam talent do tak późnego wstawania...
Wstałem do siadu i otarłem zmęczoną twarz, po czym głośno westchnąłem.
Zastanawiam się, jakim cudem plan Akihito zadziałał... Przecież ten pomysł był do bani! Ale Hitoshiemu najwidoczniej się podobał... Cholera, co jak przebieranie się w dziwne stroje stanie się moją codziennością? Przecież mamy jeszcze trzy inne stroje... Nie, nie zgadzam się na to!
Byłem pogrążony w swoich myślach, gdy do pokoju nagle wbiegł Hitoshi, jakby ktoś go gonił.
- Um... Wszystko okej?... - Spytałem, ze zdziwieniem wpatrując się w dyszącego faceta.
- Sory, biegłem po schodach. - Powiedział, próbując uspokoić oddech.
- Myślałem, że jaki szef mafii powinieneś mieć dosyć dobrą kondycję. - Zaśmiałem się.
- Oj już... Nie czepiają się. - Powiedział, podchodząc do mnie dalej siedzącego w łóżku. - Dawno nie byłem na żadnej misji, to dlatego. - Tłumaczył, zatrzymując się przez łóżkiem. - Czekaj, chciałem coś mówić... - Mruknął. - A właśnie! Bardzo jesteś głodny?
- W zasadzie to w ogóle... - Stwierdziłem, patrząc się na Hitoshiego jak na idiotę. - A czemu pytasz?
- To świetnie! - Klasnął w dłonie zadowolony. - Spiesz się, jedziemy na zakupy. - Chwycił mój nadgarstek, po czym pociągnął mnie w swoją stronę, tym samym zmuszając mnie do wstania.
- Co? Na zakupy? Po co? - Pytałem zdezorientowany, gdy Hitoshi ciągnął mnie w stronę garderoby.
- Po prostu się ubierz, potem się dowiesz. - Odpowiedział, stawiając mnie przed małym pomieszczeniem pełnym ubrań.
Hitoshi odszedł i usiadł na łóżku, gdy ja ze zdezorientowaniem szukałem ubrań do wyjścia. Wybrałem czarną koszulkę, fioletową bluzę z białym motylem na środku i czarne, luźne dżinsy.
Wszedłem do łazienki i ubrałem się w to co sobie znalazłem, po czym spojrzałem na swoje odbicie w lustrze.
Na mojej szyi widniały fioletowe ślady, jednak mimo tego i blizny na twarzy ciągnącej się od czoła aż po kącik ust... O dziwo wyglądałem dobrze, a to nie zdarza się zbyt często... Z zadowoleniem wyszedłem z łazienki.
- Hitoshi, myślisz, że Akihito mógłby mieć jakiś podkład? - Spytałem, podchodząc do faceta zajętego swoim telefonem.
- Po co ci podkład? - Zapytał, wstając i odkładając telefon do kieszeni. Wskazałem na malinki widniejące na mojej szyi. - Po co chcesz je zakrywać? - Prychnął. - Niech ludzie wiedzą, że nie warto do ciebie podbijać. - Powiedział. Gdy przechodził obok mnie, chwycił moją talię i przybliżył się do mnie. Pocałował czubek głowy zdezorientowanego i zdziwionego mnie. - Niech ludzie wiedzą, że zabije każdego, kto odważy się położyć na tobie swoje brudne łapska. - Wyszeptał.
Chwilę staliśmy w przyjemnej dla nas obu ciszy, po czym Hitoshi z westchnieniem puścił mnie i ruszył w stronę drzwi.
- Chodź już, im szybciej będziemy, tym więcej będziemy mieli czasu. - Pospieszył mnie gestem ręki.
Poszedłem za nim, po czym razem zeszliśmy do salonu w którym o dziwo nikogo nie było, a następnie po ubraniu butów weszliśmy do garażu.
Stały w nim dwa samochody, dwa motory oraz jeden cross.
- Wsiadaj. - Rozkazał, otwierając drzwi do czarnego mercedesa.
Wsiadłem z niepewnością, a zaraz za mną wsiadł Hitoshi.
YOU ARE READING
Nie Bój Się 𝐼𝐼 /𝓑𝓸𝔂𝓼 𝓵𝓸𝓿𝓮\
RomanceDruga część mojej wcześniejszej książki "Nie Bój Się /Yaoi\" Przeczytanie pierwszej części chyba wymagane... Kazuo zostaje porwany przez Hitoshiego - szefa mafii, przez co jest zmuszony z nim żyć. Po pewnym czasie przeprowadzają się obaj do mieszka...